poniedziałek, 25 sierpnia 2014

W drogę - do nieistniejącego czasu

Czwartek, 24 sierpnia 1989.

Trudno czasem nad szybkością, z jaką śmignęło ćwierć wieku, pozostawiając za sobą, zdawałoby się, dopiero co przeżyte dni wakacyjnej włóczęgi.
Wojna Irak-Iran, formowanie rządu Mazowieckiego, XIV plenum KC PZPR - czysta podręcznikowa dziś historia, która była wszak codziennością tego czasu. Historia równie odległa, jak kraj, który wówczas można było przemierzać - po czerwcowych wprawdzie wyborach, ale wciąż będący pełnią szarzyzny czterdziestu pięciu lat władzy ludowej, schyłku lat osiemdziesiątych. Pozostały nazwy na mapach, ale tego świata już nie ma. Tak czysto w kategoriach estetycznych patrząc - czy jest lepiej, czy jest piękniej? Trudno na to odpowiedzieć, i nie wiem. Z perspektywy lat trudno pozbyć się sentymentu, trudno nie znudzić się wszechobecnym dziś monotonnym zagospodarowaniem turystycznym. A może to tylko tęsknota za odległym wyidealizowanym krajem szczęśliwości, tym samym, który można zobaczyć w starych kronikach czy na filmach - a którego samemu można było zasmakować.


Co pozostało? Wspomnienia, choć płatające czasem figle, kilka filmów zdjęć, kilka drobiazgów - jak choćby mapa kupiona w kiosku w drodze na dworzec, czy popularna latarka, którą trzeba było dokupić na miejscu - skoro zapomniało się tego niezbędnego akcesorium - mając za to w planie łażenie po różnych dziurach. Trywialna historia, materialne ślady przeszłości, można nawet rzec - materialne dowody na to, co żyje w pamięci.

Może warto spojrzeć na to wszystko jeszcze raz. Czy warto jeszcze raz wyruszyć w drogę, spotkać miejsca, których już odwiedzić nie można, dzień po dniu, spojrzeć na drobny i selektywny wycinek ówczesności, wiedząc wszak to, czego wówczas nie można się nawet było domyślać, i mniej lub bardziej świadomie widząc go takim, jakim chciałoby się zobaczyć...?
Może warto - przynajmniej spróbować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz