wtorek, 26 sierpnia 2014

Dwór

Sobota, 26 sierpnia 1989.

To było jakieś dwadzieścia pięć kilometrów po górach i zagubionych pośród wzgórz, pól i lasów wioskach, gdzie nieraz ciężko było odnaleźć właściwą drogę. Dzień był, na szczęście, zdecydowanie pogodny, wbrew przepowiedniom synoptyków.

Święty Krzyż, 26.08.1989.

Bocznymi ścieżkami po raz kolejny smakować można było słoneczną okolicę podkielecką niejako od kuchni, czy może raczej od sklepu GS, gdzie w końcu wskazano w Starej Słupi właściwy skrót do Grzegorzewic, z zapomnianym, zdało by się, a sięgającym romanizmu kościółkiem - wtedy jeszcze skrytym tajemniczo pośród drzew.

Grzegorzewice, 26.08.1989.

Siedemnastowieczny drewniany dwór w Mirogonowicach opustoszały, acz zdawałoby się trwający jeszcze w najlepsze i przyszłość mający przy odrobinie szczęścia przed sobą. Kaflowe piece, kominki, polichromowany sufit kaplicy, zapadający w pamięć ekspresyjny fresk z orłem na resztkach tynku, osobliwe rzeźbione pilastry na elewacji. 

Mirogonowice, 26.08.1989.

Przyciągał uwagę świadectwem swej dawnej świetności. Jak zawsze wtedy - pustka, samotność i swoisty majestat opuszczonego miejsca - do którego zresztą jeszcze kilkakrotnie przyszło mi wrócić, odkrywając niejakie figle pamięci i starając się zachować w niej to, co jeszcze można.
Dziś dworu już nie ma - i nie będzie, kto nie widział, nie zobaczy. Smutne memento bezsilności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz