poniedziałek, 10 listopada 2014

Wicher się zerwał (cz. 1) - Altreichenau

czyli

O wartości dokumentalnej

Nieraz ulegamy iluzji bezczasu. Zdamy się trwać w miejscu, gdy tylko świat wokół nas przepływa. Czy to na lepsze, czy to na gorsze. Zmiany zdają się często naturalne, czy wręcz niedostrzegalne, wpisane w naturalny rytm kształtującej się nieustannie codzienności. Nieraz dopiero odpowiedni kontekst pozwala jednak dostrzec ich całą doniosłość.
Najprostszym, a i chyba najbrutalniejszym kontekstem, jest perspektywa czasu. Gdy dzień wczorajszy, choć miniony nieuchronnie, wydaje się zwykły, wręcz codzienny, na wyciągnięcie ręki, to upływ lat, czy dekad, uwidacznia już dobitnie doniosłość zmian.
W bardzo dużym stopniu dotyczy to wszak fotografii, mniej lub bardziej precyzyjnie dokumentującej swoje tu i teraz chwili powstania. Czas - że się powtórzę - zatrzymany. Dokument. Każde zdjęcie jest niepowtarzalnym dokumentem, każdy z tysiąca seryjnie trzepanych cyfrowych pstryków, kasowanych potem lekką rączką w celu zrobienia miejsca na karcie pamięci czy dysku - na kolejne cyfrowe pstryki, w nadziei, że któryś w końcu będzie fajny, zaspokoi naszą próżność favami w internetowej galerii czy innymi like'ami na fejsie. Bezrefleksyjność...?
Robiąc zdjęcie zatrzymujemy czas, tworzymy unikatowy, niepowtarzalny dokument, który, już za lat kilka czy kilkanaście, może stać się naprawdę niepowtarzalnym dokumentem, pokazującym rzeczy, miejsca, a może i przede wszystkim ludzi - minione. Jak prosto beztroska fotografia może nabrać wagi takiego dokumentu?


Ewangelicki kościół w dzisiejszych Starych Bogaczowicach od XVIII wieku stanowił stały element krajobrazu wsi, silną dominantę jej ulicowej kompozycji. Po II wojnie światowej podzielił los wielu śląskich ewangelickich świątyń, pozostając opustoszałym, gdy nowej społeczności wystarczył przecież pobliski - i zresztą wspanialszy - kościół katolicki.


Barokowa świątynia z wolna chyliła się ku upadkowi, będąc niemym pomnikiem czasów minionych i posępną pamiątką zmian, które dotknęły te ziemie. Zdało by się, barokowy zabytek, nieźle mimo wszystko zachowany, w środku cywilizacji, w naszych czasach jest zupełnie bezpieczny. Zdało by się....


Kilka spośród zwykłych zdawało by się, beztroskich wakacyjnych zdjęć sprzed piętnastu lat. Dwa pochmurne, deszczowe dni sierpnia 1999. Tak było, i tak już nigdy nie będzie - po dwustu z górą letnim dziele anonimowych rąk pozostał już tylko pusty plac. Buldożery górą.


Nie ma już powrotu. Ćmi się może tylko niejaka gorzka i bezsilna refleksja, gdybym wtedy wiedział, że czas ucieka tu tak nieubłaganie, może mniej rutynowo bym do tego podszedł... Trudno.
Codzienność odeszła w przeszłość. Pozostały zdjęcia.
Bo zdjęcia zostają - warto o tym pamiętać.