środa, 14 grudnia 2016

Słonecznym wieczorem

czyli

Inne miejsce, inni ludzie, inny czas

Trudno odtworzyć myśli chwili, w której 34 lata temu naciskałem spust spust aparatu, w kończącym się dniu wakacyjnej wycieczki. Dlaczego wtedy? Dlaczego tutaj? 
Który z elementów był tym decydującym? Może jeden, może wiele z nich tworzących finalną kompozycję, mówiącą - teraz. Może to i ważne, może nie.
Tak pozostało. Świadectwo.


Świat był poukładany, wszystko miało swoje miejsce, swą nazwę, cel i przyszłość, przyczynę i skutek. Znajomi mieli nazwiska, wspólne sprawy i własne problemy, sympatie i antypatie. Wszystko składało się na rzeczywistość, niczym elementy elementy idealnie spasowanej układanki. Tak było, tak mogło być.
Ludzie rozeszli się do swoich spraw, problemów, do swojego życia. Niektórych z nich jeszcze spotkaliśmy, innych może i mieliśmy spotkać. I tych dziadków z wnukiem, którzy nie byli przecież wtedy obcy. Wrócili gdzieś daleko, i jeszcze dalej.
Czas popłynął swoim torem, rozdmuchując pył przeszłości, pokazując inne oblicze rzeczywistości, może i boleśnie inne -  i płynąć będzie przecież i dalej. Czy właśnie tak miało być? Może. A czy musiało?

Dziś pozostały już tylko wyblakłe, pożółkłe odbitki pół pocztówki, z których z trudem odzyskać się daje choć śladowe wyobrażenie dawnych kolorów. Niedoskonałe wspomnienie minionej chwili, zazębiające się z pamięcią, czasem ją wyręczające, a czasem wprawiające w zakłopotanie swą niespodziewaną sprzecznością z tym, co przecież powinno być.

I tylko słońce wciąż zachodzi nad rozświetlonym blaskiem morzem, rzucając długie cienie na kamienie chodnika. A wszystko potoczyło się dalej, gdzieś daleko, i gdzieś bardzo blisko, w nieświadomości niewiedzy, plątaninie domysłów, i refleksji tego co bliskie..

Tak zwyczajnie, tak po prostu.
I tak dawno.