tag:blogger.com,1999:blog-47326748873846681332024-03-16T02:09:00.051+01:00Gdy wicher się zrywa...Co się zaś teraz dzieje, opisywać nie trzeba, bo widzą, którzy żyją, a co się dziać będzie, zobaczą, którzy doczekają, a którzy nie żyją jeszcze, dziwować się nam będą, kroniki czytając.Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.comBlogger43125tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-28933181547191219512023-01-20T12:28:00.000+01:002023-01-20T12:28:24.310+01:00Niu niu!<br />
czyli<br />
<b><br /></b>
<b>Jak tu nie być antysemitą?</b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wspomnianemi były zdjęcia, <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2016/03/nie-byo-nie-ma-nie-bedzie.html" target="_blank">których nie ma i nie będzie</a>, o które pretensje i żale mogę mieć tylko do siebie. Mój błąd, błąd , którego staram się w miarę możliwości unikać, produkując co najwyżej więcej szumu informacyjnego - ale, tak na marginesie, szum taki, każde jego zdjęcie, choćby niby niepotrzebne, i tak niesie ze sobą przecież unikalny, niepowtarzalny zapis czasu... </div>
<div style="text-align: justify;">
Bywają jednak i inne obrazy na fotograficznym szlaku, które utrwalone nie zostały inaczej niż w nietrwałych zakamarkach pamięci - stając się co najwyżej anegdotyczną przygodą...</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzieś tak w drugiej połowie lat 90. buszowałem sobie z aparatem po obrzeżach śródmiejskiej Warszawy i zawędrowałem akurat pewnego słonecznego dnia w okolice pomnika Bohaterów Getta. Był to akurat okres oświęcimskiego Marszu Żywych i stąd wszelkie okolice warszawskiego Muranowa dysponujące jeszcze jakimikolwiek materialnymi, czy tylko duchowymi, pamiątkami po tragicznej historii Getta nawiedzane były licznie przez ostentacyjnie demonstrujące swą narodowość izraelskie wycieczki. Jedna z nich zebrała się właśnie u podnóża pomnika - tworząc całkiem przyjemną wizualnie scenę. Łagodne światło słonecznego dnia, soczysta zieleń drzew w tle, monumentalny pomnik i barwna grupa u jego stóp, powiewająca biało-błękitnymi flagami. Ot, scena rodzajowa naszych czasów, na swój sposób urzekająca tyleż emocjonalnie, co estetycznie. Po prostu ładna, choćby tylko kolorystycznie.<br />
Przystanąłem więc opodal na chodniku, zdjąłem plecak i sięgnąłem po aparat. Ledwo zdążyłem go wyjąć, nawet nie wiem, czy odpiąłem już futerał, zatrzymała się przy mnie taksówka, beżowy mercedes na cywilnych numerach, z dwoma osobami wewnątrz.<br />
Wysiadł z niej rosły gentleman i grzecznie acz stanowczo polecił schować aparat i odejść. W krótkiej wymianie zdań, w którą się wdałem, argumentował, że wycieczka chroniona jest przez cywilnych funkcjonariuszy (jak zrozumiałem, izraelskich), którzy nie chcą być fotografowani. <br />
Cóż poradzić - i zdjęcia nie ma.<br />
I tyle... </div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-85932963746347297372022-08-04T10:30:00.004+02:002022-08-05T09:24:00.064+02:00Kalkulator naświetlenia fleszem<p> czyli</p><p><b>Wyżyny automatyki ręcznej <br /></b></p><p style="text-align: justify;">W czasach dawno minionych, powiedzmy przed półwieczem, łatwo, jak wiemy, zdjęć robić się nie dało. Aparaty automatyczne były stosunkowo nieliczne, drogie, a i w sumie nieraz nadmiernie skomplikowane w obsłudze (patrz <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2017/05/zorkij-ery-kosmicznej.html" target="_blank">Zorki 10</a>)... Pewnym antidotum były tu najprostsze aparaty <a href="https://chemnitzer27ft.blogspot.com/2017/01/czar-prostoty.html" target="_blank">boxy</a>, w rodzaju naszego Ami, radzieckiego Etiuda, czy enerdowskiej Certiny, a nawet małoobrazkowych Certo KB 24 czy SL 100, w których po prostu niespecjalnie można było ustawiać jakiekolwiek parametry ekspozycji, co niejako zabezpieczało przed popełnieniem <i>rażącego </i>błędu w jej ocenie.</p><p style="text-align: justify;">Aparaty bardziej skomplikowane wspomagały użytkownika piktogramami symbolizującymi konkretne warunki oświetleniowe czy odległości przedmiotowe - znanymi nam dobrze choćby z ponadczasowego evergreena, smieny 8M - pozwalającymi jako tako ustawić odpowiednie wartości podług tych obrazków. Jakoś to działało i ludzie dawali radę - nawet na wymagających tu precyzji slajdach. W sumie proste to, oczywiste, i wszyscy o tym wiedzą.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVGzzMT9Xtln_rDr65V6GBSQGNm_aD5SE4SPEKrrdBmt1AhAqFX3VWD4UDVITRdKHiyOPmYFf-iV5DGlQn9CLPkHDi5bvuPUHF1U1K2KAr1ediM_h9m8YXlK4jtg5tAmIZ1V5PL6gVqXCwYTRhaTsKshlbbwqmZa8pKpI4MHEW8SauF0O3ZKj9Ng/s800/IMG_4952C800.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVGzzMT9Xtln_rDr65V6GBSQGNm_aD5SE4SPEKrrdBmt1AhAqFX3VWD4UDVITRdKHiyOPmYFf-iV5DGlQn9CLPkHDi5bvuPUHF1U1K2KAr1ediM_h9m8YXlK4jtg5tAmIZ1V5PL6gVqXCwYTRhaTsKshlbbwqmZa8pKpI4MHEW8SauF0O3ZKj9Ng/s320/IMG_4952C800.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"></p><p style="text-align: justify;">No ale i w końcu dochodzimy do zagadnienia kolejnego - zdjęć z fleszem. Tu już bowiem tak łatwo nie było, kombinację liczby przewodniej, warunkowanej czułością użytego materiału, i odległości przedmiotowej trudno było wszak spiktogramizować w tak oczywisty sposób. Owszem, zdarzały się przypadki obiektywów czy aparatów sprzęgających pierścień ostrości z przysłoną, a zatem automatycznie zmieniających przysłonę w zależności od ustawienia odległości, odpowiednio dla prawidłowego naświetlenia z lampą błyskową (np. obiektyw Nikkor 45 mm 1:2,8 GN Auto), nieraz nawet z uwzględnieniem czułości emulsji - ale czemuś, zapewne i z racji technicznej komplikacji, nie było to rozwiązanie jakoś super powszechne, a w krajach demokracji ludowej - w ogóle niespotykane. Flesze z automatyczną regulacją błysku zaczynały się tam wprawdzie leniwie pojawiać w drugiej połowie l. 70., ale, nie ukrywajmy gorzkiej prawdy - nie ta popularna to liga.</p><p style="text-align: justify;">Owszem, większość fleszy, acz nie wszystkie, wyposażone były w takie czy inne kalkulatory ekspozycji - tabelkowe czy obrotowe, z których odczytać można było odpowiednie ustawienie przysłony, wprowadzane następnie na aparacie. Acz o pomyłkę, obłęd czy oczopląs nie było tu i nieraz trudno, a niewnikającego za bardzo w aspekty techniczne fotoamatora mogły one wręcz odstręczać.<br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ4dc3m2UWMtnbYPT_LdL6DuHTJh_AN4NXSfvH9je7ZfRRF9dHrIHOSUILxda1jUJOuxnNYr0rfkmIghXDKrzLqMNKswWyfS3EZi-r6SygYbXy4wMnoPDz8BAEdF-7euU0GAhXkgx4ngANcggTpIu-ODuxVJqWw1FQ7AYxiMJuYM4_kB1fiwHeRA/s800/IMG_3128_c800ch.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ4dc3m2UWMtnbYPT_LdL6DuHTJh_AN4NXSfvH9je7ZfRRF9dHrIHOSUILxda1jUJOuxnNYr0rfkmIghXDKrzLqMNKswWyfS3EZi-r6SygYbXy4wMnoPDz8BAEdF-7euU0GAhXkgx4ngANcggTpIu-ODuxVJqWw1FQ7AYxiMJuYM4_kB1fiwHeRA/s320/IMG_3128_c800ch.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"></p><p style="text-align: justify;">Cóż zatem począć miał inteligent pracujący czy chłoporobotnik, chcący w sposób prosty, niezaangażowany, zrobić narodowe w formie i socjalistyczne w treści zdjęcie z lampą błyskową? Tu, szczęśliwie, sytuacja nie zawsze była beznadziejna - choć, nie wiedzieć czemu, rozwiązanie jej najprostsze było nader rzadko stosowane.</p><p style="text-align: justify;">Na niektórych aparatach produkcji wschodnioniemieckiej znaleźć można bowiem na pierścieniach przysłon, od dołu obiektywu, dodatkowe skale, których przeznaczenie nie jest specjalnie, a nawet w ogóle, oczywiste.</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBiP911b641RfhLsqEPXwmI5hvogylaJFE4wScgRSxd7TeEXJxVnt2HyXcatwD3KZITKb5Q3ipY-r6EP_7SGa37SfRdfm6x7ohuVGWWn_pb4Fuf7bqxJTg-0l-ocvD080OzLCoc_oH2sTDArDOBrEunZKih1TQmR8TjyixBwnZLisMl5rRTCz7hA/s800/IMG_4955_c800ch.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="615" data-original-width="800" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBiP911b641RfhLsqEPXwmI5hvogylaJFE4wScgRSxd7TeEXJxVnt2HyXcatwD3KZITKb5Q3ipY-r6EP_7SGa37SfRdfm6x7ohuVGWWn_pb4Fuf7bqxJTg-0l-ocvD080OzLCoc_oH2sTDArDOBrEunZKih1TQmR8TjyixBwnZLisMl5rRTCz7hA/s320/IMG_4955_c800ch.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;">Spójrzmy chociaż na gotowy do strzału z Elgawą B 120 aparat Beirette k pokazany na zdjęciu. Poniżej obiektywu, na ząbkowanym występie służącym do wygodnego obracania pierścienia przysłony widać kilka tajemniczych czerwonych cyfr. Przyjrzyjmy się im zatem bliżej (na przykładzie tym razem młodszego brata, czy może kuzyna - wczesnej wersji Beirette SL 200).</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzI4sI-MjbBslfyBhUJ5xJOw5KYTfYpdy-iu3pIFPWjpHw5_bNjFi0lQO33VF5hyEElco8tQsM9mfoM_KqG-UvIY8lIhkgO4F6x8krgi_WngD9CYfhZIjHrGuil4OT-tpYq_fjumhs27c2l6CqeN3tFnwb3CtLWLbuABi-ok-0-ymul-QEaKmQpw/s800/IMG_2808_C800_ch.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzI4sI-MjbBslfyBhUJ5xJOw5KYTfYpdy-iu3pIFPWjpHw5_bNjFi0lQO33VF5hyEElco8tQsM9mfoM_KqG-UvIY8lIhkgO4F6x8krgi_WngD9CYfhZIjHrGuil4OT-tpYq_fjumhs27c2l6CqeN3tFnwb3CtLWLbuABi-ok-0-ymul-QEaKmQpw/s320/IMG_2808_C800_ch.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"></p><p style="text-align: justify;">Przeznaczenie tej czerwonej skali na pierścieniu przysłony, przy której stoi symbol jak gdyby metra, nie jest specjalnie oczywiste, podobnie zresztą jak i drugiej, umieszczonej na nieruchomym korpusie obiektywu czarnej skali, która zda się tym razem odpowiadać ciągowi liczb przysłony... Tyle tylko, że znacznie wykraczającemu poza możliwości aparatu, umożliwiającego przymknięcie przysłony do otworu raptem 1:22.<br /></p><p style="text-align: justify;">Niejeden niejedną godzinę łamał sobie głowę patrząc na te skale jak sroka w gnat - czymże one? A odpowiedź jest trywialnie prosta. Jest to właśnie, oraz ni mniej, ni więcej, kalkulator ekspozycji z fleszem.</p><p style="text-align: justify;">Skala czerwona, z symbolem metra, odpowiada odległości zdjęciowej, a skala czarna, ta niefortunnie udająca ciąg przysłon - liczbie przewodniej użytego flesza (przy przyjęciu której uwzględnić trzeba, oczywiście, czułość filmu). Dlaczego jednak przy czarnej skali nie umieszczono symbolu liczby przewodniej (niemieckiego LZ czy angielskiego GN), co od razu czyniłoby przeznaczenie tego curiosum dość oczywistym, pozostać musi jedną z największych zagadek światowej fototechniki - zaraz za pytaniem, dlaczego Smiena 8M nosi oznaczenie właśnie 8M, a nie 9M, skoro nie ma samowyzwalacza, a uproszczone odmiany smien, pozbawione tegoż urządzenia, nosiły w tej epoce akurat numery nieparzyste - vide pary bliźniaczych modeli 6 i 7 oraz 8 i 9, różniących się li tylko obecnością samowyzwalacza w wersjach 6 i 8 oraz jego brakiem w 7 i 9. No, ale dygresja na bok - i ad rem...<br /></p><p style="text-align: justify;">Użycie kalkulatora jest, co tu dużo mówić, genialne w swej prostocie. Wystarczy obrócić pierścień przysłony tak, aby ustawić czerwoną liczbę, odpowiadającą odległości przedmiotowej, naprzeciw czarnej liczby odpowiadającej właściwej dla użytego filmu liczbie przewodniej flesza - aby od razu otrzymać odpowiednio ustawioną dla tych parametrów przysłonę! Na naszym powyżej pokazanym przykładzie fotografujemy zatem np. z fleszem o liczbie przewodniej 22 na odległość 2 metrów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby odpowiednio do potrzeb ustawiać wartości pośrednie, zwłaszcza, że przysłonę nastawia się bezstopniowo.<br /></p><p style="text-align: justify;">Teraz wystarczyło jeszcze tylko ustawić ostrość (w czym już mogły pomóc piktogramy albo nawet <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2017/09/certo-certos.html" target="_blank">dalmierz</a>) - i pstryk! Nie ma prawa się nie udać. Aparaty one dysponowały i tak migawkami sektorowymi, więc w przypadku flesza elektronowego nie trzeba było nawet przejmować się czasem synchronizacji - acz z fleszem spaleniowym, popularnym wciąż w tych czasach, a charakteryzującym się niejakim opóźnieniem zapłonu, trzeba już było ustawić czas 1/30 s.</p><p style="text-align: justify;"> Na marginesie tego wyrafinowanego jednak systemu wschodnioniemieckiego dodać wypada, że podobny acz jeszcze bardziej obsługowo
uproszczony system zastosowany został i w niektórych zachodnich <i>idiotenkamerach</i>, w rodzaju Kodaka Instamatika 255X. </p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNP-7lu0oGixqLVx2_icKk8QxqUMt2xABJwQaOC_TuSy--EnaCoV7i1_V7k07ewcRuLam_ri3jVqxNGITx8k2D6mdoMgiNpP6ieT76W5cWLbWV-FrjlND4P1ehXgo1YMDRHrFCEWPAMe8VRnLWsLyvGLd8D13cXjforI9Jg3GF-d1bm_bZ4SN6-w/s800/IMG_8244c_800.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNP-7lu0oGixqLVx2_icKk8QxqUMt2xABJwQaOC_TuSy--EnaCoV7i1_V7k07ewcRuLam_ri3jVqxNGITx8k2D6mdoMgiNpP6ieT76W5cWLbWV-FrjlND4P1ehXgo1YMDRHrFCEWPAMe8VRnLWsLyvGLd8D13cXjforI9Jg3GF-d1bm_bZ4SN6-w/s320/IMG_8244c_800.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"> Aparat ten posiadał wprawdzie stałe ustawienie ostrości, ale na
pierścieniu nastaw ekspozycji (sterującym normalnie - według chmurek i
słoneczek - w sposób z góry sprzężony przysłoną i migawką), znalazł się
dodatkowy zakres ze skalą odległości, przeznaczony właśnie do
fotografowania z fleszem i dobierający odpowiednią do nastawionego
dystansu zdjęcia przysłonę przy stałym czasie 1/40 s (a nie służący, wbrew pozorom, do faktycznego
nastawiania ostrości). Czyli, robiąc zdjęcie z fleszem, zamiast warunków oświetleniowych nastawić należało odległość - na zdjęciu powyżej aparat ustawiony mamy zatem do zdjęcia z lampą błyskową na 3 metry. Tyle tylko, że aparat ten przykładowy przystosowany był tylko do dedykowanych czterostrzałowych spaleniowych fleszy Magicubes - a więc o znanej z góry liczbie przewodniej, co pozwoliło znacznie uprościć cały system doboru przysłony.</p><p style="text-align: justify;">A dzisiaj? Często nawet pojęcia nie mamy, jaką liczbę przewodnią mają nasze lampy błyskowe. Ech...<br /></p>Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-44551902153584265782021-11-16T10:42:00.006+01:002021-11-17T12:46:27.890+01:00Przemyślenia znad Wiliiczyli<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Smiena po białorusku</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Błyszczące w latach osiemdziesiątych na wystawach sklepów Fotooptyki, intrygująco czarne aparaty Vilia zdawały się być, na pierwszy rzut oka, li tylko podrasowaną estetycznie <b>Smieną Symbol</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W rzeczywistości aparaty te są, jak najbardziej, podobne pod względem oferowanych możliwości oraz filozofii obsługi, acz przyznać trzeba, że Vilia jest tu bardziej wysmakowaną konstrukcją - co okupione jest jednak jakością... Ale nie uprzedzajmy faktów.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-QfKqxHwZLac/WejA2Q-WT0I/AAAAAAAABAE/Oq5iiAhAgA0L5x5aBjIPcMhjDPUFib3PgCLcBGAs/s1600/ViliaC.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://4.bp.blogspot.com/-QfKqxHwZLac/WejA2Q-WT0I/AAAAAAAABAE/Oq5iiAhAgA0L5x5aBjIPcMhjDPUFib3PgCLcBGAs/s320/ViliaC.JPG" width="320" /></a></div></div><div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Vilią aż chce się robić zdjęcia, bez dwóch zdań. Aparat jest po prostu ładny i dobrze wyposażony, oferujący ponadto kilka ciekawych rozwiązań. </div>
<div style="text-align: justify;">
Największą bolączką Smien trzeciej generacji jest, jak wspominaliśmy, fatalny, nieprecyzyjny celownik, sprawiający, że finalny kadr opatrzony jest zawsze jakąś dozą przypadkowości. W Vilii mamy natomiast, orkiestra tusz, celownik Albada - z ramkami pokazującymi granice kadru, korekcję dla zdjęć z małych odległości, a nawet ustawioną ekspozycję. To już na pierwszy rzut oka przekonuje do białoruskiego aparatu.<br />
<br />
</div><div style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-jt4_DlvCgFo/YZN7I1BRY5I/AAAAAAAABx4/FiK23doeIV8KXKlglZEYOLog8NeCS_dWQCNcBGAsYHQ/s1000/32608489265_bf95f50f42_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="670" data-original-width="1000" height="214" src="https://1.bp.blogspot.com/-jt4_DlvCgFo/YZN7I1BRY5I/AAAAAAAABx4/FiK23doeIV8KXKlglZEYOLog8NeCS_dWQCNcBGAsYHQ/s320/32608489265_bf95f50f42_o.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aparat wyposażony jest w obiektyw T-69-3, podobnie jak i T-43 Smieny wykonany w układzie prostego trypletu o ogniskowej 40 mm i maksymalnym otworze względnym 1:4. Obiektyw ma niezłe powłoki przeciwodblaskowe, pozbawiony jest widocznej dystorsji, ma ładną choć cokolwiek specyficzną plastykę, dobrze oddaje kolory, choć podatny jest na blikowanie w przypadku padania nań bezpośredniego światła słonecznego. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-R5btmFaMEEw/YZN6r3tKK8I/AAAAAAAABxw/Fcq-WIeu7VoI7FOSuA8SzosSCxeueL4zgCNcBGAsYHQ/s650/lens-flare_5843081473_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="650" data-original-width="436" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-R5btmFaMEEw/YZN6r3tKK8I/AAAAAAAABxw/Fcq-WIeu7VoI7FOSuA8SzosSCxeueL4zgCNcBGAsYHQ/s320/lens-flare_5843081473_o.jpg" width="215" /></a></div><br /></div><div style="text-align: justify;">T-69-3 jest, niestety, konstrukcją gorszą optycznie od skądinąd
znakomitego T-43 Smieny. Ostrość obrazu dość wyraźnie spada ku brzegom
kadru, choć przyznać muszę, że charakter tego spadku jest, o ile można
tak powiedzieć, dość przyjemny. Ponadto umieszczenie zarówno przysłony,
jak i migawki, za obiektywem (w Smienie choć przysłona zlokalizowana
jest pomiędzy soczewkami) powoduje, że Vilia charakteryzuje się dość
wyraźnym winietowaniem,. acz nie sięgającym głęboko w kadr - tym
niemniej gwałtowne i silne ściemnienie narożników kadru może niejednego drażnić.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-XwSJfwDedXU/WJCD7VWxbvI/AAAAAAAAA1w/kf6eMtveyao-0K0zW0xMd474Xc9-Q19nACLcB/s1600/04600007_800FE.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="214" src="https://4.bp.blogspot.com/-XwSJfwDedXU/WJCD7VWxbvI/AAAAAAAAA1w/kf6eMtveyao-0K0zW0xMd474Xc9-Q19nACLcB/s320/04600007_800FE.jpg" width="320" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zakres dostępnych przysłon wynosi od 1:4 do 1:16. Otwór przysłony jest, na skutek jej maksymalnie uproszczonej dwulamelkowej konstrukcji, kwadratowy, ale nie ma na szczęście rzucającego się w oczy
negatywnego wpływu na estetykę obrazu, czemu niechybnie przysługuje się
ogólnie nieduże rozmycie stosunkowo krótkiego i ciemnego obiektywu - choć styl rozmycia nie jest, przynajmniej dla mnie, jakiś bardzo przyjemny, raczej nerwowy i na niektórych motywach widocznie 'zakręcony'. <br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odległość ustawiać można za to od całkiem przyzwoitych 80 cm - aczkolwiek dobrze byłoby się przy takich małych dystansach jednak posługiwać jakimkolwiek dalmierzem, bo głębia ostrości jest już wtedy naprawdę niewielka jak na ostrzenie na oko. Nieco klekotliwy pierścień ostrości obraca się szorstko i psuje nieco dobre wrażenie o aparacie. Obiektyw wyposażono za to w skalę głębi ostrości, acz policzoną dla krążka rozproszenia rzędu 0,05 mm - posługiwanie się nią może więc przynieść efekty dalekie od zamierzonych; warto więc przy posługiwaniu się tą skalą kierować się znacznikami dla przysłony o jeden stopień mniejszej o faktycznie ustawionej - czyli mając np. ustawioną przysłonę 1:11 zakres głębi ostrości wyznaczamy jak dla przysłony 1:8.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-B6_7ZUc2xIY/YFS5ASASXPI/AAAAAAAABn0/-P_GnYvjIHcWeWbkpWZNIdjcImcJ9GLEACNcBGAsYHQ/s800/5843081629_3c5a383a2d_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="800" src="https://1.bp.blogspot.com/-B6_7ZUc2xIY/YFS5ASASXPI/AAAAAAAABn0/-P_GnYvjIHcWeWbkpWZNIdjcImcJ9GLEACNcBGAsYHQ/s320/5843081629_3c5a383a2d_o.jpg" width="320" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasy trójlamelkowej migawki sektorowej sięgają od 1/30 s do 1/250 s oraz B - zarazem ogranicza to maksymalną czułość filmu, który bezpiecznie można w Vilii używać, do 200 ISO. Brak, niestety, możliwości podłączenia wężyka spustowego, acz umieszczona z boku obiektywu dźwignia migawki, względnie twarda i o dość długim skoku, jest w moim odczuciu wygodna i chyba wolę ją od podobnego spustu Smieny Symbol. O porównaniu z guziczkiem Smieny 8M w ogóle nie ma co mówić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dźwignia transportu filmu, sprzężonego z napinaniem migawki, umieszczona jest tradycyjnie pod kciukiem prawej ręki; ma krótki skok, gładko się porusza i jest nader wygodna. Licznik zdjęć umieszczono już nieco niebanalnie, na spodzie korpusu.- co nie sprzyja jego wygodzie, jako że przy próbie odczytania zasłania go uporczywie klapa futerału pogotowia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O ile czas migawki wybiera się tradycyjnym pierścieniem na obiektywie, to ustawianie przysłony następuje już niebanalnie - małą dźwignią pod prawą stroną obiektywu, obsługiwaną kciukiem lewej ręki. Aparat wyposażony został, jak to podówczas w tej klasie było powszechne, w swego rodzaju "manualną automatykę" ekspozycji. Czas migawki ustawiało się przy jej stosowaniu na stałe, odpowiednio do czułości filmu (wg skali na dole obiektywu, od 25 do 200 GOST/ASA lub od 32 do 250 GOST/ASA, zależnie od egzemplarza), zaś naświetlenie regulowało za pomocą odpowiedniego doboru przysłony, odpowiednio do warunków oświetleniowych wskazanych przez piktogramy widoczne na dole okienka celownika, pod ramką kadru, i wskazywane przez ruchomą kropkę (słońce, słabe słońce, lekkie chmury, ciemne chmury, deszcz). Ekspozycję można więc było dobierać nie odrywając oka od okularu! Vilia posiada też, oczywiście, zwykłe skale czasów i przysłon, znajdujące się odpowiednio na górnej części pierścienia czasów i przy dźwigni przysłony. Ta ostatnia skala jest jednak mocno skupiona i nienajłatwiejsza do pewnego odczytania -acz łatwo przecież posługiwać się z pamięci wskazaniami w celowniku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiednie piktogramy (portret pojedynczy, zbiorowy, grupa i krajobraz) umieszczone są ponadto - jak to w tego rodzaju aparatach zwykle i czyniono - na pierścieniu ostrości, ułatwiając jej prawidłowy dobór.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8wYdzgpeFnk/WejA-Y1pSQI/AAAAAAAABAM/Dr6yMm5usiQ22gD0-5_YibaTxH5qTEUIgCLcBGAs/s1600/Vilia_eleCNE.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-8wYdzgpeFnk/WejA-Y1pSQI/AAAAAAAABAM/Dr6yMm5usiQ22gD0-5_YibaTxH5qTEUIgCLcBGAs/s320/Vilia_eleCNE.JPG" width="240" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Vilia oferuje do tego synchronizację flesza zarówno przez gorącą stopkę, jak i gniazdko PC, acz obwody te nie są odseparowane (jak np. w przypadku Praktik serii L), więc lepiej powściągać się nieco z równoczesnym podłączaniem do aparatu różnych wysokonapięciowych wynalazków (zważać też trzeba, że po założeniu na stopkę wysokonapięciowego flesza dotknięcie do gniazdka PC skutkować może kopnięciem). Z racji na migawkę sektorową synchronizacja flesza elektronowego możliwa jest, oczywiście, ze wszystkimi jej czasami, co znakomicie ułatwia doświetlanie błyskiem w dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Praktyczną przewagą Vilii nad Smieną jest też gwint filtra na obiektywie - 46 mm, znacznie dziś ułatwiający, w przeciwieństwie do najpopularniejszej 35,5 mm Smieny) zdobycie pasujących doń akcesoriów czy przejściówek; aczkolwiek filtry, podobnie jak i w Smienie, obracają się podczas ustawiania ostrości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aparat dostępny był poza tym w handlu w dwóch zestawach - z tradycyjnym futerałem pogotowia oraz z miękkim zapinanym na suwak futerałem. W tym drugim przypadku w gniazdo statywowe wkręcało się zaczep paska służącego do zawieszenia aparatu na ręku. Spotkać można dwie wersje wykończenia plastikowego korpusu - groszkowaną oraz prążkowaną.</div><div style="text-align: justify;">Co ciekawe, Vilia stała się też podstawą do stworzenia trzech typów aparatów automatycznych, dzielących z nią korpus i optykę. Vilia Auto z tradycyjną pełną automatyką programową wykorzystywała światłomierz selenowy (podobnie jak np. <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2017/05/zorkij-ery-kosmicznej.html" target="_blank">Zorkij 10</a>), natomiast w oparciu o światłomierz CdS powstały <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2017/06/bieomo-siluet-elektro.html" target="_blank">Siluet Elektro</a> z automatyką migawki oraz Orion EE z automatyką przysłony oraz trybem ręcznym, w którym działa także światłomierz (a zatem trudno takiego aparatu nie kochać). </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-sAYGsbTKto8/YFS6GPoBiLI/AAAAAAAABn8/KZ5i-uzw8t8Kt3xGhnYDjG_7aL3hbndCgCNcBGAsYHQ/s650/5836262423_cf0413c29c_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="650" data-original-width="436" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-sAYGsbTKto8/YFS6GPoBiLI/AAAAAAAABn8/KZ5i-uzw8t8Kt3xGhnYDjG_7aL3hbndCgCNcBGAsYHQ/s320/5836262423_cf0413c29c_o.jpg" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">
Jakkolwiek przemyślaną konstrukcją by Vilia nie była, cierpi - niestety - w praktyce z powodu swej jakości. Bolączką Vilii - poza już wspomnianymi powyżej przywarami związanymi z konstrukcją obiektywu czy w ogóle aparatu - jest bowiem ogólna jakość wykonania. O ile Smiena jest aparatem budzącym w ręku zaufanie, dobrze spasowanym i sprawiającym wrażenie solidnego, Vilię czuć nieco tandetą. Jakieś to takie klekotliwe, nawet dźwignia naciągu wykonana jest z gołej blachy, bez żadnej plastikowej nakładki<b>,</b> praca mechanizmów nie zachwyca. Vilię cechuje też - a może przede wszystkim - spory rozrzut jakości wykonania i tu naprawdę trafić trzeba na dobry egzemplarz, dający akceptowalnie ostre zdjęcia. Z dwóch Vilii i Silueta Elektro, którymi fotografowałem, do użytku nadawała się tylko jedna Vilia; drugą cechował bardzo wyraźny spadek jakości ku brzegom kadru (plus nieszczelność tylnej ścianki, której, co ciekawe, nie udało mi się zlokalizować), zaś automatyczny Siluet (skądinąd znakomicie naświetlający zdjęcia) miał kompletnie nieostrą prawą część klatki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zwrócić też trzeba uwagę na dość niefortunne rozwiązanie w Vilii przycisku zwijania powrotnego. Zlokalizowany jest od spodu korpusu i lekko z niego wystaje, niedaleko do tego od gwintu statywowego. Umieszczenie aparatu na statywie z płytką na tyle dużą, aby zakryła przycisk, powoduje jego wciśnięcie na tyle głęboko, że następuje wysprzęglenie mechanizmu transportu filmu, co skutkować będzie nałożeniem się klatek. Nie tylko gdy naciągamy aparat zamocowany na statywie, ale i gdy naciągamy aparat po zdjęciu go ze statywu - mechanizm transportu zaskakuje bowiem po zwolnieniu przycisku nie od razu, ale z kilkumilimetrowym opóźnieniem w przesuwie filmu. Dlatego Vilię montować można wyłącznie na takich głowicach, które nie wcisną tego przycisku! Ewentualnie trzeba pod aparat coś podłożyć, aby oddalić go od płytki głowicy.<br />
Nieco kłopotliwy bywa też futerał pogotowia, w pozycji otwartej nie ułatwiający odczytania umieszczonego na spodzie korpusu licznika zdjęć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jakim aparatem jest więc Vilia? Ciekawym? Dobrym? Użytecznym?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkim po trochu. Jest niewątpliwie dobrze przemyślanym, wygodnym, ergonomicznym aparatem, w sumie typowym dla konstrukcji swej klasy i swego czasu. Jest aparatem z charakterem, pozwalającym uzyskiwać zupełnie przyzwoite, żeby nie rzec bardzo dobre rezultaty, jeśli tylko nie oczekuje się od niego więcej niźli jest w stanie zaoferować.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Zalety:</b></span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ zwarta budowa;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ zasadniczo dobra
ergonomia;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ migawka sektorowa;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ dość mała minimalna
odległość ogniskowania;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ wygodny i precyzyjny
celownik ze znacznikami paralaksy;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ synchronizacja flesza
przez gorącą stopkę i gniazdko kabla;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
</div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Wady:</b></span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- nienajlepsza korekcja
obiektywu, wyraźnie winietowanie;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- czworokątny otwór przysłony;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- brak gniazda wężyka
spustowego;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- brak samowyzwalacza; <br /></span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Dane techniczne:</b></span><br />
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Typ filmu: 135</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Format klatki: 24x36 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Celownik: lunetkowy o
powiększeniu 0,6x</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Obiektyw: Triplet 69-3,
40 mm 1:4</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Kąt widzenia obiektywu:
57 stopni</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Minimalna odległość
ogniskowania: 0,8 m</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Migawka: sektorowa mechaniczna<br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres czasów migawki: 1/30
s – 1/250 s, B</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres przysłon: 4 –
16</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres ekspozycji: 9 - 1<span face=""arial" , sans-serif">6</span> EV</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Synchronizacja z fleszem:
pełna</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Transport filmu: ręczny</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Gwint filtra: 46x0,75 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Gwint statywowy: 1/4"</span></div><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Wymiary: 128x85x72 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Masa: do 400 g</span></div> </div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-23850201909729019362021-03-18T13:11:00.006+01:002021-03-18T20:41:56.687+01:00Wicher się zerwał (cz. 2) - Pamięć kamieni<div style="text-align: justify;">
Cmentarze są chyba łatwym tematem fotograficznym. Może nawet nie tyle łatwym, co nośnym, z racji na właściwy im ładunek emocjonalny i mnogość, natłok najróżniejszych motywów, aż proszących się o wykorzystanie, jakby z myślą o ich graficznym uwiecznieniu stworzonych.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapis czasu, swego rodzaju fotograficzna selekcja mniej lub bardziej przypadkowych elementów, składających się na wyrywkowy obraz - wierny, ale niepełny. Część wiemy, części można się tylko domyślać.<br />
Czas upłynął, emocje wygasły, pozostało tylko wspomnienie tych, którzy pamiętają - a nieraz i ono uleciało wszak w niebyt, pozostawiając pustą ciszę. Pozostały kamienie.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-RhFbs7lxqNc/YFNDcb8__vI/AAAAAAAABnk/IesRlzqbtjkaxMkEI8-bdPsq7w3orXFjwCNcBGAsYHQ/s818/Scan0000_3x4_800_FE.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="818" data-original-width="618" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-RhFbs7lxqNc/YFNDcb8__vI/AAAAAAAABnk/IesRlzqbtjkaxMkEI8-bdPsq7w3orXFjwCNcBGAsYHQ/s320/Scan0000_3x4_800_FE.jpg" /></a></div></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak na zagubionym pośród lasów cmentarzyku na Przedgórzu Izerskim, dwadzieścia już bez mała lat temu. Potrzaskana kamienna tablica leżąca na ziemi, wciąż jeszcze zachowująca swój kształt, który był już wszak tylko zbieraniną okruchów. Tyle tylko zostało, tyle świadectwa, tyle wciąż wtedy ocalałej pamięci. Może i ostatni dowód, że człowiek taki istniał, dowód na tyle niejednoznaczny, że trudno nawet odczytać z niego informację, dla utrwalenia której przecież powstał. <i>Anna Raubbach, 17.10.1928</i>? Może. Niedoskonałe, wyrywkowe świadectwo pokazujące ułomny fragment przeszłości. Reszta to już tylko pole dla wyobraźni.<br />
Czy leżą tam jeszcze? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
To jeden z obrazów, cichy i sielski, taki, jakiego można by, chciałoby się oczekiwać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Innego nie trzeba było ani długo, ani daleko szukać, nadszedł jeszcze tego samego dnia, kilkadziesiąt kilometrów dalej. Sielska wieś wijąca się w wąskiej dolinie. Jakiż uderzający kontrast panował pomiędzy polskim przykościelnym cmentarzem, czystym, zadbanym, tonącym w kwiatach i zniczach, a ruiną cmentarza ewangelickiego, zwieńczoną ruiną kościoła i krzyczącą jamami pootwieranych krypt, w których pośród potrzaskanych trumien walały się kości mieszkańców tej ziemi. Nie zasłużyli na równy szacunek. Choć bynajmniej nie szczędzono tu swoistego wysiłku - ktoś zdobył się nawet na wtarganie na cmentarne wzgórze kineskopowego telewizora, aby wrzucić go do grobowca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja nie taka oczywista. Zrobiłem wtedy mimo wszystko kilka zdjęć, ot czysty dokument - towarzyszący mi kolega nie zrobił ani jednego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może to i on miał rację...</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-6189279992520276092018-06-11T12:49:00.002+02:002018-06-12T09:47:53.931+02:00Plastik fantastikczyli<br />
<br />
<b><span style="font-size: large;">Narodowy w formie i socjalistyczny w treści</span></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Oglądając konstrukcje wschodnioniemieckich aparatów z lat osiemdziesiątych pokiwać może człek w zadumie nad prezentowaną przez nie często wysoką jakością </span><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;">plastikowych </span>elementów formowanych wtryskowo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Technologia ta, jak widać na onych przykładach, wypierała z czasem tłoczenie z blachy - i zewnętrzna elementy metalowe korpusów zastępowane były plastikowymi, przy zachowaniu jednak praktycznie niezmienionego kształtu aparatu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-GON2abbW8BI/WUu5Zo3fokI/AAAAAAAAA6g/u-B-6cnC2v0h8nnyaRzCrUwW2nLqMTUOwCLcBGAs/s1600/Certo_KN35_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-GON2abbW8BI/WUu5Zo3fokI/AAAAAAAAA6g/u-B-6cnC2v0h8nnyaRzCrUwW2nLqMTUOwCLcBGAs/s320/Certo_KN35_1.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Certo KN 35 z korpusem wykończonym metalem.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-LqYzIhJxWlo/WUu5fJJwNeI/AAAAAAAAA6k/mzkJGU7zI-QykLFH5TAcCuVm1H9vwGpFQCLcBGAs/s1600/Certo_KN35_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-LqYzIhJxWlo/WUu5fJJwNeI/AAAAAAAAA6k/mzkJGU7zI-QykLFH5TAcCuVm1H9vwGpFQCLcBGAs/s320/Certo_KN35_2.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Certo KN 35 z korpusem wykończonym plastikiem.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Zaobserwować to można choćby na przykładzie prostych kompaktów. Tandetny skądinąd Certo KN 35 (produkowany od 1975) spotkać można w dwóch wersjach kolorystycznych - ze srebrnymi i czarnymi górnymi i dolnymi pokrywami korpusu; te drugie, acz identycznego kształtu, są właśnie plastikowe, choć na pierwszy rzut oka wyglądają jak matowo lakierowany metal. Tak na marginesie, zmian konstrukcyjnych w tych aparatach było ciut więcej - i np. zdejmowane tylne ścianki obu wersji są wzajemnie niewymienne.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-FglzPjPTG-Y/WU0EEZ7ZX_I/AAAAAAAAA7I/RyVeo_K2aPQIhTKt9bPTMvtYkgMhapvSgCLcBGAs/s1600/Beirette_k100.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-FglzPjPTG-Y/WU0EEZ7ZX_I/AAAAAAAAA7I/RyVeo_K2aPQIhTKt9bPTMvtYkgMhapvSgCLcBGAs/s320/Beirette_k100.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Beirette k100 - prosto, ale z metalu.</td></tr>
</tbody></table>
</span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-fHNlAPOEwb0/WUu5mqbIHLI/AAAAAAAAA6o/-TjyIIbQ-tUzRXg6p2AGHbmwRB4Z9kW5QCLcBGAs/s1600/Beirette_vsn2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-fHNlAPOEwb0/WUu5mqbIHLI/AAAAAAAAA6o/-TjyIIbQ-tUzRXg6p2AGHbmwRB4Z9kW5QCLcBGAs/s320/Beirette_vsn2.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Beirette vsn 2 - już plastik.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Podobnie stało się i w przypadku aparatów Beirette (o których będzie pewnie za jakiś czas coś więcej) - w oparciu model Beirette vsn (wprowadzony do produkcji połowie l. 70.) z podobnie, jak i wspomniany Certo, metalowymi pokrywami korpusu (który wykorzystany też został w budżetowej odmianie <a href="http://chemnitzer27ft.blogspot.com/2017/01/czar-prostoty.html" target="_blank">Beirette k100</a>), powstał początkowo w roku 1987 całkowicie z zewnątrz plastikowy Beirette 35 (tym razem wyposażony w światłomierz CdS), a wreszcie dwa lata później bliźniaczy vsn 2, odróżniający się od vsn tylko zastąpieniem elementów metalowych plastikowymi. I znów, jakość wizualna plastikowych wytłoczek sprawia, że dopiero dotykiem stwierdzić można, że nie jest to lakierowany metal (zwłaszcza, że trafiają się i rzadkie egzemplarze modelu vsn lakierowane na czarno). Ba, podobny manewr zastosowano i w przypadku lustrzanki (prostej, bo prostej, ale zawsze) - wykończony metalem model Exa 1 b zastępując czarnym plastikowym Exa 1 c. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W całej tej ekonomicznej i technologicznej oczywistości kryje się jednak pewna zaskakująca ciekawostka dotycząca aparatów Praktica. Zapewne bowiem większość szczęśliwych posiadaczy gwintowych lustrzanek Praktica serii L nie zdaje sobie sprawy, że ich solidne i budzące zaufanie, lśniące chromem aparaty posiadają jak najbardziej plastikowe górne pokrywy korpusów. Serio.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-k7qVQNZYhVc/WUu5rObkXUI/AAAAAAAAA6s/u1B5VE9-5wc7CgwsdDKWv4DV4eI1vzWPQCLcBGAs/s1600/MTL_5B.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-k7qVQNZYhVc/WUu5rObkXUI/AAAAAAAAA6s/u1B5VE9-5wc7CgwsdDKWv4DV4eI1vzWPQCLcBGAs/s320/MTL_5B.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Praktica MTL 5B - także nie metal!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W roku 1970 kombinat VEB Pentacon Dresden rozpoczął bowiem produkcję górnych pokryw korpusów (zaliczanych eufemistycznie do "elementów dekoracyjnych") lustrzanek Praktica serii L formowanych wtryskowo z tworzywa ABS i chromowanych. Wykonanie takiego elementu wymagało przed chromowaniem jedynie 2 etapów technologicznych, w porównaniu do 16 w przypadku tradycyjnej produkcji z mosiądzu. Galwaniczne metalizowanie tworzywa sztucznego wymagało wprawdzie zastosowania nowych technologii, podjęcia produkcji związków chemicznych dotychczas w NRD nie wytwarzanych i w ogóle przestrzegania ścisłych reżimów technologicznych. Z tym ostatnim bywało różnie, w wyniku czego w początkowym okresie produkcji otrzymywano nawet 40% braków, sama ona była w ogóle kosztowna - tym niemniej i tak bardziej opłacalna niż w przypadku tradycyjnych elementów metalowych.<br />
W roku 1976 wprowadzono jeszcze wykonywanie napisów na takim plastikowym korpusie metodą tłoczenia na gorąco, w rezultacie czego nie było potrzeby produkowania indywidualnych elementów dla każdego modelu aparatu, jako że odpowiednie oznaczenia nanieść było można w zależności od potrzeb na jednym typowym elemencie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: small;">Żeby jednak za dobrze nie było, ogół wschodnioniemieckich plastikowych aparatów wykonany jest z plastiku zupełnie przeciętnej jakości, a nawet - szczególnie w przypadku późniejszej produkcji firmy Certo - wręcz substandardowej. Wystarczy tu wspomnieć skądinąd bardzo fajny i ciekawy model Certo SL 110 - który wykonany jest z tworzywa nadającego się na oko co najwyżej, za przeproszeniem, na tanią mydelniczkę. Zaskakuje też nieco pewne rozdwojenie jaźni, żeby nie rzec jakości - choćby te piękne czarne Beirette vsn 2 wyposażone są w najgorsze, tandetne plastikowe korbki zwijania powrotnego i plastikowe śruby mocujące futerały pogotowia do gwintu statywowego. Pokręcić czymś takim i nie złamać - to prawdziwy wyczyn! Co ciekawe, czy to dla niepoznaki, czy lepszego efektu wizualnego, plastikowe korbki wykonywane były nieraz ze srebrnego plastiku, udającego przez to metal.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Ale cóż, gospodarka planowa... </span></div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-28343997944498068552017-10-19T17:18:00.001+02:002017-10-19T17:18:16.517+02:00Nikon po raz pierwszy<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
roku 1959 firma Nikon wypuściła na rynek aparat Nikon F, swój
pierwszy model lustrzanki jednoobiektywowej, wprowadzając wraz z nim
bagnet F, stosowany w lustrzankach Nikona do dziś. Nikon F, bazujący
na rozwiązaniach aparatu dalmierzowego Nikon SP, był aparatem
najwyższej klasy profesjonalnej, całkowicie udaną próbą wejścia
firmy na rynek fotografii zawodowej we współzawodnictwie z
aparatami dalmierzowymi. Okazał się wielkim sukcesem firmy,
produkowany był do roku 1974, przez trzy lata, od 1971, równolegle
ze swym następcą – Nikonem F2. Egzemplarze Nikona F trafiły <span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">do amerykańskiego programu kosmicznego,</span> wykorzystywane przez NASA, trafiły także (i to wielokrotnie) na ekran – Nikon
F Eyelevel jest w rękach Davida Hemmingsa niemal drugoplanowym
bohaterem „Powiększenia” Michelangelo Antonioniego, a Photomic
FTn pojawia się także w "fotoreporterskiej" wersji
teledysku "Your song" Eltona Johna (zdominowanej wszak
przez Pentaxy)<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">.</span></span></span><br />
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_we_kRDSdRA/WejBG6s4kEI/AAAAAAAABAQ/UaiCGz2QeqccNuDIx13xVSwD4JGXeI-yACLcBGAs/s1600/IMG_1444_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-_we_kRDSdRA/WejBG6s4kEI/AAAAAAAABAQ/UaiCGz2QeqccNuDIx13xVSwD4JGXeI-yACLcBGAs/s320/IMG_1444_500.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-size: x-small;">Nikon
F Photomic FTn, obiektyw Nikkor-S Auto 50 mm 1:1.4</span></span></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aparat
jest po prostu pancerny. Wzięty do ręki okazuje się niezwykle
ciężki (ba, jest to jedna z najcięższych lustrzanek Nikona w
ogóle!), co jest wynikiem jego bezkompromisowej pod względem
wytrzymałości konstrukcji z mosiądzu i stali. Masywny pryzmat z
pomiarem TTL dodaje mu także rozmiarów. Jak na porządne narzędzie
pracy przystało, Nikon F oferuje dokładnie to, co potrzebne, bez
zbędnych udziwnień i wodotrysków. Mechanizmy pracują niczym
szwajcarski zegarek, gładko, płynnie, cicho i bez oporów.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wnętrze
kryje migawkę szczelinową o przebiegu poziomym, z roletkami
wykonanymi z folii tytanowej. Oferuje ona czasy otwarcia od 1 s do
1/1000 s oraz B i T, ponadto połączenie samowyzwalacza z B pozwala
uzyskać czas 2 s (aczkolwiek instrukcja nie zaleca używania
samowyzwalacza przy nastawach B i T). Czasy ustawiane są z krokiem 1
EV, a ich kolorowe oznaczenia odnoszą się do nastaw synchronizacji
błysku lamp spaleniowych (w przeciwieństwie do tezy o<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">głoszo<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">nej w książce "Nikon <span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">system" M. Górki, jakoby czasy oznacz<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">one na zielono mogły być us<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">tawi<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">anie bezstopniowo - nie mogą)</span></span></span></span></span></span>.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Najkrótszy
czas synchronizacji błysku wynosi 1/60 s. Aparat oferuje przy tym
cztery nastawy synchronizacji z fleszem – jedną dla lamp
elektronowych oraz trzy dla spaleniowych, ustawiane poprzez obrót
pokrętła czasów po jego wyciągnięciu do góry. Synchronizacja
odbywać może się przez standardowe gniazdko kabla, bądź przez
stopkę lampy zakładanej na szynę wokół korbki zwijania
powrotnego. Niestety, wymaga to zastosowania lamp błyskowych ze
specjalnymi stopkami (np. Nikon SB-2 lub SB-7), ale po założeniu
adaptera AS-1 korzystać można ze zwykłych fleszy z gorącą stopką
ISO. AS-1 jest jednak praktycznie w Polsce niedostępny, co wymusza
użycie szyny do flesza wkręcanej w gniazdo statywowe i
synchronizacji przez kabel.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nikon
F wyposażony został w kryjący 100% kadru układ celowniczy z
wymiennymi matówkami (standardowo instalowano matówkę A z klinem)
i celownikami. Ich wymiana dokonywana jest po wciśnięciu przycisku
z lewej strony tylnej ścianki korpusu. Z przodu po prawej stronie
zlokalizowano dźwignię mechanicznego samowyzwalacza, przycisk
podglądu głębi ostrości oraz przełącznik blokady lustra,
wykorzystywany do jego wstępnego podniesienia (dla uniknięcia drgań
lub też przy stosowaniu obiektywów silnie wchodzących w głąb
korpusu) oraz przy zdjęciach seryjnych w najszybszym trybie pracy
windera. Niestety, przełącznik ten jest najsłabszym funkcjonalnie
elementem aparatu – umożliwia teoretycznie wstępne podniesienie
lustra, jednak realizowane jest to w ten sposób, że po wykonaniu
zdjęcia lustro po prostu nie powraca na dół tak długo, jak długo
nie przestawi się przełącznika z powrotem. Innymi słowy,
konieczne być może zmarnowanie jednej klatki. Trzy kropeczki
umieszczone przy dźwigni samowyzwalacza pozwalają ustawić
opóźnienia ok. 3, 6 i 10 s.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Umieszczony
na górze korpusu spust migawki otoczony jest pierścieniem, w
położeniu R wysprzęgającym zębatkę do zwijania powrotnego. Wiek
aparatu daje o sobie znać, gdy dochodzimy do kwestii wężyka
spustowego – Nikon F posiada bowiem niestosowany już dziś męski
gwint typu Leica, otaczający spust, a nie żeński ISO umieszczony w
spuście. Konieczne jest więc zastosowanie odpowiedniego wężyka
(np. Nikon AR-2), bądź też przejściówki pozwalającej adaptować
wężyki z gwintami ISO – np. z oferty firm Hama czy Kaiser.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ładowanie
filmu odbywa się jak najbardziej tradycyjnie, ale także nieco
archaicznie, po zdjęciu całej tylnej ścianki wraz z dolną pokrywą
korpusu – innymi słowy nic nie może być wtedy wkręcone w gwint
statywowy. Zdjęcie tylnej ścianki powoduje jednocześnie
automatyczne wyzerowanie licznika zdjęć.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Korpus
aparatu jest w pełni mechaniczny, pozbawiony jest jakiejkolwiek
elektroniki (za wyjątkiem oczywiście synchronizacji błysku).
Pomiar światła realizowany jest natomiast przez światłomierz
wbudowany w pryzmat. Do Nikona F produkowano cztery typy pryzmatów
ze światłomierzami – Photomic oferujący zewnętrzny pomiar
elementem CdS, Photomic T z integralnym pomiarem TTL, Photomic Tn z
centralnie ważonym pomiarem TTL oraz Photomic FTn z pomiarem
centralnie ważonym TTL, z półautomatycznym wprowadzaniem jasności
założonego obiektywu. Każdy z tych pryzmatów wyposażony jest we
własne zasilanie bateriami pastylkowymi 1,35 V (w przypadku
stosowania współczesnych baterii 1,5 V czułość filmu powinna być
ustawiona o 2/3...1 EV niższa od rzeczywistej) i sprzęgany jest
bezpośrednio z pokrętłem czasów aparatu. Odbiór wartości
przysłony z obiektywu odbywa się poprzez wahliwą dźwignię
współpracującą z umieszczonym na pierścieniu przysłony zaczepem
w kształcie uszek - w celu prawidłowego sprzęgnięcia obiektyw
zakładany powinien być do aparatu z przysłoną ustawioną na 5,6.
W przypadku modeli Photomic, T oraz Tn po założeniu obiektywu
wymagane jest następnie ręczne ustawienie jego jasności w
światłomierzu, zaś Photomic FTn wymaga jedynie jednorazowego
maksymalnego otwarcia przysłony, co jednocześnie wprowadza jej
wartość do światłomierza – obsługiwany zakres wynosi
1,2...5,6. Wartość pomiaru wskazywana jest wskazówką widoczną
nad kadrem oraz w zewnętrznym okienku na górnej pokrywie pryzmatu,
w celowniku widać także wartość ustawionego czasu migawki.
Pryzmaty za wyjątkiem modelu FTn pokazywały także w zewnętrznym
okienku obok okularu wartość aktualnie ustawionej przysłony. Przy
używaniu obiektywu niesprzęgniętego ze światłomierzem (bez
uszek) konieczne jest ustawienie w światłomierzu jasności
obiektywu na 5,6 i pomiar światła przy domkniętej przysłonie -
metoda ta ma jednak pewne ograniczenia w zależności od użytego typu
obiektywu i matówki. Światłomierz włączany jest przyciskiem na
obudowie pryzmatu, a wyłączany drugim przyciskiem służącym
jednocześnie jako tester baterii – pamiętać więc trzeba o jego
wyłączeniu. Ponieważ pryzmat z pomiarem światła nakrywa sobą
pokrętło czasów aparatu, niemożliwa staje się bez zdjęcia
pryzmatu zmiana trybu synchronizacji (ale kto dziś używa
spaleniówek?), nie widać też wskaźnika naciągnięcia migawki
(ale jej stan można wyczuć lekko naciskając na spust).</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Do
Nikona F produkowano także trzy typy celowników bez pomiaru światła
– "czysty" pryzmat Eyelevel, pryzmat Sportfinder o
zwiększonym odstępie punktu ocznego i prosty kominek z 5x lupą.
Okular celowników Eyelevel oraz Photomików wyposażony jest w gwint
umożliwiający montaż osprzętu - np. muszli ocznej bądź
soczewek korekcyjnych. Odległość punktu ocznego jest jednak
stosunkowo niewielka dla wygodnej obserwacji całego kadru i
wskaźnika światłomierza - jednoczesnego zastosowania muszli ocznej
i okularów nie da się w zasadzie pogodzić - stąd przy silniejszej
wadzie wzroku celowe byłoby użycie soczewki.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Powstał
także do Nikona F dedykowany winder F-36 zasilany ośmioma bateriami
D lub AA, umożliwiający wykonywanie do 3 kl./s z pracującym
lustrem i 4 kl./s z lustrem złożonym, jednak wg dzisiejszych
standardów trudno go uznać za doskonały – zblokowany był na
stałe z tylną ścianką aparatu, co uniemożliwiało jego zdjęcie
lub zamontowanie na aparacie z założonym filmem (chyba, że w
ciemni), nie posiadał także synchronizacji z ruchem migawki, co
przy stosowaniu czasów naświetlania zbyt długich dla aktualnej
szybkostrzelności mogło uszkodzić migawkę. Windery nie były
także swobodnie wymienne pomiędzy aparatami – każdy musiał być
serwisowo zsynchronizowany z konkretnym korpusem.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Bez
dwóch zdań Nikon F jest wspaniałym narzędziem fotograficznym,
mimo swych <span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">niemal 60</span> lat – używać można go spokojnie, decydując się
na ten aparat trzeba jednak mieć na uwadze jego wiek, rzutujący na
niektóre kwestie użytkowe – zwłaszcza montaż flesza czy wężyka
spustowego, a także niefortunną blokadę lustra. Wszelkie akcesoria
są bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe do dostania – celowniki,
matówki, adapter flesza etc. Nieco poniżej dzisiejszych standardów
plasują się osiągi migawki – najkrótszy czas 1/1000 s i
synchronizacja z fleszem do 1/60 s (choć jak dla mnie są w
zupełności wystarczające), niektórym dokuczać może brak
wstępnego podniesienia lustra. Aby korzystać z pomiaru światła
przy pełnym otworze przysłony konieczne jest użycie obiektywów z
uszkami pre-AI na pierścieniu przysłony. Biorąc Nikona F na piesze
wyprawy trzeba mieć na uwadze, że jest on – jak na aparat
manualny - naprawdę duży i ciężki. Jest jednak niezawodnym i
bardzo solidnym, najwyższej klasy, rzetelnym narzędziem do
wykonywania zdjęć – i trwałym elementem historii fotografii.</span></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Zalety:<br /><br />+ bardzo solidna budowa i znakomita niezawodność;<br />+ wysoka kultura pracy;<br />+ dobra ergonomia;<br />+ celownik pokazuje 100% kadru;<br />+ wymienne matówki i wizjery (ale trudno dostępne...);<br />+ aparat całkowicie mechaniczny (za wyjątkiem opcjonalnego światłomierza);<br /><br />Wady:<br /><br />- niezbyt dziś imponujące osiągi migawki;<br />- brak "prawdziwego" wstępnego podniesienia lustra;<br />- niezbyt duża odległość punktu oka w celowniku Eyelevel i Photomikach;<br />- dla pomiaru TTL przy pełnym otworze przysłony konieczne jest stosowanie obiektywów z uszkami non-AI;<br />- bardzo trudna osiągalność systemowego osprzętu (może poza wkręcanym w okular);<br /> </span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dane techniczne:<br /><br />Mocowanie obiektywu: bagnet F<br />Czasy naświetlania: 1 s – 1/1000 s, B, T<br />Synchronizacja z elektronową lampą błyskową: 1/60 s<br />Celownik: wymienny, 7 typów<br />Matówka: wymienna, 13 typów<br />Ustawianie ostrości: ręczne<br />Transport filmu: ręczny<br /> z winderem F-36 mechaniczny z prędkością 2 / 2,5 / 3 / 4 kl./s<br />Samowyzwalacz: mechaniczny, opóźnienie regulowane 3-10 s<br />Pomiar ekspozycji z celownikami pryzmatycznymi:<br /> Eyelevel: brak<br /> Photomic: zewnętrzny integralny<br /> Photomic T: TTL, integralny<br /> Photomic Tn, FTn: TTL, centralnie ważony (60% z obszaru o średnicy 12 mm)<br />Zakres czułości filmów*:<br /> Photomic: 10-1600 ASA<br /> Photomic T: 25-6400 ASA<br /> Photomic Tn: 10-6400 ASA<br /> Photomic FTn: 6-6400 ASA<br />Zakres jasności obiektywów dla pomiaru TTL: 1,2 – 5,6*<br />Pole widzenia celownika: 100%<br />Gwint statywu: 1/4"<br />Obudowa: metal<br />Wymiary:<br /> Eyelevel: 98x147x56 mm<br /> Photomic, Photomic T: 102x147x67 mm<br /> Photomic Tn, FTn: 102x147x66 mm<br />Masa:<br /> Eyelevel: 685 g<br /> Photomic, Photomic T, Tn: 830 g<br /> Photomic FTn: 860 g <br /><br />* Parametr dotyczy tylko celownika z pomiarem światła</span></span>Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-41048649492980686572017-09-17T13:37:00.001+02:002017-09-17T13:37:47.556+02:00Certo Certos<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-size: small;">czyli</span><br />
<span style="font-size: small;"><b><br /></b></span>
<span style="font-size: small;"><b>Typowa niemiecka tandeta</b></span><br />
<span style="font-size: small;"><b>
</b></span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Dalmierz
optyczny Certos (w pełnym brzmieniu - Certos Entfernungsmesser)
produkowany był od 1961 roku przez posiadające długą tradycję
drezdeńskie zakłady Certo, znane między innymi z aparatów
mieszkowych Dollina czy Durata. Certos dostępny był w kilku
wersjach (A, B, C, D i N) różniących się rozwiązaniem stopki
służącej do mocowania dalmierza na aparacie. Nie sposób też nie
dostrzec łudzącego podobieństwa pomiędzy Certosem a radzieckim
dalmierzem Smiena…</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-l1iDxIji_Ig/WTVdBk_K6EI/AAAAAAAAA4s/bkevF19dTDEuw4z7ELhxKD-l3KcluIKpACLcB/s1600/IMG_1453_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="266" data-original-width="500" height="170" src="https://1.bp.blogspot.com/-l1iDxIji_Ig/WTVdBk_K6EI/AAAAAAAAA4s/bkevF19dTDEuw4z7ELhxKD-l3KcluIKpACLcB/s320/IMG_1453_500.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Certos Modell A</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Baza
dalmierza wynosi 51 mm, zakres pomiaru od 0,9 m (rzadziej od 1 m) do
nieskończoności, największa oznaczona na skali odległość to 10
m.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Certos robi
z zewnątrz niezwykle pozytywne wrażenie - konstrukcja jest metalowa
i solidna. Dalmierz obsługuje się obracając wygodne, duże
pokrętło umieszczone na górze korpusu, otaczające skalę
odległości - pomiar wskazywany jest na niej poprzez kropkę
położoną na pokrętle (niestety bardzo malutką). Warto zwrócić
uwagę, że dzięki takiemu rozwiązaniu Certos jest niezwykle łatwy
w kalibracji - w razie potrzeby wystarczy poluzować śrubę i
obrócić skalę w położenie odpowiednie dla rzeczywistej
zmierzonej odległości. Oba okienka i okular wizjera umieszczone są
dość głęboko w obudowie, co jako tako je chroni, ale i są trudne
do czyszczenia.</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-pgjiodlGtBA/WTVYzn27QDI/AAAAAAAAA4U/yiEGX-mDH8IsBJyKhFBLqmmLk6g_zIEoQCEw/s1600/IMG_1454_500C.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="266" data-original-width="500" height="170" src="https://3.bp.blogspot.com/-pgjiodlGtBA/WTVYzn27QDI/AAAAAAAAA4U/yiEGX-mDH8IsBJyKhFBLqmmLk6g_zIEoQCEw/s320/IMG_1454_500C.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Certos Modell A, widok z tyłu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Niestety,
dobre wrażenie zewnętrzne natychmiast pryska po spojrzeniu w
wizjer. Obraz ma różny kolor, w zależności od egzemplarza - a to
żółty, a to fioletowy, plamka dalmierza jest spora, prostokątna,
raz bezbarwna, raz zielona. Jakość obrazu jest jednak fatalna -
kontrast jest niski, ostrość taka sobie, ale co gorsza bardzo źle
widać odbicie okienka dalmierza... Szczerze mówiąc, nie widać go
prawie wcale. Nie wiem, może miałem pecha i widziałem same Certosy
ze spełzłymi ze starości lustrami (chociaż kilka opinii, które
znalazłem w sieci na temat tego modelu raczej dalekich było od
zachwytu), ale dalmierz ten nadaje się praktycznie tylko do pomiaru
na motywach o wysokim kontraście, ciemne obiekty na jasnym tle,
gałęzie na tle nieba itp., ewentualnie obiekty o silnym
światłocieniu od bezpośredniego świata słonecznego. W półmroku
okienka dalmierza nie widać po prostu wcale. Winę ponosi tu za mały
współczynnik odbicia w lustrze półprzepuszczalnym, przez co obraz
z okienka wizjera jest zbyt jasny w stosunku do dalmierza. Można
temu zaradzić na dwa sposoby - bądź to idealistycznie zmieniając
lustro, bądź też po prostu umieszczając w przednim okienku
wizjera jakikolwiek filtr ograniczający jego jasność 4 do 8 razy.
Wizjer wprawdzie ściemnieje (acz będzie jeszcze całkowicie
użyteczny), ale wreszcie można zobaczyć relatywnie teraz
jaśniejsze okienko dalmierza.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Co ciekawe, Certos produkowany był w kilku wersjach, przeznaczonych do różnego rodzaju aparatów i różniących się w związku z tym mocowaniem:</span></div>
<ul style="text-align: justify;">
<li><span style="font-size: small;">Stopka
dalmierza Certos <b>Modell A</b> (pokazany na zdjęciach powyżej),
stworzonego do aparatów Welta i Altissa, umieszczona została na
prawym skraju obudowy, przez co nie powoduje to (w przeciwieństwie
do np. Blika) problemów z obsługą elementów sterujących aparatu
zlokalizowanych niedaleko na prawo od szyny na akcesoria, jednak
dalmierz może w ten sposób wystawać na lewo od korpusu aparatu
(zwłaszcza na aparatach z szynami do osprzętu zlokalizowanymi z
lewej strony), utrudniając np. używanie paska nośnego.</span></li>
<li><span style="font-size: small;"><b>Modell B</b>,
dopasowany do Beltiki II, posiada identycznie umieszczoną stopkę,
ale, w odróżnieniu od modelu A, bardzo niską, tak że dalmierz
praktycznie leży na aparacie.</span></li>
<li><span style="font-size: small;"><b>Modell C</b>,
wyposażony w podobnie niską stopkę umieszczoną z lewej strony
korpusu, przeznaczony jest do aparatu Durata II.</span></li>
<li><span style="font-size: small;"><b>Modell D</b> z
kolei (zdjęcie poniżej), poprzez swe prostopadłe umieszczenie
względem aparatu nie powoduje żadnych z nim kolizji, nie utrudnia
także przyłożenia oka do celownika. Jak dla mnie jest to, mimo że
dalmierz znacznie jednak zwiększa wysokość aparatu, chyba
najbardziej optymalny sposób jego montażu.</span></li>
<li><span style="font-size: small;">I wreszcie<b>
Modell N</b> w ogóle nie posiada stopki do mocowania na aparacie.</span></li>
</ul>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-l1Xep0Jc8Qo/WTVdR8TRXHI/AAAAAAAAA4w/wPtKk9x3MEcuv0V7t-pk-dmXbhnXTLoIQCLcB/s1600/IMG_1455_500a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-l1Xep0Jc8Qo/WTVdR8TRXHI/AAAAAAAAA4w/wPtKk9x3MEcuv0V7t-pk-dmXbhnXTLoIQCLcB/s320/IMG_1455_500a.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Certos Modell D</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">W zasadzie
trudno mi wydać o Certosie jednoznaczną opinię - jest na pewno
solidnie wykonany i bardzo wygodny w obsłudze, a także precyzyjnie
wskazuje odległość. I nawet niezły obiekt kolekcjonerski. Tym
niemniej, o ile nie miałem pecha, jego użyteczność jako
praktyczny dalmierz jest częstokroć wątpliwa ze względu na
fatalny wizjer. Wydaje mi się więc, że nie ma co ryzykować kupno
Certosa w ciemno, bez osobistego sprawdzenia konkretnego egzemplarza.</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zalety:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ solidna
budowa.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ wygodna
obsługa i precyzyjny pomiar.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ łatwość
kalibracji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ dostępne
różne wersje montażu.</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Wady:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- fatalna
czytelność wizjera, czasem czyniąca dalmierz bezużytecznym.</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-12334929267873917212017-08-15T12:22:00.000+02:002017-08-15T12:24:47.869+02:00ŁOMO Blik<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Dalmierz
optyczny Blik (ros. Блик [blik]) produkowany
był przez leningradzką fabrykę ŁOMO około
roku 1990, zapewne z przeznaczeniem dla późnych wersji aparatu
Smiena - np. Smiena Symbol czy Smiena 8M.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-KVB_ooGqxFA/WTVa-R0cMLI/AAAAAAAAA4o/DsgJKNVf2Fcf8VQfcvvKzkd0srJBy_y6gCLcB/s1600/IMG_1448_500C.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="266" data-original-width="500" height="170" src="https://3.bp.blogspot.com/-KVB_ooGqxFA/WTVa-R0cMLI/AAAAAAAAA4o/DsgJKNVf2Fcf8VQfcvvKzkd0srJBy_y6gCLcB/s320/IMG_1448_500C.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Blik zamontowany na Smienie 8M</td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Baza
dalmierza wynosi 50 mm, zakres pomiaru od 1 m do nieskończoności,
największa odległość zaznaczona na skali to 15 m.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Z
zewnątrz Blik robi początkowo nienajlepsze wrażenie - plastikowa
górna pokrywa korpusu cokolwiek się telepie, jednak dalmierz
okazuje się dość ciężki - wewnętrzna konstrukcja jest już
metalowa, podobnie jak i stopka do montowania na aparacie. Z przodu
korpusu zlokalizowano dużą szybkę osłaniającą oba okienka i
nadruk z nazwą zarazem - pomysł bardzo dobry, bo łatwo ją w razie
potrzeby wyczyścić; okular z kolei jest niewielki, ale bezpiecznie
głęboko schowany. Dalmierz obsługuje się obracając niewielki
bęben ze skalą umieszczony na tylnej ściance - łatwo zrobić to
kciukiem prawej ręki, jednak precyzyjny pomiar wymaga nieco uwagi -
bęben jest dość mały, wobec czego i skala odległości dość
skupiona, obracać trzeba go więc z wyczuciem. W moim egzemplarzu
bęben porusza się do tego dość ciężko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-6D2jrKYnzfM/WTVa-dzrKZI/AAAAAAAAA4k/vjLnmtTzxHIWdDegyYvbXcti2V5hgXHeACEw/s1600/IMG_1449_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="266" data-original-width="500" height="170" src="https://3.bp.blogspot.com/-6D2jrKYnzfM/WTVa-dzrKZI/AAAAAAAAA4k/vjLnmtTzxHIWdDegyYvbXcti2V5hgXHeACEw/s320/IMG_1449_500.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Blik na Smienie 8M, widok z tyłu</td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Spojrzenie
w umieszczony z lewej strony korpusu wizjer odsuwa jednak wszelkie
zastrzeżenia w siną dal. Cudo. Obraz jest czysty, klarowny i
kontrastowy, o fioletowym zabarwieniu, jasna okrągła seledynowa
plamka światłomierza jest wprawdzie niewielka, ale znakomicie
widoczna i umożliwia bezproblemowe nastawianie odległości nawet w
solidnym półmroku. Bez problemu można też korzystać z niego w
okularach.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Nieco
problemów przysparzać jednak może sposób umieszczenia stopki do
mocowania Blika na aparacie - znajduje się ona bowiem nie na skraju
korpusu, ale tak w 2/3 jego szerokości, przez co dalmierz dość
sporo wystaje na prawo od niej - w niektórych aparatach może to
kolidować z elementami sterującymi. Na przykład w Smienie 8M
założony Blik dość mocno utrudnia wciśnięcie spustu, częściowo
go zasłaniając (do tego utrudnia także wygodne bliskie przyłożenie
oka do wizjera), zaś w LC-A uniemożliwia wyzwolenie migawki w
ogóle, całkowicie zakrywając sobą spust. Problem ten można
jednak łatwo obejść, montując dalmierz nie bezpośrednio na
aparacie, ale za pomocą dodatkowej kostki przejściowej do flesza.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Blik
sprzedawany był z dopasowanym dwuczęściowym plastikowym futerałem
- ponieważ stopka dalmierza wystaje z futerału na zewnątrz,
możliwe było nawet założenie go na dalmierz zamontowany na
aparacie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Dalmierz
ŁOMO Blik jest moim zdaniem bardzo użytecznym akcesorium,
niewielkie zastrzeżenia można mieć do bębna nastawczego, ale poza
tym trudno go z czystym sumieniem nie polecić.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Zalety:</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">+
znakomita czytelność wizjera.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">+
dopasowany futerał w zestawie.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">Wady:</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">-
nieco za mała średnica bębna nastawczego.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;">-
po założeniu utrudnia obsługę niektórych aparatów.</span></div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-814166919680184312017-07-31T13:29:00.003+02:002022-05-12T14:44:01.529+02:00Rapri E 201<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">czyli</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><b>Światłomierz,
który nie mierzy światła.</b></span><br />
<span style="font-size: small;"><b> </b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Produkcję
światłomierza punktowego RAPRI E201 (ros. <span face=""arial cyr" , sans-serif">РАПРИ
Э201) rozpocz</span>ęto w ZSRR w roku 1989 w
moskiewskiej fabryce Radiopribor (<span face=""arial cyr" , sans-serif">Радиоприбор)
i kontynuowano j</span>ą co najmniej w latach
dziewięćdziesiątych.</span><br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-jnpgxuWV_6E/WTVaHkkWtMI/AAAAAAAAA4c/cMg4KBfcKCEZuWrMI_XAYdkv3sN2VVJlgCLcB/s1600/IMG_1531_500.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="500" height="204" src="https://4.bp.blogspot.com/-jnpgxuWV_6E/WTVaHkkWtMI/AAAAAAAAA4c/cMg4KBfcKCEZuWrMI_XAYdkv3sN2VVJlgCLcB/s320/IMG_1531_500.JPG" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: small;"></span><span style="font-size: small;"></span><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">E201 posiada
spory prostokątny korpus zwieńczony celownikiem optycznym. Z lewej
strony korpusu, pod tabliczką z nazwą, ukryta jest szufladka
mieszcząca sześć pastylkowych baterii PX 625 zasilających układ
elektroniczny – w celu wyjęcia należy wypchnąć ją naciskając
palcem przez okrągły otwór od przeciwnej, prawej strony. Powyżej
umieszczono czerwoną diodę kontrolną, zapalającą się przy
wciśnięciu przycisku pomiaru, zlokalizowanego na tylnej ściance,
pod wyposażonym w sporą gumową muszlę oczną okularem celownika.
Pomiędzy okularem a obiektywem celownika znajduje się wskaźnik
ekspozycji wraz ze skalą poprawek, a przed nim dwie obrotowe skale –
tylna służy do wprowadzania czułości błony i znajduje się na
niej ponadto skala przysłon, przednia, umieszczona na bębnie
nastawczym światłomierza, naniesione posiada wartości czasów
naświetlania i częstotliwości klatek filmu kinowego. Wbrew
zewnętrznemu wrażeniu rapri ma budowę bardziej skomplikowaną,
niźli mogłoby się wydawać - nie posiada prostego celownika
lunetkowego, ale celownik lustrzany, którego tor optyczny okrąża
dookoła od dołu całą obudowę światłomierza, w kształcie
odwróconej litery Ω.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Specyficzną
cechą E201 jest to, że nie posiada on żadnego elementu
światłoczułego – zalicza się bowiem do światłomierzy
elektrooptycznych, wykorzystujących wizualną ocenę jasności.
Obraz w celowniku jest niewielki, ma monochromatyczne
czerwonopomarańczowe zabarwienie, zaś w środku widoczna jest
niewielka czarna kropka. Po wciśnięciu włącznika kropka zaczyna
się świecić, a jej jasność reguluje się obracając bęben
nastawczy światłomierza (tj. przedni). Gdy kręcąc bębnem zrówna
się jasność kropki z widocznym przez celownik obiektem, na którym
dokonywany jest pomiar, można odczytać na skali pary przysłon i
czasów dla zmierzonej ekspozycji. Innymi słowy, ekspozycję mierzy
się niejako porównując jasność obiektu ze wzorcem. Niestety –
pomiar taki, w przeciwieństwie do zwykłych światłomierzy
posiadających element światłoczuły, obarczony jest pewną dozą
subiektywizmu – jest jednak bardziej dokładny, niźli można by
się było obawiać, osobiście uważam, że pomiar mieści się
spokojnie w tolerancji 0,5 EV, a z reguły trafia w punkt. Warto też
na początku oswoić się nieco z zasadą ustalania pomiaru rapri,
mierząc nim ekspozycję i porównując odczyt z rezultatem pomiaru
innym sprawdzonym światłomierzem (lub aparatem).</span><br />
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-i62w9njBaLM/WTVaOTozuzI/AAAAAAAAA4g/Pjjdedw8QOo26Rq-gIw505PH7chXBdR0wCLcB/s1600/Rapri_Finder.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="167" data-original-width="500" height="106" src="https://4.bp.blogspot.com/-i62w9njBaLM/WTVaOTozuzI/AAAAAAAAA4g/Pjjdedw8QOo26Rq-gIw505PH7chXBdR0wCLcB/s320/Rapri_Finder.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok przez celownik podczas pomiaru ekspozycji.</td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Aby uniknąć
zafałszowania pomiaru przez cokolwiek niejednorodną jasność
kropki w celowniku (jaka przynajmniej występuje w moim egzemplarzu), warto zogniskować wzrok nie na niej, a na
obiekcie w tle – albo wręcz całkiem rozostrzyć spojrzenie.
Wielkość kropki, rzędu 0,8 stopnia, pozwala na wygodny pomiar
światła na obiektach o wielkości cokolwiek od niej większych –
już całkiem wygodnie od 1,5 stopnia. Taka konstrukcja światłomierza
ma jednak tę zaletę, że nie posiada on żadnej paralaksy, pozwala
też dokonywać pomiaru z dowolnie małej odległości – nawet np.
rozkładu kontrastu na slajdzie, negatywie czy nawet matówce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Zwrócić
też jednak trzeba uwagę, że czerwona barwa obrazu w celowniku może
doprowadzić do zafałszowania pomiaru, prowadzącego do
prześwietlenia, na przedmiotach w barwach jej dopełniających –
niebieskiej i zielonej (np. na średnim kolorze niebieskim ok. 0,5
EV). Z kolei pomiar na czerwonym obiekcie może doprowadzić do
niedoświetlenia zdjęcia. Warto więc wybierać do dokonania pomiaru
obiekty o w miarę neutralnych kolorach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Porównywałem wskazania E201 ze światłomierzem Swierdłowsk 4 - o ile w przeciętnych warunkach dziennych czy we wnętrzach wskazania były w punkt, to w ciemności zdarzały się wyraźnie różnice, co wynikało być może z faktu, że ledwie żarząca się wtedy żaróweczka miała pewną bezwładność reakcji na przestawianie potencjometru. No i wadą E 201 jest niska górna granica pomiaru, ledwo 16 LV, na jasnym obiekcie oświetlonym słońcem (nawet zachodzącym) brakuje mu skali. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Na koniec
warto nadmienić, że ten w końcu prosty światłomierz osiąga na
internetowych aukcjach absurdalne ceny rzędu 90-170 złotych –
przy odrobinie szczęścia można go kupić w komisie 5-8 razy
taniej. Stosunkowo drogo wypadają tu jednak baterie – komplet
sześciu PX 625 to wydatek kolejnych 20-30 złotych, zależnie od
producenta.</span></div>
</div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zalety:</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ mała
masa;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ mały kąt
pomiaru;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">+ szeroki
zakres ekspozycji;</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Wady:</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- cokolwiek
subiektywny i nie zawsze dokładny pomiar;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- niezbyt
szybki w użyciu;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- niezbyt
wysoka górna granica zakresu pomiarowego;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- pomiar
może być zależny od koloru obiektu;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- dość
wysoka cena baterii;</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">Dane
techniczne:</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Wielkość
punktu pomiarowego: ok. 0,8 stopnia</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zakres
pomiaru jaskrawości: 0,5-5000 cd/m2</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zakres
pomiaru ekspozycji: -6 – 16 LV</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zakres
czułości błony: 16 – 800 ASA (3 – 30 DIN)</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zakres
czasów naświetlania: 16 s – 1/1000 s</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zakres
przysłon: 1 – 32</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zasilanie: 6
x PX 625</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Wymiary: 140
x 95 x 45 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Masa: 200 g</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-22303226235808371982017-06-30T16:10:00.000+02:002017-06-30T16:10:06.533+02:00Kwestia wymiaruczyli<br />
<br />
<b><span style="font-size: small;"> W pogoni za...?</span></b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Fora, galerie, portale nurzają się w maniakalnym dążeniu do - kolokwialnie rzecz ujmując - oczojebnej fotki. Byle histogram był do prawej, byle szumu ani śladu, mydła broń Boże, złoty podział co do milimetra, ostrość na oczy, tło pięknie rozmyte - nie ważne co, nie ważne jak, liczy się efekt, obowiązująca pusta techniczna perfekcja rzemieślniczej fotografii komercyjnej. Tylko przekaz, treść i zawartość gdzieś gubią się po drodze - czy za trudne, zbyt ulotne w wykonaniu i w odbiorze, czy też za mało nośne na natrętnej drodze do internetowych lajków, bezliku walących po oczach jak cepem obrazków, takich jak wszystkie inne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niemal dokładnie trzydzieści pięć lat temu - plus minus kilka dni - zrobiłem pogodnym wieczorem przed zamkiem w Łańcucie zdjęcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ot, zwykły wakacyjny pstryk, trywialny, bezrefleksyjny i bez ambicji, jak setki innych podobnych, jeden z wielu. Ten jednak jednak stał się z czasem czymś więcej - okazał się ostatnim zdjęciem mojego ojca.<br />
<br />
Zdjęcie do albumu rodzinnego, gdzie powinno pozostać i świata więcej nie oglądać, jak brzmi automatyczna wykładnia oficjalna, o czym tu w ogóle mówić?<br />
O wszystkim? <br />
A czy to tylko kwestia punktu widzenia, kwestia wrażliwości, empatii czy urojonego zachłyśnięcia się miernotą własnego rozbuchanego ego?<br />
<br />
Na szczęście chyba w ogóle mnie to nie obchodzi... <br />
</div>
<br />Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-5878449181181820932017-06-23T15:24:00.002+02:002017-06-23T15:24:25.035+02:00Śmiały<div style="text-align: justify;">
czyli<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Refleksja na dziś </b></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak blisko można dotknąć odległej z pozoru historii...</div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem zdawało by się dalekie miejsca, czasy i rzeczy okazują się być tuż, niemal na wyciągnięcie ręki - choć i poza naszym zasięgiem. Coś, co oglądamy na starych zdjęciach, o czym czytamy w książkach, coś, co było i przeminęło, okazuje się być bliżej, niż można by sobie wyobrazić, niż można się spodziewać.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Słoneczne lato 1947, Grupa harcerzy siedzących na wagonie artyleryjskim pociągu pancernego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Polskiego pociągu pancernego nr 53 Śmiały. Zbudowany w 1921 roku, wchodził w skład 2. dywizjonu pociągów pancernych. We wrześniu 1939 walczył w obronie Lwowa, gdzie dostał się w ręce radzieckie i wcielony został do wojsk NKWD. Zdobyty przez Niemców 7 lipca 1941, znalazł się w składzie pociągu pancernego Kampfzug A, a potem Panzerzug 10. Po rozbiciu PZ 10 w Kowlu w marcu 1944 jeden ocalały, uszkodzony wagon artyleryjski Cegielskiego trafił do niemieckiej bazy kolejowej w Rembertowie - gdzie już pozostał do lat pięćdziesiątych. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-0GvELWKM0I0/VWOLiMHCFTI/AAAAAAAAAdg/y-SZ-3m9vGQ/s1600/0001_800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">\<img border="0" height="217" src="https://4.bp.blogspot.com/-0GvELWKM0I0/VWOLiMHCFTI/AAAAAAAAAdg/y-SZ-3m9vGQ/s320/0001_800.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tyle historia, tyle książki, dokumenty.<br />
Czy wiedzieli o tym, pozując do zdjęcia? Był to pewnie tylko jeden z wielu rdzewiejących pancernych kolejowych wraków stanowiących turystyczną atrakcję Rembertowa. Zdjęcie, jakże odległe, odległe jak i ta historia. Tylko na zdjęciach możemy już oglądać Śmiałego, tylko z książek i kruchych, pożółkłych dokumentów czerpać o nim wiedzę. Dawno miniona przeszłość, poza naszym zasięgiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Grupa harcerzy na wagonie. A pośród nich mój ojciec.<br />
<br />
Też już dawno i daleko. </div>
<br />Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-19003115900040543622017-06-19T14:10:00.002+02:002021-11-17T12:43:19.595+01:00BiełOMO Siluet Elektro<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<br />
<span style="font-size: small;"><span face=""arial" , sans-serif"><span face=""arial" , sans-serif">c</span>zyli</span></span><br />
<br />
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Wilia nowoczesna<span face=""arial" , sans-serif">?</span></b></span><br />
<br />
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Aparat kompaktowy Siluet
Elektro produkowany był przez białoruskie zakłady BiełOMO w
latach 1975 (1976?) - 1981. Obok Wilii Auto i Oriona EE był on
trzecią pochodną popularnej manualnej <a href="https://chemnitzer27.blogspot.com/2019/06/przemyslenia-znad-wilii.html" target="_blank">Wilii</a> wyposażoną w układ
automatyki ekspozycji, w przeciwieństwie do selenowej Wilii Auto, a
podobnie do Oriona EE, oparty o fotoelement CdS. Pierwotną nazwą
aparatu była zresztą Wilia Elektro.</span><br />
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"> Zewnętrznie Siluet
wygląda praktycznie jak bliźniak Wilii – stąd też praktycznie
wszystkie uwagi dotyczące konstrukcji, ergonomii i ogólnego
użytkowania Wilii można odnieść i do niego. Siluet jest jedynie
minimalnie większy, co wynika z dłuższej o kilka milimetrów
obudowy obiektywu i nieznacznie cięższy. Jedynie metalowe
wykończenie boków korpusu ma w Siluecie barwę czarną, miast
chromu Wilii (acz pierwotna Wilia Elektro kolorystykę miała taką
samą, jak i Wilia). Różnice zaczynają się dopiero w związku z
zastosowaną automatyką.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-kHmcitDtEHI/WTaHP6ExJ1I/AAAAAAAAA5I/cb8Tqh-Q9BsAaeJ2LXp1tTm--68mPI7zQCLcB/s1600/Siluet.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://2.bp.blogspot.com/-kHmcitDtEHI/WTaHP6ExJ1I/AAAAAAAAA5I/cb8Tqh-Q9BsAaeJ2LXp1tTm--68mPI7zQCLcB/s320/Siluet.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Z lewej strony na dole
korpusu znalazło się gniazdo baterii – przewidziano tu baterię
4RC53 o napięciu 5-6 V, jednak stosować można i pojedyncze
zamienniki – cztery sztuki RC53, LR 9, L1560, PX625, czy jak tam
jeszcze te baterie się nazywają. Kupić je można w każdym razie
bez problemu, należy jednak dopchnąć je czymś metalowym (choćby
trzema-czterema jednogroszówkami), bo cztery pojedyncze baterie są
za krótkie jak na długość komory. Siluet był też przewidziany
do stosowania alternatywnie baterii Mallory 7H34 i sprzedawano go w
komplecie z odpowiednim dla niej adapterem. Niestety – pokrywka
gniazda baterii jest chyba najsłabszym punktem aparatu – wkręca
się ją za pomocą plastikowego gwintu o dużej średnicy i małym
skoku, trudnego do użycia, stawiającego spory opór, a za to
łatwego do uszkodzenia. A jeśli gwint się zerwie – powstaje
zasadniczy problem choćby z otwarciem komory baterii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Obiektyw pozostał ten
sam – prosty, trójsoczewkowy tryplet Triplet 69-3 o ogniskowej 40
mm i maksymalnym otworze względnym 1:4, posiadający powłoki
przeciwodblaskowe, z dwulamelkową migawką sektorową i
czterolamelkową przysłoną umieszczonymi za ostatnią soczewką.
Obudowa obiektywu uległa największym zmianom w porównaniu z
manualną Wilią. Ponad przednią soczewką, wewnątrz gwintu filtra,
pojawiło się okienko fotokomórki, zmienił się także układ
pierścieni nastawczych. Umieszczony z przodu pierścień ostrości
jest identyczny jak w Wilii, zaraz za nim umieszczono także skalę
głębi ostrości – niestety, znów policzoną dla dużego krążka
rozproszenia, wynoszącego aż 0,05 mm; stąd też dla uniknięcia
przykrych niespodzianek warto posługiwać się znacznikami dla
przysłony o stopień mniejszej od faktycznie nastawionej. Czyli
jeśli ustawimy np. przysłonę 11, to głębię ostrości
odczytujemy wg symboli dla przysłony 8.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Przy samym korpusie
znalazł się teraz pierścień wyboru przysłony – bardzo zarazem
wygodny, a pomiędzy nim a pierścieniem ostrości umieszczono
wąziutki pierścień nastawiania czułości filmu – wyskalowany w
zakresie 13-25 DIN i 16-250 GOST-ASA. Posiada on odpowiednie
znaczniki dla obu skal, a wartości czułości naniesione zostały na
pierścieniu przysłony – czułość ustawia się więc obracając
pierścień czułości względem pierścienia przysłony (albo na
odwrót), a przy późniejszym ustawianiu przysłony oba pierścienie
obracają się już wspólnie (i uważać trzeba nieco, aby
zmieniając przysłonę niechcący nie przestawić czułości). Obok
wartości przysłon umieszczono ponadto zwyczajowe symbole warunków
oświetleniowych (słońce, ciemne słońce, jasne chmury, ciemne
chmury, deszcz) pomagające wybrać przysłonę odpowiednią dla
danego oświetlenia.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-tJDC1ouWltE/WTaHP8iqH2I/AAAAAAAAA5M/JxYRl3x_TbkP9nnvY2FiXF3adt1gT0P9wCEw/s1600/Siluet_Elektronika.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-tJDC1ouWltE/WTaHP8iqH2I/AAAAAAAAA5M/JxYRl3x_TbkP9nnvY2FiXF3adt1gT0P9wCEw/s320/Siluet_Elektronika.jpg" width="240" /></a></div>
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Na dole obiektywu, z
prawej strony, tam gdzie Wilia posiada dźwigienkę przysłon,
znalazł się w Siluecie przełącznik trybów pracy. W pozycji A
działa automatyka ekspozycji, piorunek to tryb do zdjęć z fleszem
(stały czas 1/30 s i swobodnie wybierana przysłona), a B umożliwia
uzyskiwanie dowolnie długich czasów w połączeniu z dowolną
przysłoną. Niestety, Siluet nie posiada gniazda wężyka
spustowego. Skrajna pozycja K, umieszczona obok A, w której
przełącznika nie da się zablokować, służy do testowania baterii
– jeśli jest ona sprawna, po przytrzymaniu dźwigienki w pozycji K
wewnątrz celownika zapala się czerwona lampka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Standardowym trybem
fotografowania jest jednak A, automatyka. Co ciekawe, nie działa ona
w banalnym pełnym programie, jak to zwykle proste kompakty mają w
zwyczaju, ale w trybie preselekcji przysłony! Czyli pierścieniem na
obiektywie ustawia się wybraną wartość przysłony, a aparat
samoczynnie i bezstopniowo dobiera do tego czas naświetlania w
zakresie od 1/250 s do aż 8 sekund. Jeśli po częściowym
wciśnięciu spustu z prawej strony wewnątrz wizjera pojawi się na
dole pomarańczowe światełko, oznacza to, że ustawiony czas
naświetlania jest dłuższy niż 1/30 s i w celu uniknięcia
poruszenia zdjęcia należy szerzej otworzyć przysłonę lub użyć
statywu. Z kolei czerwone światełko u góry (to samo, co przy
teście baterii) oznacza przy wciskaniu spustu, że niezbędny czas
naświetlania musiałby być krótszy niż minimalne 1/250 s i w celu
uniknięcia prześwietlenia zdjęcia należy mocniej domknąć
przysłonę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Siluet nie posiada
żadnego włącznika – zawsze jest gotów do strzału, a obwód
elektroniczny włącza się po prostu wciskając na spust – jak,
nie przymierzając, w Zenicie 12XP. Układ pomiarowy, jakkolwiek
precyzyjnie, bezstopniowo ustawia czas naświetlania, nie posiada
niestety pamięci – i jeśli po częściowym wciśnięciu spustu
przekadruje się zdjęcie, to czas naświetlania i tak dostosuje się
do oświetlenia w chwili wyzwolenia migawki (ale pamiętać warto, że
to konstrukcja sprzed lat z górą czterdziestu – a wtedy, a i
wiele później, tak się po prostu robiło). Aparat nie posiada
wprawdzie do tego korekcji ekspozycji jako takiej, ale bez problemu
można posługiwać się w tym celu zmianą nastawionej czułości
filmu – co np. w przypadku użycia filmu o czułości 100 ASA daje
zakres korekcji od -1 do +3 EV, a więc całkiem wystarczający.
Umieszczony na obiektywie pierścień czułości jest wtedy bardzo
łatwy w obsłudze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Dźwignia spustu jest
wprawdzie znacznie dłuższa niż w Wilii, ale wyraźnie mniej
wygodna – posiada znacznie większy skok i jest dość twarda,
zwłaszcza przy długich czasach wymaga nieco uwagi i stabilnego
trzymania aparatu. Celownik jest praktycznie identyczny Wilii – z
czytelnymi ramkami wyznaczającymi kadr i znacznikami paralaksy dla
odległości poniżej 3 m. Nie ma już w nim natomiast symboli
przysłony, pojawiły się zaś z prawej strony wspomniane dwie
żaróweczki kontrolne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Bez baterii Siluet działa
także, acz w bardzo ograniczonym stopniu, tym niemniej w awaryjnej
sytuacji można pokusić się o wykonywanie nim wtedy zdjęć.
Migawka sterowana jest najwyraźniej całkowicie elektronicznie i
wobec tego realizuje bez zasilania, jak można ocenić na oko,
wyłącznie najkrótszy czas ekspozycji, 1/250 s – także w trybie
B i zdjęć z fleszem. Natomiast mechaniczna przysłona działa w
pełnym zakresie.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-BhPPZWfedkY/WTaJo9DvFgI/AAAAAAAAA5Y/TmJK6jKi_yYuU06dd5agsQqPEHSMuALWACLcB/s1600/44240019_650CH.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="650" data-original-width="431" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-BhPPZWfedkY/WTaJo9DvFgI/AAAAAAAAA5Y/TmJK6jKi_yYuU06dd5agsQqPEHSMuALWACLcB/s320/44240019_650CH.jpg" width="212" /></a></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Aparat sam w sobie jest
przyjemny w obsłudze i wygodny w użytkowaniu – tutaj nie odbiega
wszak zbytnio od siostrzanej manualnej Wilii. Niejakim, ale w sumie
formalnym, brakiem może być brak wskazania wartości czasu albo
przysłony w celowniku, czy też w ogóle parametrów ekspozycji (co
udało się wszak zrealizować w należącym też do tej samej
rodziny Orionie EE). Co jednak ważne – automatyka ekspozycji
działa naprawdę dobrze, na materiale negatywowym dając prawidłowo,
żeby nie rzec przyjemnie naświetlone zdjęcia, nawet w
kłopotliwych, kontrastowych warunkach. Ograniczona do zakresu 9-13
EV ekspozycja w trybie ręcznym (flesza) nie pozwala, niestety, na
wykonywanie zdjęć przy jasnym świetle przy czułościach powyżej
50 ASA. Z racji na stosunkowo ciemny obiektyw o dość krótkiej
ogniskowej nie dokuczają nawet, podobnie jak i w Wilii, skutki
kwadratowego otworu czterolamelkowej przysłony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Jakkolwiek jednak Siluet
dzieli z Wilią jej zalety, dzieli też i wady – do których należy
taka sobie jakość wykonania i spory rozrzut jakościowy pomiędzy
egzemplarzami (w jednym z testowanym przeze mnie Siluecie objawiający
się zdecydowaną nieostrością prawej strony kadru), a do tego
przede wszystkim nienajlepiej skorygowany obiektyw. Triplet 69-3
charakteryzuje się wprawdzie niezłą ostrością obrazu w centrum
kadru, ale bardzo wyraźnie spadającą w narożnikach. Tylne
umieszczenie przysłony i migawki skutkuje ponadto wyraźnym
winietowaniem, objawiającym się silnym ściemnieniem narożników,
acz – co ciekawe – w Siluecie bywa ono w niektórych sytuacjach
(zda się, że zdjęć z bliska przy małym otworze przysłony)
bardziej dokuczliwe niż w WIlii, objawiając się całkowicie
zasłoniętymi narożnikami.</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Tym niemniej, o ile trafi
się na dobry egzemplarz, Siluet jest w swej klasie dość typowym,
przyjemnym aparatem, dzięki preselekcji przysłony dającym jako
takie możliwości kontroli parametrów ekspozycji, co wobec
przyzwoitej pracy automatyki umożliwia wykonywanie poprawnie
naświetlonych zdjęć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<br /></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Zalety:</b></span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ zwarta budowa;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ zasadniczo dobra
ergonomia;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ migawka sektorowa;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ duży zakres czasów;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ dość mała minimalna
odległość ogniskowania;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ wygodny i precyzyjny
celownik ze znacznikami paralaksy;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ synchronizacja flesza
przez gorącą stopkę i gniazdko kabla;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">+ działanie migawki bez
zasilania, ograniczone, ale zawsze;</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Wady:</b></span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- nienajlepsza korekcja
obiektywu;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- jedynie czterolamelkowa
przysłona;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- brak gniazda wężyka
spustowego;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- brak samowyzwalacza;</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">- delikatna pokrywka
baterii;</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;"><b>Dane techniczne:</b></span><br />
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Typ filmu: 135</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Format klatki: 24x36 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Celownik: lunetkowy o
powiększeniu 0,6x</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Obiektyw: Triplet 69-3,
40 mm f/4</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Kąt widzenia obiektywu:
57 stopni</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Minimalna odległość
ogniskowania: 0,8 m</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Migawka: sektorowa,
sterowana elektronicznie</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Pomiar światła –
zewnętrzny, fotokomórką CdS</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres czasów migawki: 8
s – 1/250 s, B</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres przysłon: 4 –
16</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres ekspozycji
automatycznej: 1 – 16 EV</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres ekspozycji
ręcznej: 9 - 1<span face=""arial" , sans-serif">3</span> EV</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zakres czułości błony:
16-250 GOST-ASA (13-25 DIN)</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Synchronizacja z fleszem:
pełna</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Transport filmu: ręczny</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Gwint filtra: 46x0,75 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Gwint statywowy: 1/4"</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Zasilanie: 4RC53, 4x PX625</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Wymiary: 126x80x70 mm</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.5cm;">
<span face=""arial" , sans-serif" style="font-size: small;">Masa: do 410 g</span></div>
<span style="font-size: small;">
</span>Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-65278084883895668742017-06-05T16:20:00.001+02:002017-06-05T16:20:40.606+02:00LC-A<div style="text-align: justify;">
czyli<br />
<br />
<b>A mogło być tak zwyczajnie </b><br />
<br />
Automatyczny aparat kompaktowy LOMO Compact Automat (ros. ЛОМО Компакт Автомат [łomo kompakt awtomat]) - w skrócie LC-A (ЛК-А) - wszedł do produkcji w leningradzkich zakładach ŁOMO w roku 1983 i wytwarzany był do końca lat osiemdziesiątych. Jak to się często w ZSRR zdarzało, nie był on oryginalną radziecką konstrukcją, a jedynie naśladownictwem produktu zagranicznego - w tym przypadku japońskiej cosiny CX-2. Zmodyfikowaną wersją aparatu był stosunkowo nieliczny model LC-M (ЛК-М), w którym dodano gniazdo wężyka spustowego, zrezygnowano natomiast z kontrolki stanu baterii, dzięki czemu aparat zasilany był dwoma, a nie trzema ogniwami. W roku 1991 LC-A został jakoby odkryty w Pradze przez wiedeńskich studentów, stając się impulsem do powstania rok później Lomographic Society (Towarzystwa Łomograficznego), propagującego tyleż spontaniczną co tanioefekciarską i snobistyczną fotografię "artystyczną" podbudowaną rozbuchaną filozofią, w czym trudno się nie dopatrzeć wyraźnych pobudek komercyjnych, zwłaszcza mając na uwadze ceny po jakich LS oferuje adeptom łomografii odpowiedni sprzęt fotograficzny. Przedstawicielom LS udało się nawet namówić zakłady ŁOMO do wznowienia wytwarzania aparatu. Gdy w roku 2005 fabryka musiała z przyczyn programowych zaprzestać produkcji LC-A, z inicjatywy LS aparat skopiowany został w Chinach i wszedł tam do produkcji jako LC-A+, posiadając tym razem w wielokrotną ekspozycję, gniazdo wężyka spustowego, szynę do mocowania nasadek przed obiektywem i zakres czułości rozszerzony do 1600 ASA, ale za to brak jest możliwości ręcznego doboru otworu przysłony, a korpus wykonano z gorszej jakości plastiku. W niewielkiej ilości wytwarzany jest też model LC-A+RL wypoasażony w oryginalny rosyjski obiektyw montowany nadal przez ŁOMO w St. Petersburgu - niewielka produkcja obiektywów ogranicza wytwarzanie tej wersji do 500 sztuk miesięcznie. Obie wersje sprzedawane są (czy były) przez LS za skrajnie wygórowane ceny - odpowiednio 250 i 280 EUR lub USD za podstawowy zestaw. Powstały także w późniejszym okresie łomograficzne wersje pochodne aparatu - LC-Wide (LC-W) z obiektywem o ogniskowej 17 mm, umożliwiający wykonywanie zdjęć w formatach 24x36 mm, 24x24 mm i 18x24 mm (w cenie 349 euro) oraz LC-A 120 na błonę zwojową typu 120, z obiektywem o ogniskowej 38 mm (odpowiednik 20 mm dla małego obrazka), kosztujący 399 euro.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Da8vWVXUJ7I/WS1WXQ6YQfI/AAAAAAAAA3s/I1juvWz_PMY-l8h8jbcsHUbwI5n4m8UYACLcB/s1600/IMG_1434_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-Da8vWVXUJ7I/WS1WXQ6YQfI/AAAAAAAAA3s/I1juvWz_PMY-l8h8jbcsHUbwI5n4m8UYACLcB/s320/IMG_1434_500.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
LC-A wzięty do ręki robi bardzo pozytywne wrażenie. Aparat jest zwarty i solidny, o rzetelnej obudowie z plastiku i metalu; kształtem zawsze kojarzył mi się z zenitem pozbawionym obiektywu... Jest też bardzo mały - co trudno uznać za wadę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na spodniej stronie obudowy obiektywu znajduje się wygodny suwak, za pomocą którego przesuwa się blaszane zasłonki obiektywów zdjęciowego i celownika - w pozycji zasłoniętej zablokowany zostaje także spust migawki, a aparat staje się naprawdę pancerny; tak naprawdę można by nosić go bez futerału, co jednak nie jest najlepszym pomysłem choćby ze względu na kurz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Umieszczony centralnie nad obiektywem celownik Albada posiada wyraźne ramki wskazujące kadr, wraz ze znacznikiem paralaksy dla odległości 0,8 m. W górnej części celownika znajdują się dwie czerwone diody - lewa z nich pełni rolę kontrolki baterii i zapala się przy każdym naciśnięciu na spust, prawa ostrzega, że czas ekspozycji ustawiony przez automatykę jest dłuższy niż 1/30 s. W dolnej części celownika znalazła się ruchoma wskazówka, ukazująca aktualnie nastawioną odległośc zdjęciową - sugestywne piktogramy, znane choćby ze smien, odpowiadają dystansom 0,8 m, 1,5 m, 3 m i nieskończoności.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na górze korpusu zlokalizowano z prawej strony automatycznie resetujący się licznik zdjęć oraz spust migawki. Spust nie jest, niestety, zbyt wygodny - dość niewielki, wymaga do tego raczej głębokiego wciśnięcia, co nieść może ryzyko poruszenia zdjęcia. Ale da się do tego przywyknąć. Po lewej stronie znajduje się składana korbka zwijania powrotnego, pełniąca jednocześnie rolę zamka tylnej ścianki - w celu otwarcia aparatu należy ją wyciągnąć do góry, podobnie jak np. w zenicie 12XP.</div>
<div style="text-align: justify;">
Centralnie na aparacie umieszczono szynę do montażu flesza wyposażoną w kontakt symchronizacyjny (gorącą stopkę). Znajduje się ona niedaleko spustu, co rodzi pewien problem - na aparacie montować można jedynie flesze o wąskich obudowach lub ze stosunkowo wysokimi stopkami, w przeciwnym bowiem razie (np. w przypadku popularnych w epoce unomatów 20B czy B24) nisko osadzony korpus flesza zasłania sobą spust i uniemożliwia jego dosięgnięcie palcem! W ostateczności można zamontować flesz na dodatkowej kostce przejściowej, co nie wpływa jednak pozytywnie na pewność jego osadzenia. Do tego małe rozmiary aparatu sprawiają, że z większymi lampami błyskowymi staje się on niezbyt poręczny. W ZSRR powstały skądinąd, niechybnie z myślą o LC-A, malutkie flesze bateryjne - Elektronika FE-26 i FE-28, zgrabnie się z aparatem komponujące.</div>
<div style="text-align: justify;">
Transport filmu realizowany jest za pomocą pokrętła zlokalizowanego z prawej strony korpusu - może nie najszybsze rozwiązanie, ale całkiem wygodne i w tej klasie aparatów standardowe. No i małe zaskoczenie - od spodu korpusu zlokalizowano kontakty elektryczne i sprzęgło do mechanicznego windera! Niestety, winder ten nigdy nie został wyprodukowany... Na dole znajduje się też przycisk odblokowujący zębatkę do powrotnego zwijania filmu oraz komora mieszczącą trzy 1,5 V pastylkowe bateryjki alkaliczne LR-44 zasilające aparat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-fNTcYcF8I2o/WS1Wgogt-9I/AAAAAAAAA3w/zFEek7KipyodiW7jaNHSm6tHG09zLP8OACLcB/s1600/IMG_1436_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-fNTcYcF8I2o/WS1Wgogt-9I/AAAAAAAAA3w/zFEek7KipyodiW7jaNHSm6tHG09zLP8OACLcB/s320/IMG_1436_500.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
LC-A wyposażony został w obiektyw Minitar-1 o ogniskowej 32 mm i maksymalnym otworze względnym 2,8, charakteryzujący się prostą konstrukcją optyczną - tworzą go ledwo cztery pojedyncze soczewki. Ostrość ustawiana jest ręcznie za pomocą niewielkiej acz wygodnej dźwigienki z lewej strony obudowy obiektywu - posiada ona opisaną w metrach skalę ostrości odpowiadającą piktogramom widocznym w celowniku i zaskakuje w tychże położeniach; oczywiście można ją ustawiać i na wartościach pośrednich. Obiektyw, jak na mały kompakt przystało, nie posiada możliwości zastosowania filtrów, ani osłony przeciwsłonecznej, osadzony jest jednak dość głęboko w korpusie, co zapewnia mu jako takie wysłonięcie. Niestety - obiektyw jest bez wątpienia najsłabszym elementem aparatu, rzutującym na jego przydatność do wykonywania zdjęć - tak prosta i niewyrafinowana konstrukcja po prostu się w tym przypadku nie sprawdziła. Bez dwóch zdań, skorygowany jest po prostu bardzo słabo - o ile ostrość w centrum kadru jest bardzo dobra, to ku brzegom spada już znacznie, zwłaszcza przy większych otworach przysłony. Do tego Minitar-1 bardzo wyraźnie i silnie winietuje (do tego stopnia, że winietowanie wspomniane jest w instrukcji obsługi i określone jako dopuszczalne w tej klasie aparatów), ściemnienie brzegów rozciąga się dość głęboko w kadr, a co ciekawe przy przysłonie 16 objawia się całkowite zaciemnienie narożników klatki, wyglądające niczym np. winietująca osłona przeciwsłoneczna! No i na koniec - dystorsja; obiektyw wykazuje do kompletu swych wad wyraźną dystorsję poduszkowatą, co w zasadzie dyskwalifikuje go do fotografowania motywów prostoliniowych. Szkoda, bo poza tym aparat jest naprawdę fajny...<br />
Elektronicznie sterowana migawka centralna posiada dwie lamelki i realizuje zakres czasów od 1/500 s do imponujących 2 s, a zakres przysłon wynosi 2,8 - 16. Jeśli o charakterystykę programu chodzi, to jak mniemam, przy czasach dłuższych niż 1/30 s lub 1/60 s, tj w zakresie od 2 do 8 lub 9 EV, regulowany jest jedynie czas ekspozycji przy pełnym otworze przysłony, następnie zaś następuje równoczesne bezstopniowe przymykanie przysłony i skracanie czasu naświetlania do ich minimalnych wartości przy 17 EV. Ekspozycja mierzona jest za pomocą fotokomórki CdS zlokalizowanej za malutką soczewką na korpusie po lewej stronie obudowy obiektywu - wbrew pozorom jest to miejsce dość bezpieczne i nie grozi jej przypadkowe zasłonięcie ręką. Obok fotokomórki znajduje się okienko czułości filmu i niewielkie, niewygodne pokrętełko służące do jej wprowadzania - dostępne są wartości 25, 50, 100, 200 i 400 ASA. Po przeciwnej stronie obiektywu zlokalizowano dźwigienkę wyboru trybu ekspozycji - w położeniu A działa pełna automatyka ekspozycji, zaś w położenia 2,8, 4, 5,6, 8, 11 i 16 pozwalają wykonywać zdjęcia z daną wartością przysłony przy stałym czasie otwarcia migawki 1/60 s - służą one w założeniu do wykonywania zdjęć z fleszem (wyłącznie elektronowym). Skok tej dźwigni jest jednak niewielki i ustawienie pożądanej wartości przysłony wymaga nieco uwagi. LC-A nie posiada blokady ani korekty ekspozycji, jednakże w razie potrzeby można korektę wprowadzać odpowiednio przestawiając czułość filmu - niestety, tym małym, niewygodnym pokrętełkiem. Przyznać trzeba, że mimo swej prostoty, pomiar ekspozycji działa naprawdę dobrze i można na nim polegać, a w sytuacjach trudnych zawsze można zastosować ekspozycję ręczną (zakres nastaw ręcznych umożliwia bezproblemowe stosowanie filmów o czułości do 100 ASA, przy wyższych czułościach zdjęcia wykonywane w pełnym świetle słonecznym będą prześwietlone). Duży zakres czasów migawki zachęca do wykonywania zdjęć przy niskim poziomie oświetlenia zastanego - cóż jednak z tego, skoro do aparatu nie ma gdzie wkręcić wężyka spustowego...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-Utdv4Dwe65Y/WTVlwYb6VsI/AAAAAAAAA44/DgdWZaPcZOI1FGsspXXvvvH5s1koLsajgCLcB/s1600/LCA_FE26.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-Utdv4Dwe65Y/WTVlwYb6VsI/AAAAAAAAA44/DgdWZaPcZOI1FGsspXXvvvH5s1koLsajgCLcB/s320/LCA_FE26.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">LC-A z fleszem Elektronika FE-26.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Reasumując - trzeba przyznać, że LC-A jest bardzo zgrabnym i poręcznym aparatem. Niewielkie wymiary i solidna budowa sprawiają, że praktycznie zawsze można mieć go ze sobą. Możliwości fotograficzne oferuje spore, trzeba mieć tylko na uwadze, że jest to konstrukcja dość stara, co rzutuje np. na brak blokady ekspozycji - acz mimo tego aparat radzi sobie z doborem naświetlania naprawdę dobrze. Zaletą jest też duży zakres czasów otwarcia migawki i szerszy niż zazwyczaj w tej klasie kąt widzenia obiektywu, choć ustawianie ostrości w niektórych sytuacjach, zwłaszcza zdjęć z bliska w słabych warunkach oświetleniowych, może być cokolwiek zbyt uproszczone. Niestety - obiektyw jest też największą z wad LC-A, na skutek swej niskiej jakości optycznej - słabej ostrości brzegowej, bardzo silnego winietowania i dystorsji. Z tej też przyczyny Lomo Compact Automat nadaje się moim zdaniem głównie do wykonywania zdjęć pamiątkowych o charakterze towarzyskim... Naprawdę szkoda, bo LC-A z dobrym obiektywem byłby zaiste znakomitym w swej klasie i dość wszechstronnym aparatem (co ciekawe, właśnie wady optyczne "legendarnego" obiektywu, ze szczególnym uwzględnieniem winietowania, służą Lomographic Society do budowania kultu LC-A).<br />
A tak, lepiej już chyba zainwestować w aparat pokroju Zorki 10 czy innego FEDa 35A...<br />
<br />
Zalety<br />
<br />
+ małe wymiary, zwarta budowa;<br />
+ solidna konstrukcja;<br />
+ intuicyjna obsługa;<br />
+ jasny szerokokątny obiektyw;<br />
+ duży zakres ekspozycji;<br />
+ dobry pomiar światła;<br />
+ dość mała minimalna odległość ogniskowania;<br />
<br />
Wady<br />
<br />
- słabo skorygowany obiektyw z dokuczliwym winietowaniem i dystorsją;<br />
- niezbyt wygodny spust migawki;<br />
- niewygodna zmiana czułości filmu;<br />
- brak gniazda wężyka spustowego (nie dotyczy wersji LC-M, LC-A+ i LC-A+RL);<br />
- utrudnione użycie niektórych modeli lamp błyskowych;<br />
- brak samowyzwalacza;<br />
<br />
Dane techniczne LC-A:<br />
<br />
Typ filmu: 135<br />
Format klatki: 24x36 mm<br />
Celownik: lunetkowy<br />
Obiektyw: Minitar-1, 32 mm, f/2,8<br />
Kąt widzenia obiektywu: 68 stopni<br />
Minimalna odległość ogniskowania: 0,8 m<br />
Migawka: centralna; w trybie automatycznym sterowana elektronicznie<br />
w trybie ręcznym stały czas otwarcia 1/60 s<br />
Pomiar światła: zewnętrzny, fotoelementem CdS<br />
Zakres czasów migawki: 2 s – 1/500 s<br />
Zakres przysłon: 2,8 – 16<br />
Zakres ekspozycji w trybie automatycznym: 2 – 17 EV<br />
Zakres ekspozycji w trybie ręcznym: 9 – 14 EV<br />
Zakres czułości błony: 25 – 400 ASA<br />
Synchronizacja z fleszem: 1/60 s, stały<br />
Transport filmu: ręczny, teoretycznie mechaniczny z opcjonalnym winderem<br />
Gwint statywowy: 1/4"<br />
Wymiary: 107 x 68 x 43,5 mm<br />
Masa: 250 g</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-83935732169715195032017-05-30T13:01:00.000+02:002017-06-05T14:48:34.266+02:00Zorkij 10<div align="JUSTIFY">
czyli<br />
<br />
<b>Duch ery kosmicznej </b><br />
<br />
Wprowadzony na rynek w roku 1964 Zorki 10, w wersji
rosyjskiej Зоркий [zorkij] 10, jest pierwszym radzieckim
aparatem z automatyką ekspozycji. Zrywa zupełnie – tak pod
względem wyglądu, jak i filozofii działania - z dotychczasową
linią leicopodobnych aparatów Zorka. Jest wprawdzie nadal aparatem
dalmierzowym, ale posiada niewymienny obiektyw, awangardową
stylistykę – no i automatykę naświetlania. Ale znów, jak to na
serię Zorki przystało, nie jest to konstrukcja czysto radziecka, a
jedynie – tak pod względem stylistycznym, jak i funkcjonalnym -
klon japońskiego Ricohmatica 35.</div>
<div align="JUSTIFY">
Zorki 10 produkowany był w latach 1964-1978 fabrykę
KMZ w Krasnogorsku, która wytworzyła 332 144 egzemplarzy.</div>
<div align="JUSTIFY">
Uproszczoną odmianą był model Zorki 11,
pozbawiony dalmierza, za to z piktograficzną skalą odległości –
w latach 1964-1966 wyprodukowany w ilości ok. 60 000 sztuk.</div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-8U5GmUKwHXA/WS1P_GGPawI/AAAAAAAAA3c/ei7EBRpL3MgKBmtWmQsMaR2V2lCtkQSwgCLcB/s1600/IMG_1439_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-8U5GmUKwHXA/WS1P_GGPawI/AAAAAAAAA3c/ei7EBRpL3MgKBmtWmQsMaR2V2lCtkQSwgCLcB/s320/IMG_1439_500.JPG" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY">
Ale przejdźmy do konstrukcji... Pierwsze wrażenie
jest niesamowite – aparat wygląda po prostu kosmicznie! Błyszczący
metal, niezwykle czyste, ascetyczne linie, solidna budowa. Wzięta do
ręki zorka 10 okazuje się zaskakująco ciężka, ale i solidna –
konstrukcja to rzetelny metal, jak to się kiedyś zwykło aparaty
budować. Przednia ścianka korpusu w kolorze matowej stali
nierdzewnej, tylna i spód – czarnego lakieru. Obiektyw błyszczy
intrygująco polerowanym metalem i soczewkami światłomierza. Czyste
linie aparat zawdzięcza między innymi schowaniu niektórych
elementów sterujących na spodniej stronie korpusu – na górze
mamy jedynie szynę do lampy! Gładki prostokątny korpus, pozbawiony
jakichkolwiek okładzin, jednak źle się trzyma, jest ciężki,
śliski, ale specjalny dopasowany skórzany futerał znacznie chwyt
poprawia.
</div>
<div align="JUSTIFY">
Zorki 10 jest w założeniu prostym w obsłudze
aparatem kompaktowym – ekspozycja kontrolowana jest całkowicie
automatycznie, zaś ostrość nastawiana za pomocą dalmierza o bazie
38 mm.</div>
<div align="JUSTIFY">
Z lewej strony korpusu, zaraz na jego skraju
umieszczony został celownik lunetkowy - takie położenie wymaga
jednak nieco przyzwyczajenia przy kadrach pionowych. Nie posiada on
niestety korekcji dioptrycznej, ale umożliwia dokładne i wygodne
kadrowanie – niestety, tylko bez okularów. W celowniku, o
cokolwiek fioletowawym zabarwieniu obrazu, widoczne są ramki
wyznaczające kadr wraz ze znacznikami paralaksy dla odległości 1,5
m, w centrum znajduje się wyraźnie widoczne seledynowe pole
dalmierza, zaś w dolnej części wskazówka pokazująca
orientacyjnie nastawioną ekspozycję. Czerwone pole po lewej stronie
informuje o za niskim poziomie oświetlenia, zaś trójkątny znaczek
po prawej (nie wiedzieć czemu umieszczony na górze) o czasie
migawki 1/200 s.</div>
<div align="JUSTIFY">
Ostrość ustawiana jest za pomocą obrotowego
pierścienia z niewielką dźwignią obsługiwaną lewą ręką –
rozwiązanie bardzo szybkie, ale i niezbyt dokładne: pierścień ma
bardzo niewielki zakres obrotu, ok. 60 stopni, stąd też precyzyjne
ustawienie ostrości na małą odległość może być nieco
kłopotliwe. Niestety – minimalna odległość ogniskowania to aż
1,5 m – trochę dużo jak na taki popularny aparat. Na pierścieniu
naniesiono uproszczoną skalę ostrości 1,5, 2, 3, 5 i 10 m oraz ∞,
brak natomiast oznaczenia głębi ostrości (co raczej nie powinno
dziwić ze względu na brak informacji o otworze przysłony).</div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-SgMi3mhglhk/WS1P-8l8gCI/AAAAAAAAA3U/aPGBAEl1Wt0H2XvFs5W81bycXNei6sqCgCEw/s1600/IMG_1440_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-SgMi3mhglhk/WS1P-8l8gCI/AAAAAAAAA3U/aPGBAEl1Wt0H2XvFs5W81bycXNei6sqCgCEw/s320/IMG_1440_500.JPG" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY">
Dźwignia naciągu filmu umieszczona została
niebanalnie – od przodu na spodzie z lewej strony korpusu, stąd
też obsługiwana jest lewą ręką. Jedni ją lubią, inni
narzekają. Ale w moim odczuciu nie jest zbyt wygodna – zwłaszcza,
że wymaga oderwania ręki od dźwigni pierścienia ostrości, a
potem trzeba jej szukać z powrotem. Licznik zdjęć umieszczono na
spodniej stronie korpusu – ponownie niezbyt funkcjonalne
rozwiązanie, podyktowane raczej estetyką. Resetuje się on
samoczynnie przy otwarciu tylnej ścianki i – co ciekawe –
odlicza zdjęcia wstecznie, od 36 do 1. A co, jeśli do aparatu
założymy film powiedzmy 24-klatkowy? Ano problem – trzeba liczyć
do 12. Obok licznika umieszczono przycisk odblokowujący zębatkę do
zwijania powrotnego, zaś samo zwijanie realizowane jest za pomocą
wysuwanego pokrętła, także zlokalizowanego na spodzie korpusu. W
celu wysunięcia pokrętła należy nacisnąć palcem jego moletowaną
powierzchnię i przekręcić je o ćwierć obrotu przeciwnie do
zaznaczonego strzałką kierunku zwijania filmu - wtedy pokrętło
wyskoczy samoczynnie pod wpływem sprężyny.
</div>
<div align="JUSTIFY">
Na bocznej prawej ściance korpusu znajduje się
zamek tylnej ścianki, otwieranej zawiasowo w lewo. Film
transportowany jest takoż w lewo, przeciwnie niż zwykle się
przyjęło, a co wynika z nieortodoksyjnej lokalizacji dźwigni
naciągu. Kasetę wkłada się do aparatu po jeszcze dalszym
wyciągnięciu w dół do oporu pokrętła zwijania powrotnego, zaś
końcówkę filmu wsunąć należy w niewygodną i niepewną
szczelinę w szpuli odbiorczej.</div>
<div align="JUSTIFY">
Zorki 10 wyposażony jest w obiektyw Industar 63 o
ogniskowej 45 mm i maksymalnym otworze względnym 1:2,8 –
czterosoczewkowy tessar (jak wszystkie industary). Szczerze mówiąc,
mógłby on być w tej klasie sprzętu nieco krótszy – tak choćby
40 mm. Oferuje jednak dobrą i wyrównaną w kadrze jakość
obrazu, może z minimalnym spadkiem rozdzielczości w samych
narożnikach - wg literatury z epoki rozdzielczość wynosi 40
linii/mm w środku kadru i 30 linii/mm na brzegach, co czyniłoby z
niego jeden z najlepszych pod względem ostrości radzieckich
obiektywów tego okresu.
</div>
<div align="JUSTIFY">
Winietowanie nie jest widoczne, natomiast zaskakuje
jak na taką niewyszukaną ogniskową bardzo wyraźna dystorsja
beczkowata.
</div>
<div align="JUSTIFY">
Migawka centralna typu FZA-18 posiada pięć lamelek
i pełni jednocześnie rolę przysłony. Czasy otwarcia wynoszą 1/30
– 1/250 s (lub aż do 1/500 s - w znanych mi książkach i
instrukcjach obsługi występują obie wartości najkrótszego czasu, acz wszystkie instrukcje podają zgodnie 1/250 s) oraz B,
zaś zakres przysłon 2,8 – 22. Z przedniej części obiektywu,
obok soczewki, umieszczony jest selenowy element światłoczuły
światłomierza sterującego ekspozycją – niestety, zużywający
się z wiekiem, co wpływa na funkcjonowanie aparatu (ale też
automatyka działa bez jakiegokolwiek zasilania!). Z tym, że mój
trzydziestojednoletni aparat naświetla kolorowe negatywy w zasadzie
bez zarzutu - no może na upartego można ustawić czułość filmu
minimalnie, rzędu 0,5 EV, wyższą od rzeczywistej.</div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-KVHSec-RzfA/WS1P_C3dYlI/AAAAAAAAA3Y/kb4s4Gf8wLU9YfUW7mbLZPMen6stpUt9ACEw/s1600/IMG_1442_500.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-KVHSec-RzfA/WS1P_C3dYlI/AAAAAAAAA3Y/kb4s4Gf8wLU9YfUW7mbLZPMen6stpUt9ACEw/s320/IMG_1442_500.JPG" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY">
Standardowy gwint filtra M52x0,75 umożliwia
montowanie filtrów (których krotność jest od razu uwzględniana
przez znajdujący się za nimi element światłoczuły) oraz osłony
przeciwsłonecznej. Tę ostatnią naprawdę warto zakładać, jako że
światłomierz wykazuje znaczną wrażliwość na światło
przednio-boczne padające spoza kadru, mogące znacznie zafałszować
ekspozycję. Osłona przeciwsłoneczna przesłania wprawdzie
częściowo okienko światłomierza, ale jego używanie jest nadal
możliwe. Ekspozycja ustawiana jest automatycznie w zakresie 8-18 EV,
poprzez jednoczesną płynną, bezstopniową zmianę wartości czasu
migawki i otworu przesłony – od 1/30 s i 1:2,8 przy 8 EV do 1/250
s i 1:22 przy 17 EV (ewentualnie 1:22 i 1/500 s dla 18 EV).
Przykładowo dla 15 EV (film 100 ASA i pełne oświetlenie słoneczne)
wynosi 1/288 s i 1:12. Wskazówka w wizjerze pokazuje, jak
wspomniano, orientacyjną wartość ekspozycji – gdy wskazanie
wypada na czerwonej kresce, poziom oświetlenia jest za niski dla
automatyki aparatu (poniżej 8 EV), prawy skraj czerwonej kreski
odpowiada czasowi 1/30 s (8 EV), zaś trójkątny znaczek – 1/200 s
(tj. ok. 14,5 EV, czyli ekspozycji w pełnym słońcu przy błonie
czułości 80 ASA, co zarazem pozwala na sucho ocenić prawidłowość
działania automatyki). Wychylenie wskazówki poza trójkącik
wskazuje na czas ekspozycji poniżej 1/200 s. Światłomierz, jak to
światłomierze selenowe mają w zwyczaju, działa non stop,
niezależnie od jakichkolwiek nastaw aparatu.</div>
<div align="JUSTIFY">
Czułość filmu wprowadzana jest pierścieniem
wyskalowanym w jednostkach ASA (20, 40, 50, 80, 100, 160, 250, 320)
oraz DIN (14, 17, 18, 20, 21, 23, 25, 26) – zakres obecnie nieco
archaiczny; wcześniejsze serie posiadały zamiast jednostek ASA
skalę od 16 do 250 GOST. Z prawej strony obiektywu umieszczona jest
raczej wygodna dźwignia spustu migawki, o jednakże długim skoku i
dość twarda. Dlatego przy długich czasach otwarcia migawki -
opodal 1/30 s - konieczna jest pewna uwaga i stabilność
chwytu, aby nie poruszyć zdjęcia. Przyzwyczaić się też trzeba
się do jej specyficznego działania – przy powolnym naciskaniu
mechanizm wydaje kolejno dwa "cyknięcia" – wyzwolenie
migawki to dopiero to drugie!
</div>
<div align="JUSTIFY">
Aparat, choć nie wspomniano o tym w instrukcji, z
racji na zasadę działania zderzakowego mechanizmu światłomierza
posiada blokadę ekspozycji - w trakcie wciskania spustu mechanizm
światłomierza zostaje w pewnym momencie zablokowany jeszcze przed
wyzwoleniem migawki (co dostrzec można po znieruchomieniu wskazówki
w celowniku) i zdjęcie można przekadrować przy zachowaniu
ustalonego naświetlenia. Aby skorzystać z tej metody najlepiej
wciskać spust odpowiednio powoli, aby nie przeoczyć momentu
zablokowania ekspozycji zanim wykonane zostanie zdjęcie. Zorkij 10
nie posiada natomiast korekcji ekspozycji jako takiej, ale w razie
potrzeby, np. w przypadku kontrastowego motywu zdjęcia, można jej
dokonać poprzez odpowiednie przestawienie czułości filmu.</div>
<div align="JUSTIFY">
Po prawej stronie obiektywu zlokalizowano kolejne
trzy dźwigienki sterujące. Dolna przełącza tryb ekspozycji – w
położeniu A działa automatyka migawki, zaś w kolejne położenia
2,8, 4, 5,6, 8, 11, 16 i 22 umożliwiają wykonanie zdjęcia przy
danej liczbie przysłony i czasie otwarcia migawki 1/30 s (lub B), co
przeznaczone jest zasadniczo do zdjęć z fleszem. Przełącznik ten
nie jest, znów niestety, zbyt wygodny – zakres ruchu jest
niewielki, krok pomiędzy poszczególnymi wartościami jest
minimalny, a ich precyzyjne ustawienie może stwarzać problemy,
zwłaszcza w ciemności – także dlatego, że wskaźnik wartości
na dźwigni umieszczony jest od strony korpusu. Synchronizacja flesza
odbywa się za pomocą kabla, podłączanego do gniazdka na przedniej
ściance aparatu.</div>
<div align="JUSTIFY">
Powyżej znajduje się dźwignia mechanicznego
samowyzwalacza – w położeniu zwolnionym oznaczona literą X, w
naciągniętym – V. Samowyzwalacz włączać należy przy napiętej
migawce, uruchamia się go następnie naciśnięciem na spust. Czas
opóźnienia wynosi 8-15 s. Ekspozycja przy zdjęciach z
samowyzwalaczem ustalona zostaje w chwili jego uruchomienia
(naciśnięcia na spust), uważać więc trzeba aby nie zasłonić
wtedy fotoelementu światłomierza, a także aby warunki
oświetleniowe nie uległy zmianie do czasu wyzwolenia migawki.
Samowyzwalacz nie działa ponadto przy czasie B.</div>
<div align="JUSTIFY">
Ostatnia dźwignia służy, po przesunięciu w
prawo, do włączania czasu B – przysłonę wybiera się wtedy
dźwignią trybu ekspozycji. Włączenie czasu B samoczynnie
przestawia aparat z trybu A na przesłonę 2,8, (choć używać można
oczywiście pełnego zakresu od 2,8 do 22) zaś ponowne ustawienie
trybu A powoduje automatyczne wyłączenie czasu B. No ale, niestety
(to chyba najczęściej używane słowo w tej recenzji?!), pomimo
posiadania czasu B, do aparatu nie ma gdzie wkręcić wężyka
spustowego!</div>
<div align="JUSTIFY">
Do Zorki 10 dopasowany jest konwencjonalny i solidny
skórzany futerał zapinany na zatrzask, w kolorze czarnym lub
brązowym – dość jednak specyficzny ze względu na takoż
specyficzną konstrukcję aparatu. Z przodu na dole posiada wycięcie
na dźwignię naciągu, zaś od dołu otwory pozwalające obserwować
licznik klatek oraz pokrętło zwijania powrotnego (to ostatnie
umożliwia kontrolę prawidłowości transportu filmu). Górną część
futerału można odczepić, co zwiększa wygodę korzystania z
aparatu w futerale i zmniejsza ryzyko przypadkowego zasłonięcia
obiektywu (jak wspomniano, goły aparat jest niewygodny w trzymaniu –
nie ma też gdzie zamocować doń paska). Praktycznym drobiazgiem,
niegdyś praktykowanym, jest umieszczenie gwintu statywowego w główce
śruby mocującej aparat w futerale.
</div>
<div align="JUSTIFY">
Ocena aparatu nie wypada w obecnych czasach zbyt dla
niego korzystnie. Niewątpliwie jest to atrakcyjny obiekt
kolekcjonerski, dzięki niezwykle atrakcyjnej stylistyce i
oryginalnym rozwiązaniom konstrukcyjnym – piękna conversation
piece. W pełni metalowa konstrukcja jest zwarta i solidna. Kultura
pracy podstawowych mechanizmów – dźwigni naciągu, spustu
migawki, regulacji ostrości budzi najwyższy szacunek. Po prostu
przyjemnie coś takiego posiadać. Natomiast wykonywanie zdjęć za
pomocą Zorki 10 to już inna sprawa. Raz, że starzejący się
selenowy światłomierz, skądinąd z założenia niezbyt dokładny
(acz sprawdzający się na negatywach całkiem dobrze!), stawia
użyteczność aparatu pod znakiem zapytania, a dwa, że jest to –
o czym trzeba pamiętać – jednak automatyczny aparat kompaktowy
(jakkolwiek duży i ciężki), najlepiej sprawdzający się przy
pracy w trybie automatycznym. Jeśli chcemy wyjść ponad to,
ergonomia przełączników – zwłaszcza trybu ekspozycji – jest
kiepska, brak możliwości użycia wężyka spustowego; nawet
pokrętło zwijania powrotnego jest niezbyt wygodne, a umieszczony od
spodu licznik zdjęć – kłopotliwy. Tym niemniej, po odrobinie
oswojenia się z tą konstrukcją, zorką 10 można jak najbardziej
wykonywać udane zdjęcia – a niezłej jakości obiektyw tylko do
tego zachęca, może tylko dystorsja przeszkadzać będzie przy
motywach prostoliniowych.</div>
<div align="JUSTIFY">
</div>
<div align="JUSTIFY">
Zalety:</div>
<div align="JUSTIFY">
+ solidna budowa;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ dobra jakość obrazu;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ niezły pomiar światła;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ czytelny celownik;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ duży zakres przysłon;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ orientacyjne wskazanie wartości ekspozycji;</div>
<div align="JUSTIFY">
+ działanie bez zasilania;</div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY">
Wady:</div>
<div align="JUSTIFY">
- światłomierz selenowy;</div>
<div align="JUSTIFY">
- wyraźna dystorsja beczkowata;</div>
<div align="JUSTIFY">
- duża minimalna odległość ogniskowania;</div>
<div align="JUSTIFY">
- nienajlepsza ergonomia przełącznika trybów
naświetlania;</div>
<div align="JUSTIFY">
- długa droga spustu;</div>
<div align="JUSTIFY">
- nieco archaiczny zakres czułości filmu, do
zaledwie 320 ASA;</div>
<div align="JUSTIFY">
- brak gniazda wężyka spustowego;</div>
<div align="JUSTIFY">
- brak pamiętnika rodzaju filmu;</div>
<div align="JUSTIFY">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY">
Dane techniczne:</div>
<div align="JUSTIFY">
Typ filmu: 135</div>
<div align="JUSTIFY">
Format klatki: 24x36 mm</div>
<div align="JUSTIFY">
Celownik: lunetkowy, sprzężony z dalmierzem</div>
<div align="JUSTIFY">
Powiększenie celownika: 0,65x</div>
<div align="JUSTIFY">
Baza dalmierza: 38 mm</div>
<div align="JUSTIFY">
Obiektyw: Industar 63, 45 mm 1:2,8</div>
<div align="JUSTIFY">
Kąt widzenia obiektywu: 51,3 stopnia</div>
<div align="JUSTIFY">
Minimalna odległość ogniskowania: 1,5 m</div>
<div align="JUSTIFY">
Migawka: centralna; w trybie automatycznym sterowana
elektronicznie</div>
<div align="JUSTIFY">
w trybie ręcznym czas otwarcia 1/30 s lub B.</div>
<div align="JUSTIFY">
Pomiar światła: zewnętrzny, fotoelementem
selenowym</div>
<div align="JUSTIFY">
Zakres czasów migawki: 1/30 s – 1/250 (1/500?) s,
B</div>
<div align="JUSTIFY">
Zakres przysłon: 2,8 – 22</div>
<div align="JUSTIFY">
Zakres ekspozycji automatycznej: 8 – 17 (18?) EV</div>
<div align="JUSTIFY">
Zakres ekspozycji ręcznej: 8 – 14 EV</div>
<div align="JUSTIFY">
Zakres czułości błony: 20 – 320 ASA (14 – 26
DIN, 16 – 250 GOST)</div>
<div align="JUSTIFY">
Synchronizacja z fleszem: 1/30 s</div>
<div align="JUSTIFY">
Transport filmu: ręczny</div>
<div align="JUSTIFY">
Samowyzwalacz: mechaniczny, opóźnienie 8-15 s</div>
<div align="JUSTIFY">
Gwint filtra: M52,5 x 0,75</div>
<div align="JUSTIFY">
Gwint statywowy: 1/4" lub 3/8” (zależnie od
okresu produkcji)</div>
<div align="JUSTIFY">
Wymiary: 129 x 77 x 76 mm</div>
<div align="JUSTIFY">
Masa: 750 g</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-84937918549826944502016-12-14T16:57:00.000+01:002016-12-14T16:57:01.125+01:00Słonecznym wieczoremczyli<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Inne miejsce, inni ludzie, inny czas </span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno odtworzyć myśli chwili, w której 34 lata temu naciskałem spust spust aparatu, w kończącym się dniu wakacyjnej wycieczki. Dlaczego wtedy? Dlaczego tutaj? </div>
<div style="text-align: justify;">
Który z elementów był tym decydującym? Może jeden, może wiele z nich tworzących finalną kompozycję, mówiącą - teraz. Może to i ważne, może nie.<br />
Tak pozostało. Świadectwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-DkGouT2nBY0/WFE4riymkhI/AAAAAAAAA0U/2KCOCORvoEYZSxW1C4RPc-Ea2xtGuLbrQCLcB/s1600/skanowanie0004_1000_FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="224" src="https://4.bp.blogspot.com/-DkGouT2nBY0/WFE4riymkhI/AAAAAAAAA0U/2KCOCORvoEYZSxW1C4RPc-Ea2xtGuLbrQCLcB/s320/skanowanie0004_1000_FE.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Świat był poukładany, wszystko miało swoje miejsce, swą nazwę, cel i przyszłość, przyczynę i skutek. Znajomi mieli nazwiska, wspólne sprawy i własne problemy, sympatie i antypatie. Wszystko składało się na rzeczywistość, niczym elementy elementy idealnie spasowanej układanki. Tak było, tak mogło być.<br />
Ludzie rozeszli się do swoich spraw, problemów, do swojego życia. Niektórych z nich jeszcze spotkaliśmy, innych może i mieliśmy spotkać. I tych dziadków z wnukiem, którzy nie byli przecież wtedy obcy. Wrócili gdzieś daleko, i jeszcze dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czas popłynął swoim torem, rozdmuchując pył przeszłości, pokazując inne oblicze rzeczywistości, może i boleśnie inne - i płynąć będzie przecież i dalej. Czy właśnie tak miało być? Może. A czy musiało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś pozostały już tylko wyblakłe, pożółkłe odbitki<i> pół pocztówki</i>, z których z trudem odzyskać się daje choć śladowe wyobrażenie dawnych kolorów. Niedoskonałe wspomnienie minionej chwili, zazębiające się z pamięcią, czasem ją wyręczające, a czasem wprawiające w zakłopotanie swą niespodziewaną sprzecznością z tym, co przecież <i>powinno być</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tylko słońce wciąż zachodzi nad rozświetlonym blaskiem morzem, rzucając długie cienie na kamienie chodnika. A wszystko potoczyło się dalej, gdzieś daleko, i gdzieś bardzo blisko, w nieświadomości niewiedzy, plątaninie domysłów, i<b> </b>refleksji tego co bliskie..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak zwyczajnie, tak po prostu.</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak dawno.</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-11152285185738687272016-03-09T14:36:00.002+01:002016-03-09T14:36:31.471+01:00Nie było - nie ma - nie będzieczyli<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Już tylko pamięć </b></span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W dzisiejszych czasach cyfrowej łatwości egzystencji fotografujemy dużo, łatwo i pozornie za darmo. Fotografujemy wszystko i cały czas, pozostawiając mniej lub bardziej precyzyjny i wyczerpujący obraz codzienności..</div>
<div style="text-align: justify;">
Acz dwadzieścia czy więcej lat temu nie było to takie oczywiste. Znakiem czasów było raczej bardzo oszczędne gospodarowanie materiałami fotograficznymi - choćby i trywialnym Foto 65 w osobliwej postaci <i>ładunku dziennego na szpuli 63</i>5. Nieraz z całodziennej wycieczki krajoznawczej przywoziło się dosłownie kilka zdjęć. Trudno nawet do końca powiedzieć, na ile był to rezultat faktycznej oszczędności, a na ile rygorystycznie pojmowanej samokontroli, może też po prostu swego rodzaju uwarunkowania kulturowego, niezwykłego pstrykaniu na prawo i lewo, jak leci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-xNeGVn_OR30/VuAl4NYjmYI/AAAAAAAAAjc/0-XZiWEnHfY/s1600/02515_Klanino_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="https://2.bp.blogspot.com/-xNeGVn_OR30/VuAl4NYjmYI/AAAAAAAAAjc/0-XZiWEnHfY/s320/02515_Klanino_2.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
W pamięci pozostało i niejedno niezrobione zdjęcie. Motyw, myśl, chwila decyzji... nie, nie warto. Z perspektywy upływającego czasu decyzja taka nieraz nie jawi się już taką oczywistą. Czego było żal, jednej jedynej klatki na najtańszym czarno-białym filmie? Czy może raczej zbyt wysoko postawiona była poprzeczka samokrytycyzmu?<br />
Jak by nie było, zdjęcia nie ma - i czasem żal, zwłaszcza z perspektywy kilkunastu czy dwudziestu i więcej lat. Żal pamięci, żal minionego świata, który nie wróci. Zwłaszcza tych miejsc, których już nie ma w jakiejkolwiek postaci.<br />
A może właśnie najbardziej brak mi dzisiaj takich zwykłych, najzwyklejszych pamiątkowych <i>pstryków</i>, takich, dosłownie, ja na tle, tak było, tu byłem, tak wyglądało. Kontekst, którego brak, pustka za tymi zdjęciami, które są, które lepiej lub gorzej pokazują to, co miały pokazać - ale nic więcej. Brak tego ludzkiego wymiaru.<br />
Ba, ja to wszystko jeszcze lepiej czy gorzej pamiętam - ale inni mogą już polegać tylko na moich słowach i własnej wyobraźni. Nie mam świadectwa, nie mam dowodu. Przepadło.<br />
<br />
Dzisiaj może staram się nie mieć takich dylematów, wychodząc już z założenia, że w wątpliwej sytuacji lepiej zrobić jednak zdjęcie, niż gryźć potem bezsilnie łapę. Tak, zdjęć będzie więcej, wcale może i nie lepszych, może (a raczej na pewno) i mniejszy będzie przez to emocjonalny, osobisty ładunek każdego z nich... Na pewno jednak nie straci na tym mniej lub bardziej dosłownie pojmowana wartość dokumentacyjna. Wybór na szczęście mam wolny. Fotografuję wszak - i na szczęście - dla siebie.</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-54638846538871867452015-10-25T23:01:00.000+01:002015-10-26T09:07:47.710+01:00La maladie d'amourczyli<br />
<br />
<span style="font-size: large;">O zdjęciu, którego miało nie być</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Gdybym miał wybrać
dziesięć swoich zdjęć, które wziąłbym ze sobą na bezludną wyspę, to byłoby bez
wątpienia jednym z nich. Ba, gdybym miał wybrać i pięć... Zresztą nie ma się co
bawić w takie gry intelektualne. Patrząc z perspektywy fotograficznych doświadczeń
i przeżyć, jest to jedno z moich najważniejszych zdjęć. I już.</span></div>
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ylt3ruxlrnE/VivYccQe3PI/AAAAAAAAAg8/q_8C28b6BDA/s1600/skanowanie0017_800_FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-ylt3ruxlrnE/VivYccQe3PI/AAAAAAAAAg8/q_8C28b6BDA/s320/skanowanie0017_800_FE.jpg" width="214" /></a></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Ani to dobre
technicznie, ani perfekcyjne kompozycyjnie, ani światło nie jest ciekawe, o
kolorystyce nie wspominając, nawet symetria kopuły Panteonu zepsuta jest pudłem
rusztowania. Tym niemniej, choć na co dzień spoczywa w czeluściach albumu
fotograficznego archiwum, skatalogowane pod numerem 09915, nie potrafię
przestać na nie patrzeć, patrzeć bez emocji.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Paradoksalnie,
zdjęcie to powstało - czy może raczej zaistniało - zupełnie przez przypadek. W
zasadzie powinno go nie być, a i to z dwóch powodów. Przede wszystkim nigdzie
się nie zamierzałem ruszać z domu, a już na pewno nie do Paryża. Przypadek
sprawił w ostatniej chwili, że pojechałem w charakterze zastępstwa, aby nie
zmarnowała się opłacona rezerwacja. </span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Do tego, aż do
otrzymania wywołanych odbitek byłem święcie przekonany, że tego zdjęcia nie ma.
A było tak... Tego czerwcowego dnia plątaliśmy się po Dzielnicy Łacińskiej.
Siedziałem sobie w końcu leniwie, bez żadnych specjalnych planów, na schodach
gotyckiego kościoła St. Etienne du Mont, gdzie właśnie przygotowywano się do
ślubu. I to nie byle jakiego najwyraźniej, towarzystwo było ewidentnie z
wyższej klasy, żeby nie rzec górnej półki. W końcu czarną limuzyną retro podjechała
panna młoda. No, okazja do ciekawego zdjęcia - na tle pobliskiego Panteonu,
niby to zupełnie nie moja tematyka, ale czemu nie? Wyjąłem aparat i
przygotowałem się do zdjęcia, czekając aż ruszy w stronę kościoła.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">W chwili gdy
naciskałem spust, kątem oka dostrzegłem z prawej strony nadbiegającą kobietę,
śpieszącą na zaczynającą się uroczystość... Za późno - mimowolnie trzasnęła
migawka i gdy lustro wróciło na dół, zobaczyłem w celowniku jej kwiecistą
sukienkę wypełniającą cały kadr. Po zdjęciu. Zanim zdążyłem się pozbierać,
panna młoda, przebywszy te jeszcze kilka pozostałych kroków, weszła do
kościoła. Klops. Towarzyszący mi kolega, wiedziony modelową schadenfreude,
zdążył się nawet ponatrząsać z mojego pecha. Zmarnowałem szansę, trudno. Nie pierwszy i nie ostatni taki raz.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Zaskoczenie,
zaskoczenie jakże pozytywne, przyszło dopiero po kilkunastu dniach, gdy
odebrałem wywołane odbitki. A jednak przeświadczenie, czarnowidzcze przekonanie okazało się błędne.
Zdecydował ułamek sekundy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="https://www.youtube.com/embed/SGXwLc385yY?feature=player_detailpage" width="480"></iframe> </div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Rozwiany welon,
niczym pyszne udrapowane szaty barokowych świętych mistrza Pinsla. Uśmiechnięta
druhna zmagająca się z porywami wiatru. Dystyngowany ojciec z cylindrem w ręku, dumnie prowadzący piękną córkę, po raz ostatni. Uścisk
uniesionych dłoni. Uśmiechnięta para w objęciu przyglądająca się temu
spectaclum - jakież myśli chodziły im po głowach? Wspomnienia? Ta scena magnetycznie
przyciągająca spojrzenia przechodniów. Intrygujące spojrzenie ciemnych oczu
spod welonu.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Może najbardziej
dziś, patrząc na to zdjęcie, zdaję sobie sprawę z upływu czasu.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Chwila. Ułamek
sekundy. Zastygły w pomnikowej formie. A przecież tego nie ma. Ludzie rozeszli
się do domów do swoich zajęć, rozjechali do swoich krajów, utrwalona na filmie
scena rozsypała się zmieniona wiatrem czasu. Życie potoczyło się dalej. Te małe
dzieci są już dorosłe. Dziewczynka kryjąca się za rozwianym welonem może już
sama stanęła w roli panny młodej. A ci starsi? Toczą gdzieś wciąż swe spokojne
żywota, czy też może już znają wszystkie odpowiedzi...?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Przypadkowi,
anonimowi ludzie splatający się w skończenie doskonałą scenę. Kim byli? Kimś.
Mieli swoje imiona, nazwiska, swoje sprawy, swoje światy. Ilu z tych widzów
jeszcze pamięta ten krótki epizod, nic dla wielu nieznaczącą atrakcję? Kim byli
główni bohaterowie tej sceny? Tak bardzo chciałbym to wiedzieć. Czy ten dzień
wciąż kwitnie w ich pamięci, czy ich losy potoczyły się - i toczą - tak
pięknie, z taką nadzieją, jaką wtedy żywili? Kwiaty zwiędły, euforia minęła -
czy przygniotła ich szarość egzystencji, walki z codziennością, czy może ich
życie to wciąż bajka? Gdzieś tam są odpowiedzi na wszystkie te pytania. Gdzieś
tam...</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Mi pozostało zdjęcie,
jedno zdjęcie sprzed niemal dwudziestu lat, w którym zawarte jest to wszystko.
Nawet nie próbuję sobie nic wyobrażać, bawić się w detektywa; mam tylko
nadzieję, że są równie szczęśliwi, jak byli tego jedynego dnia.</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Żal, tęsknota za tą
piękną chwilą, zmarnowana szansa. Przecież tam byłem, nic mnie nie trzymało,
mogłem, mogłem, mogłem… Aż chciałoby się tam wrócić, robić zdjęcie za zdjęciem,
zatrzymać tę scenę we wszystkich możliwych szczegółach, w całym bogactwie, żyć
na bieżąco jej atmosferą. Chciałoby się. Szansa minęła, uleciała i nie wróci.
Ale cóż, w tamtych czasach oszczędnie dysponowałem materiałem zdjęciowym - z
całego dwutygodniowego niemal pobytu przywiozłem niecałe trzy filmy,
kilkadziesiąt zdjęć, z których każde jest bezcenne, każde unikatowe - jak i to.
Czy byłoby równie ważne, gdyby było jednym z wielu?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">I jeszcze piosenka, <i>Choroba miłości</i>, znana melodia, która towarzyszyła mi z głośników w Forum des Halles, może nawet tego samego dnia. Pasuje tu jak rzadko... </span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Patrzę na tę scenę
oczami siebie sprzed lat. Myśl, działanie, przypadek, które zaowocowały tym
kadrem. Gdzie byłem wtedy, gdzie jestem teraz? Gdzie jeszcze będę, choćby za te
dwadzieścia lat, tak jak oni teraz?</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Jedno, jedyne
zdjęcie. Zdjęcie, którego miało nie być.</span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]--></div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-17538409038450784112015-05-09T13:48:00.000+02:002015-05-12T19:47:34.678+02:00Na Kresy!<div style="text-align: justify;">
czyli</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Koniec wyobraźni</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Początek maja 1990 roku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedziemy. Jedziemy do krainy tęsknot i emocji. Jeszcze kilka godzin i stronice Lorentza, Morelowskiego, Łopalewskiego czy Kłosa, zdjęcia Bułhaka czy Chomętowskiej (a nawet radzieckich <i>Pamiatkikow isskustwa</i> <i>Sawietskowo Sajuz</i>a,,,) nabiorą koloru i zapachu. Kraj znajomy, a zarazem obcy, bliski, i odległy. Tajemniczy jednak. Gdzieś tam oczywiście kiełkuje czy to obawa, czy ciekawość o to, jak teraz jest naprawdę, na ile rzeczywistość sprosta oczekiwaniom... Choć entuzjazm bierze górę.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-6BVIjRg92lA/VU-1NRY2ZvI/AAAAAAAAAbc/P2VNzsHxBi8/s1600/NG34_800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="251" src="http://3.bp.blogspot.com/-6BVIjRg92lA/VU-1NRY2ZvI/AAAAAAAAAbc/P2VNzsHxBi8/s320/NG34_800.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Odległy kraj marzeń. Zamek w Nowogródku, przed 1935.</td></tr>
</tbody></table>
W pewnym momencie, gdzieś na wyjeździe z Grodna, po pierwszych obserwacjach (choćby Fary Witoldowej już nie ma) pojawiła się niemal paniczna myśl - co ja tu robię, po co było tu jechać... Niech trwa ten świat ze starych zdjęć, świat dworów, zamków, starych opowieści, świat tęsknot, istniejący już tylko w wyobraźni.. Nie chcę znać tej prawdy zadającej mu zabójczy cios.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczęściem z czasem ciekawość zwyciężyła. Może po prostu udało się oswoić z rzeczywistością, ochłonąć po początkowym zderzeniu z prawdą. Może stare drewniane domki w zielonych ogrodach, widomy znak trwania, sielski znak dawnych czasów, przyniosły niejakie ukojenie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-_QHO2D6KNrw/VU-1NPGjFNI/AAAAAAAAAbY/39Jw6YJoZus/s1600/NG90_800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="217" src="http://3.bp.blogspot.com/-_QHO2D6KNrw/VU-1NPGjFNI/AAAAAAAAAbY/39Jw6YJoZus/s320/NG90_800.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rzeczywistość. Nowogródek, 7.05.1990.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nowogródek okazał się jednak niemal takim, jakim chciałoby się go zobaczyć, mały sielski, prowincjonalny i tchnący przeszłością. Może tylko pomnik Lenina w miejscu <i>krzywych </i>podcieniowych hal targowych, wskazujący wyciągniętą ręka wprost na rynkową knajpę, może trawiasty wygon w miejscu pałacu Radziwiłłów, na wprost wpółzrujnowanego kościoła św. Michała, były najdobitniejszym znakiem czasów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-6icd1bbvIbY/VU0lQaeNAeI/AAAAAAAAAa4/X7oeZkXHQe8/s1600/Mir_800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="182" src="http://2.bp.blogspot.com/-6icd1bbvIbY/VU0lQaeNAeI/AAAAAAAAAa4/X7oeZkXHQe8/s320/Mir_800.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mir, 9.05.1990.</td></tr>
</tbody></table>
Soleczniki, Wilno, Troki, Żyrmuny, Mir, Nieśwież, Świteź, i znów Grodno... Każda z nazw będąca do niedawna symbolem, odległym i nieosiągalnym, trochę pomnikiem minionej chwały, trochę groźnym memento naszych czasów. Jestem. Widzę. Oddycham ich powietrzem, mogę dotknąć (ale czy dotykam?). Znajduję odpowiedzi, to, czego nie było widać na zdjęciach, co niejasne było na planach, co znałem tylko z opisów. nabiera wymiaru - mit nabiera rzeczywistych wymiarów, a pierwsze ekscytacje chyba jakoś gasną wobec jego tutaj codziennej normalności... A więc tak. Teraz wiem. A dzięki ustnym informacjom nawet wiem więcej niźli mogłem wyczytać w domu. Warto było.<br />
Przy wyjeździe dostaję jeszcze małą haftowaną naszywkę, Pogoń. Relikwia?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-F-WfPiVqNNw/VU_CqIiDEnI/AAAAAAAAAbw/NO1j76JGoYA/s1600/NGtif-02_800.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="215" src="http://1.bp.blogspot.com/-F-WfPiVqNNw/VU_CqIiDEnI/AAAAAAAAAbw/NO1j76JGoYA/s320/NGtif-02_800.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych... </i><br />
Nowogródek, 7.05.1990.</td></tr>
</tbody></table>
Po powrocie do domu okazało się do kompletu, że nowy szerokokątny pentacon, na którym spoczął główny ciężar dokumentowania wycieczki był uszkodzony i zdjęcia są zasadniczo ostre tylko w środku kadru. Ale czy o te zdjęcia wtedy tak naprawdę chodziło?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-M_6SfrfCDcY/VVI8h-A3CbI/AAAAAAAAAcg/Bf7qL7AsV8A/s1600/Sw2a_800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="230" src="http://4.bp.blogspot.com/-M_6SfrfCDcY/VVI8h-A3CbI/AAAAAAAAAcg/Bf7qL7AsV8A/s320/Sw2a_800.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie... <br />
Świteź, 9.05.1990.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Fakt, miło byłoby mieć dobrej jakości fotograficzny dokument czasów - acz jako wyzwalacze pamięci zdjęcia wystarczą takie ułomne, jakimi w większości są. Wtedy zdawało się zresztą, że ich powtórzenie jest na wyciągnięcie ręki. I jak to zwykle, tylko się tak w praktyce zdawało. Dziś już te miejsca wyglądają inaczej, tknęłą je choćby ręka poradzieckiej cukierkowej szkoły konserwacji zabytków (dobitnie widoczna na zamku w Mirze, który wtedy zdawał się być zamrożony w czasie końca dwudziestolecia międzywojennego), a i czasy już przecież nie te.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Słoneczna, piękna, pogodna ziemia, ćwierć wieku temu...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-12474389549475089452014-11-10T19:20:00.003+01:002014-11-10T19:25:42.331+01:00Wicher się zerwał (cz. 1) - Altreichenau<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
czyli</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>O wartości dokumentalnej </b></span></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<br />
Nieraz ulegamy iluzji bezczasu. Zdamy się trwać w miejscu, gdy tylko świat wokół nas przepływa. Czy to na lepsze, czy to na gorsze. Zmiany zdają się często naturalne, czy wręcz niedostrzegalne, wpisane w naturalny rytm kształtującej się nieustannie codzienności. Nieraz dopiero odpowiedni kontekst pozwala jednak dostrzec ich całą doniosłość.<br />
Najprostszym, a i chyba najbrutalniejszym kontekstem, jest perspektywa czasu. Gdy dzień wczorajszy, choć miniony nieuchronnie, wydaje się zwykły, wręcz codzienny, na wyciągnięcie ręki, to upływ lat, czy dekad, uwidacznia już dobitnie doniosłość zmian.<br />
W bardzo dużym stopniu dotyczy to wszak fotografii, mniej lub bardziej precyzyjnie dokumentującej swoje tu i teraz chwili powstania. Czas - że się powtórzę - zatrzymany. Dokument. Każde zdjęcie jest niepowtarzalnym dokumentem, każdy z tysiąca seryjnie trzepanych cyfrowych pstryków, kasowanych potem lekką rączką w celu zrobienia miejsca na karcie pamięci czy dysku - na kolejne cyfrowe pstryki, w nadziei, że któryś w końcu będzie fajny, zaspokoi naszą próżność favami w internetowej galerii czy innymi like'ami na fejsie. Bezrefleksyjność...?<br />
Robiąc zdjęcie zatrzymujemy czas, tworzymy unikatowy, niepowtarzalny dokument, który, już za lat kilka czy kilkanaście, może stać się naprawdę niepowtarzalnym dokumentem, pokazującym rzeczy, miejsca, a może i przede wszystkim ludzi - minione. Jak prosto beztroska fotografia może nabrać wagi takiego dokumentu?</div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-hhdY3s4eDRA/VFzmxNLU-7I/AAAAAAAAAVw/47c4I8mVowU/s1600/skanowanie0001_3_1000FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-hhdY3s4eDRA/VFzmxNLU-7I/AAAAAAAAAVw/47c4I8mVowU/s1600/skanowanie0001_3_1000FE.jpg" height="212" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ewangelicki kościół w dzisiejszych Starych Bogaczowicach od XVIII wieku stanowił stały element krajobrazu wsi, silną dominantę jej ulicowej kompozycji. Po II wojnie światowej podzielił los wielu śląskich ewangelickich świątyń, pozostając opustoszałym, gdy nowej społeczności wystarczył przecież pobliski - i zresztą wspanialszy - kościół katolicki.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-KfdupuQL3wY/VFzmujU6F_I/AAAAAAAAAVo/CeCE-gaqiGA/s1600/skanowanie0001_2_800FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-KfdupuQL3wY/VFzmujU6F_I/AAAAAAAAAVo/CeCE-gaqiGA/s1600/skanowanie0001_2_800FE.jpg" height="320" width="214" /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-wiWI-_pwseY/VFzmrFlIebI/AAAAAAAAAVY/22v6y3OSW24/s1600/skanowanie0001_0r1000_2FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-wiWI-_pwseY/VFzmrFlIebI/AAAAAAAAAVY/22v6y3OSW24/s1600/skanowanie0001_0r1000_2FE.jpg" height="320" width="210" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Barokowa świątynia z wolna chyliła się ku upadkowi, będąc niemym pomnikiem czasów minionych i posępną pamiątką zmian, które dotknęły te ziemie. Zdało by się, barokowy zabytek, nieźle mimo wszystko zachowany, w środku cywilizacji, w naszych czasach jest zupełnie bezpieczny. Zdało by się....</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Gijp-O5sU0A/VFzmtFuzhvI/AAAAAAAAAVg/PoW4neqfzp8/s1600/skanowanie0001_1_1000.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Gijp-O5sU0A/VFzmtFuzhvI/AAAAAAAAAVg/PoW4neqfzp8/s1600/skanowanie0001_1_1000.jpg" height="209" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka spośród zwykłych zdawało by się, beztroskich wakacyjnych zdjęć sprzed piętnastu lat. Dwa pochmurne, deszczowe dni sierpnia 1999. Tak było, i tak już nigdy nie będzie - po dwustu z górą letnim dziele anonimowych rąk pozostał już tylko pusty plac. Buldożery górą.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-dwdsMT_JlVw/VFzoSZ1FHTI/AAAAAAAAAV4/5hAt1_o7HPE/s1600/ARhn0001_4_1000FE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-dwdsMT_JlVw/VFzoSZ1FHTI/AAAAAAAAAV4/5hAt1_o7HPE/s1600/ARhn0001_4_1000FE.jpg" height="211" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie ma już powrotu. Ćmi się może tylko niejaka gorzka i bezsilna refleksja, gdybym wtedy wiedział, że czas ucieka tu tak nieubłaganie, może mniej rutynowo bym do tego podszedł... Trudno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Codzienność odeszła w przeszłość. Pozostały zdjęcia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bo zdjęcia zostają - warto o tym pamiętać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-25629735627708748632014-09-19T10:49:00.000+02:002014-10-18T20:10:30.771+02:00Czerń i biel w kolorze<div style="text-align: justify;">
Trudno oprzeć się wrażeniu, że historia zatoczyła koło. Dzisiejsze nowoczesne aparaty cyfrowe rejestrujące te wszystkie piękne barwne zdjęcia na wielomegapikselowych matrycach, czarnobiałych matrycach z mozaikami barwnych filtrów, pod względem metody rejestracji barw cofają nas tak naprawdę w przeszłość o ponad stulecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dążenie do rejestracji zdjęć barwnych jest praktycznie tak samo stare, jak fotografia. Mniej lub bardziej udane próby czynione już były około połowy XIX wieku, zaś w końcu lat 60. owegoż wieku fotografia barwna była już ze strony teoretycznej tak rozpracowana, co opatentowana. Na przeszkodzie rejestracji barwnych obrazów stała jednak - obok niejakiej złożoności ówczesnych metod - także i ograniczona barwoczułość dostępnych emulsji światłoczułych - w ostatniej ćwierci wieku w najlepszym razie ortochromatycznych, ślepych w zakresie czerwieni. <br />
W roku 1906 Adolf Miethe opracował wreszcie metodę sensybilizacji panchromatycznej (uczulenia w całym paśmie widzialnym) - i już w roku następnym pojawiły się na rynku płyty autochromowe Lumi<span style="font-family: Times New Roman, serif;">é</span>re, rejestrujące barwne obrazy, przezrocza, na czarno-białej emulsji, poprzez warstwę kolorowych filterków, ziaren skrobi barwionych w barwach podstawowych. Oglądając naświetloną płytę pod światło otrzymywało się obraz barwny, niestety - z racji na znaczne pochłanianie światła przez filtry, przezrocza Autochrome nie nadawały się do projekcji. Na takich właśnie autochromach utrwalone zostały na przykład sto lat temu przez Tadeusza Rzącę barwne obrazy Małopolski sprzed Wielkiej Wojny. <br />
Oparte na podobnej addywnej zasadzie działania materiały fotograficzne - tzw. rastrowe - zdominowały amatorską fotografię barwną i film amatorski aż do drugiej połowy lat trzydziestych, gdy w końcu pojawiły się "prawdziwe" współczesne wielowarstwowe błony barwne (Kodachrome w 1935 i rok później Agfacolor Neu), produkowane były jeszcze nawet po wojnie (Dufaycolor).<br />
Rastry barwne nanoszone były na podłoża - również drukowane - w różny sposób, nieregularnie, jak wspomniany Autochrome czy Agfacolor I, osobliwie zaś jako rastry liniowe, w postaci mozaiki różnobarwnych krzyżujących się linii - Dufaycolor. <br />
Szczytem wyuzdania technologii rastrowej był raster soczewkowy, łączący w sobie niejako zalety rastra i wyciągów barwnych. W metodzie tej, do której należały materiały Kodacolor, Agfacolor II czy Optocolor (Siemens-Berthon), błona nie była pokrywana barwnym rastrem, i w ogóle była błoną czysto czarno-białą, a jedynie skierowane ku przodowi podłoże tłoczone było w raster malutkich soczewek, dobranych tak, że każda tworzyła na warstwie światłoczułej obraz źrenicy wejściowej obiektywu. Jeśli na obiektyw założyło się specjalny trójbarwny filtr, z trzema sektorami w barwach podstawowych, każda z soczewek rastra rejestrowała czarno-bały obraz filtra, obok siebie wycinki wszystkich trzech kolorów. Wywołaną odwracalnie błonę wystarczyło teraz poddać projekcji przez rzutnik z założonym na obiektyw takim samym trójbarwnym filtrem, aby z czarno-białego zdjęcia otrzymać na ekranie barwny obraz.<br />
I tak z czerni i bieli, z bezbarwnej mozaiki rodził się kolor - jak w aparacie cyfrowym.</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-89363339188328679902014-09-04T15:28:00.001+02:002014-09-04T15:28:19.849+02:00Zwyczajnie<br />
Codzienność zatrzymana w kadrze - kolejny niepowtarzalny obraz rzeczywistości, która z czasem stała się odległą przeszłością. Dokument.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-BRSVt1XgFgI/VAYlXX2GkkI/AAAAAAAAATY/voLLjB4CeO8/s1600/0019_800.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-BRSVt1XgFgI/VAYlXX2GkkI/AAAAAAAAATY/voLLjB4CeO8/s1600/0019_800.png" height="225" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bratysława, 4.09.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Może nawykiem z czasów fotografii tradycyjnej jest to, że w przeciwieństwie do dzisiejszych cyfrowych misiów nie kasuję zdjęć, nawet nieudanych. Wszak każde jest niepowtarzalne. Acz, z drugiej strony, ile warte jest dziś zdjęcie, takie jedno z tysięcy podobnych, w dobie cyfrowego szumu informacyjnego? Im mniej zdjęć, tym większy ładunek emocjonalny wiąże się z każdym z nich, acz tym mniej zarazem ukazują, tym więcej trzeba pamiętać - lub spróbować sobie wyobrazić.<br />
Dziś raczej dąży się jednak do perfekcjonizmu i efektu wizualnego, ważniejszego od emocji czy przekazu - dzięki łatwości cyfrowej obróbki i korekcji dostępnej każdemu; niejako narzuca to jako obowiązującą stylistykę właściwą raczej fotografii komercyjnej, reklamowej. Zdjęcie tak czy inaczej niepełnowartościowe technicznie nie jest nic warte, i już.<br />
A gdzież to, co można by uznać za fotografię normalną, amatorską? Szczerą, bezpretensjonalną, poprawną i świadomą? Gdzieś chyba pomiędzy zdychającą właśnie łomografią, z całą jej formalną, estetyczną i techniczną indolencją, a miliardami obrazków klepanych smartfonami, pomiędzy żałosnymi zdjęciami pseudoartystów, zastępujących formę wydumanym przekazem. Czyli skryta wstydliwie, nigdzie...?</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-2634329006963274542014-08-30T23:51:00.003+02:002014-09-19T10:49:54.459+02:00PowrótŚroda, 30 sierpnia 1989.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
I tak dobiegła końca podróż - wtedy w miejscu, teraz w czasie. Dzień po dniu, miejsce po miejscu, świat, którego nie ma, odległy i na swój sposób piękny, piękny w swej odmienności. </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-4pIakZfJk10/VAI9AoIMTVI/AAAAAAAAAS4/PNWNorH-R9I/s1600/0025_800.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-4pIakZfJk10/VAI9AoIMTVI/AAAAAAAAAS4/PNWNorH-R9I/s1600/0025_800.png" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mirogonowice, 2002.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niektóre miejsca zdają się trwać, trwać niezmienione, budząc podobne emocje i wspomnienia. Inne przeobraziły się niemal nie do poznania, czy na lepsze, czy na gorsze - nieraz trudno ocenić, kwestia kryteriów nadrzędnych. Jeszcze inne pozostały już tylko na zdjęciach i w blaknącej pamięci. Naturalny bieg rzeczy.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-OAls-pm0g4g/VAI9Ato-PoI/AAAAAAAAATA/c_pmQT-YSv4/s1600/0026_700.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-OAls-pm0g4g/VAI9Ato-PoI/AAAAAAAAATA/c_pmQT-YSv4/s1600/0026_700.png" height="320" width="218" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kurozwęki, 2002.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czasem chciałoby się postawić pytanie, czy warto wracać w przeszłość, gdy czas nieuchronnie biegnie do przodu, czy warto przywoływać to, co było, czy warto wpatrywać się w stare zdjęcia, wypatrując nieistotne dla nikogo szczegóły, czy warto równie nieistotne szczegóły przywoływać w pamięci. Czy warto roztrząsać, co było - czy co mogło być - dalej? Czy warto żałować zdjęć, które nie powstały?</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-jckLcul0irA/VAI9A_PZzQI/AAAAAAAAAS8/a8Mn3687iDg/s1600/0024_700.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-jckLcul0irA/VAI9A_PZzQI/AAAAAAAAAS8/a8Mn3687iDg/s1600/0024_700.png" height="320" width="218" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piotrkowice, 2002.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraźniejszość tyleż przywołuje, co rozwiewa wspomnienia. Czasem odnajdujemy w niej wciąż to, co najlepsze z przeszłości, czasem chciałoby się zamknąć oczy i uciec od rzeczywistości - stąd też nieuniknione ryzyko powrotów w przeszłość. Nieraz trudno, czy wręcz nie można, być pewnym, na ile obraz w naszej pamięci jest obrazem rzeczywistym, na ile piękną kreacją, minionym idealnym światem - nawet zatrzymane na zdjęciach, nieraz przypadkowe, urywki nie zawsze pomogą to zweryfikować, czasem wręcz będąc podwalinami kolejnych fałszywych elementów pięknej legendy. I tejże legendy świadectwem prawdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pamięć... Tu i teraz.</div>
<br />
<br />Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-57299566532861717652014-08-29T12:22:00.001+02:002014-09-19T10:50:05.238+02:00Bocian nad stawamiWtorek, 29 sierpnia 1989.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prognozy pogody tym razem, szczęśliwie się nie spełniły, mało padać, nie padał, dzień okazał się ciężki, pochmurny, ale jednak nie deszczowy. Plan dnia, który z początku miał być powtórką przerwanej trasy wczorajszej, wymagał zresztą doraźnej modyfikacji ze względu na połączenia PKS - acz wyszło mu to tylko na lepsze.<br />
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-dJiVkp7CowA/U_OI5ttF4NI/AAAAAAAAAQI/1cFCvdap0-I/s1600/02607_700c.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-dJiVkp7CowA/U_OI5ttF4NI/AAAAAAAAAQI/1cFCvdap0-I/s1600/02607_700c.png" height="320" width="237" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Maleszowa, 29.08.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Droga polnym skrótem z Maleszowej do Piotrkowic, na którą skierował przygodnie spotkany człowiek, wiodła z początku wąską ścieżką poprzez pobliskie stawy. Znów smakować można było okolicę powoli, z każdym krokiem, zupełnie inny stopień więzi z miejscem niż szybka i beznamiętna podróż samochodem. Nie tak daleko od początku stawów zerwał się z grobli spłoszony bocian i oddalał się z wolna kolejnymi kręgami. Kolejny szczegół bez znaczenia, a mimo to zapadły w pamięć. I polno-leśna droga w stronę Tarnogóry, z wyniosłym samotnym drzewem na poboczu.. Pustka, ani człowieka.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-a6AJ0z3sJM8/U_OI6IenZ9I/AAAAAAAAAQg/Jz3CJL0DYNk/s1600/02608_800c.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-a6AJ0z3sJM8/U_OI6IenZ9I/AAAAAAAAAQg/Jz3CJL0DYNk/s1600/02608_800c.png" height="227" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piotrkowice-Tarnogóra, 29.08.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-PKSbCGIgYJg/VADdphiMZiI/AAAAAAAAASo/xMJPvLKLUWg/s1600/026x3_700c.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-PKSbCGIgYJg/VADdphiMZiI/AAAAAAAAASo/xMJPvLKLUWg/s1600/026x3_700c.png" height="320" width="229" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piotrkowice, 29.08.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ruina piotrkowickiego kościoła św. Stanisława na skraju cmentarza, do której wiodła wąska tylko ścieżka, tonęła w zdziczałej zieleni, otoczona starymi kamiennymi nagrobkami. Zdawałoby się na zawsze opuszczona i zapomniana, ponownie scena jakby nierealna, jaką nieczęsto można napotkać. Cisza i tajemniczość - jakże dalekie od tego, co można tam zobaczyć dzisiaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-n6hQglcWTf4/U_O6lqPKBjI/AAAAAAAAAQ4/3vdIhZ6OINI/s1600/026x1_700c.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-n6hQglcWTf4/U_O6lqPKBjI/AAAAAAAAAQ4/3vdIhZ6OINI/s1600/026x1_700c.png" height="320" width="232" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piotrkowice, 29.08.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nieco podobną refleksję przywołuje piotrkowickie sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej - gdy miejsce wydeptanych pośród trawy ścieżek zajął dziś parking i chodniki w standardowej betonowej kostce. Takie jak wszędzie, ani lepsze, ani gorsze - ot zwykłe i banalne. Z drugiej strony ćwierć wieku temu też było tam zwykle i normalnie - dopiero patrząc z perspektywy czasu, nowych przyzwyczajeń i standardów, można to w pełni dostrzec i ocenić. I znów pozostaje pytanie - jak jest lepiej dla estetycznego czy emocjonalnego odbioru miejsca?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-74833952518197098412014-08-28T10:26:00.003+02:002014-08-28T10:26:42.947+02:00Deszczowe intermezzoPoniedziałek, 28 sierpnia 1989.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tym razem się nie udało. Krakania meteorologów w końcu się ziściły i uporczywa ulewa skutecznie powstrzymała wszelakie turystyczne zapędy, rozwiewając bezlitośnie nadzieje na przejaśnienie i nakazując przedwczesne porzucenie ambitnych planów, już na etapie pierwszego punktu programu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-GnYKWbdFkZ8/U_JIS7Wf_QI/AAAAAAAAAOs/mvhjzFEsUjY/s1600/skanowanie0020_800.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-GnYKWbdFkZ8/U_JIS7Wf_QI/AAAAAAAAAOs/mvhjzFEsUjY/s1600/skanowanie0020_800.png" height="220" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Lisów, 28.08.1989</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tatra w deszczu. Trudno chyba o bardziej ulotny moment, wtedy w końcu przypadkowy i nic nie znaczący. W zasadzie nawet nieistniejący - zarejestrowany na zdjęciu urywek rzeczywistości, a może raczej wykreowany na emulsji światłoczułej, odarty do tego z koloru, tak naprawdę nie mógł być wszak takim uchwycony przez oko ani zapamiętany. Dobitna ilustracja<i> prawdy czasu i prawdy ekranu</i>...<br />
A dziś może chciałoby się wiedzieć - skąd ten samochód jechał, dokąd, co było dalej...? </div>
<br />Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4732674887384668133.post-31910820182972130822014-08-27T10:37:00.000+02:002014-08-27T12:55:15.795+02:00JaskółkaNiedziela, 27 sierpnia 1989.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Na wstępie paść musi, niestety, niejakie wytłumaczenie. Zdjęcie z dnia dzisiejszego, sprzed lat dwudziestu pięciu, będzie tylko jedno, z przyczyny nader banalnej. Mając na wykończeniu FOTO-65 z ledwo dwoma-trzema pozostałymi klatkami zapomniałem wziąć ze sobą nowy film na zmianę, wobec czego praktycznie wszystkie zdjęcia tego dnia wykonałem drugim aparatem na slajdach, których po prostu nie mam dziś jak zeskanować. Tym niemniej o dwa lata późniejsze zdjęcie z Kurozwęk i tak idealnie odpowiada temu, co miałem przed oczami w roku 1989 - także pod względem pory dnia i pogody.</i></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-aRHqvIT-HNg/U_zAbQQL4eI/AAAAAAAAASY/EfqC2x1lDCA/s1600/0017_700c.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-aRHqvIT-HNg/U_zAbQQL4eI/AAAAAAAAASY/EfqC2x1lDCA/s1600/0017_700c.png" height="320" width="230" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grabki Duże, 27.09.1989.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ylBw1heJbMM/U_zAGW6RfJI/AAAAAAAAASQ/iUQ8e01uGhE/s1600/0017_700.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Mury obronne Szydłowa rysowały się z perspektywy wzgórza, pod ciężkim, pochmurnym niebem. Zderzenie rzeczywistości z tym, co w książkach, na zdjęciach, z tym, czego się oczekuje. Zawsze niesie ze sobą ryzyko rozczarowania, ale i pozytywnego zaskoczenia, niejakiego spełnienia - jednak (wreszcie?) jestem. Szydłów nie rozczarował. Wtedy ciche, spokojne miasteczko pełne śladów swej minionej chwały - pośród zaniedbania i właściwej czasom bylejakości. Po raz kolejny nasuwa się refleksja, czy - patrząc z perspektywy czysto estetycznej - lepiej było wtedy, czy dzisiaj? Czy ruina szpitalnego kościoła św. Ducha nie straciła czegoś ze swego wyrazu, wyczyszczona, pozbawiona zarastającej ją roślinności, sprowadzona niejako do roli muru cmentarnego? Chyba nijaka...</div>
<div style="text-align: justify;">
Tuż przed Szydłowem, na skrzyżowaniu z szosą do Stopnicy spotkaliśmy zmierzającego w przeciwną stronę turystę z plecakiem - chyba jedynego podczas całej kilkudniowej eskapady. Wspomogliśmy go swoimi mapami, chwila rozmowy. On poszedł w swoją stronę, my w swoją. Gdzie jest teraz?</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-ZQG8ziaOjig/U_xauLxI2_I/AAAAAAAAASA/6aysZEywOfY/s1600/0022r2_800.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-ZQG8ziaOjig/U_xauLxI2_I/AAAAAAAAASA/6aysZEywOfY/s1600/0022r2_800.png" height="213" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kurozwęki, 1991.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zamek w Kurozwękach tonął pośród zdziczałych chaszczy, pod pochmurnym niebem. Droga do wnętrza, jak najbardziej nieoficjalna, wiodła przez okno wysokiego parteru od tyłu - a potem można było mieć cały zamek dla siebie. Cisza i pustka. Trudno o bardziej wyrazisty kontrast z dniem dzisiejszym - rozkrzyczanej atrakcji turystycznej. Wtedy panowała cisza, tajemniczość i majestat ruin. Rozgrzebana budowla, w połowie rozpoczętego w nieokreślonej przeszłości remontu, w równie nieokreślonym czasie przerwanego, wpisywała się w zasadzie doskonale w to, co stanowiło wówczas dzień powszedni, co spotykało się na szlaku raz po raz - smutna refleksja nad zderzeniem realiów.współczesności i śladów przeszłości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przy szosie z Grabek Dużych do Szydłowa leżała na poboczu martwa jaskółka - pewnie uderzona przez samochód. Nieistotny szczegół, fragment tego, co było. A może nie było? Trudno oprzeć się wrażeniu, że przeszłość jest iluzją, żyje wciąż tak długo, jak trwa pamięć jej świadków - i umiera razem z nimi. W zmieniającym się z sekundy na sekundę świecie trudno chyba zdefiniować granicę pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.</div>
Grzesiohttp://www.blogger.com/profile/07510825017240823644noreply@blogger.com0