wtorek, 16 listopada 2021

Przemyślenia znad Wilii

czyli

Smiena po białorusku

Błyszczące w latach osiemdziesiątych na wystawach sklepów Fotooptyki, intrygująco czarne aparaty Vilia zdawały się być, na pierwszy rzut oka, li tylko podrasowaną estetycznie Smieną Symbol.

W rzeczywistości aparaty te są, jak najbardziej, podobne pod względem oferowanych możliwości oraz filozofii obsługi, acz przyznać trzeba, że Vilia jest tu bardziej wysmakowaną konstrukcją - co okupione jest jednak jakością... Ale nie uprzedzajmy faktów.


Vilią aż chce się robić zdjęcia, bez dwóch zdań. Aparat jest po prostu ładny i dobrze wyposażony, oferujący ponadto kilka ciekawych rozwiązań.
Największą bolączką Smien trzeciej generacji jest, jak wspominaliśmy, fatalny, nieprecyzyjny celownik, sprawiający, że finalny kadr opatrzony jest zawsze jakąś dozą przypadkowości. W Vilii mamy natomiast, orkiestra tusz, celownik Albada - z ramkami pokazującymi granice kadru, korekcję dla zdjęć z małych odległości, a nawet ustawioną ekspozycję. To już na pierwszy rzut oka przekonuje do białoruskiego aparatu.


Aparat wyposażony jest w obiektyw T-69-3, podobnie jak i T-43 Smieny wykonany w układzie prostego trypletu o ogniskowej 40 mm i maksymalnym otworze względnym 1:4. Obiektyw ma niezłe powłoki przeciwodblaskowe, pozbawiony jest widocznej dystorsji, ma ładną choć cokolwiek specyficzną plastykę, dobrze oddaje kolory, choć podatny jest na blikowanie w przypadku padania nań bezpośredniego światła słonecznego. 
 

T-69-3 jest, niestety, konstrukcją gorszą optycznie od skądinąd znakomitego T-43 Smieny. Ostrość obrazu dość wyraźnie spada ku brzegom kadru, choć przyznać muszę, że charakter tego spadku jest, o ile można tak powiedzieć, dość przyjemny. Ponadto umieszczenie zarówno przysłony, jak i migawki, za obiektywem (w Smienie choć przysłona zlokalizowana jest pomiędzy soczewkami) powoduje, że Vilia charakteryzuje się dość wyraźnym winietowaniem,. acz nie sięgającym głęboko w kadr - tym niemniej gwałtowne i silne ściemnienie narożników kadru może niejednego drażnić.
 
 
Zakres dostępnych przysłon wynosi od 1:4 do 1:16. Otwór przysłony jest, na skutek jej maksymalnie uproszczonej dwulamelkowej konstrukcji,  kwadratowy, ale nie ma na szczęście rzucającego się w oczy negatywnego wpływu na estetykę obrazu, czemu niechybnie przysługuje się ogólnie nieduże rozmycie stosunkowo krótkiego i ciemnego obiektywu - choć styl rozmycia nie jest, przynajmniej dla mnie, jakiś bardzo przyjemny, raczej nerwowy i na niektórych motywach widocznie 'zakręcony'.
Odległość ustawiać można za to od całkiem przyzwoitych 80 cm - aczkolwiek dobrze byłoby się przy takich małych dystansach jednak posługiwać jakimkolwiek dalmierzem, bo głębia ostrości jest już wtedy naprawdę niewielka jak na ostrzenie na oko. Nieco klekotliwy pierścień ostrości obraca się szorstko i psuje nieco dobre wrażenie o aparacie. Obiektyw wyposażono za to w skalę głębi ostrości, acz policzoną dla krążka rozproszenia rzędu 0,05 mm - posługiwanie się nią może więc przynieść efekty dalekie od zamierzonych; warto więc przy posługiwaniu się tą skalą kierować się znacznikami dla przysłony o jeden stopień mniejszej o faktycznie ustawionej - czyli mając np. ustawioną przysłonę 1:11 zakres głębi ostrości wyznaczamy jak dla przysłony 1:8.
 
 
Czasy trójlamelkowej migawki sektorowej sięgają od 1/30 s do 1/250 s oraz B - zarazem ogranicza to maksymalną czułość filmu, który bezpiecznie można w Vilii używać, do 200 ISO. Brak, niestety, możliwości podłączenia wężyka spustowego, acz umieszczona z boku obiektywu dźwignia migawki, względnie twarda i o dość długim skoku, jest w moim odczuciu wygodna i chyba wolę ją od podobnego spustu Smieny Symbol. O porównaniu z guziczkiem Smieny 8M w ogóle nie ma co mówić.
Dźwignia transportu filmu, sprzężonego z napinaniem migawki, umieszczona jest tradycyjnie pod kciukiem prawej ręki; ma krótki skok, gładko się porusza i jest nader wygodna. Licznik zdjęć umieszczono już nieco niebanalnie, na spodzie korpusu.- co nie sprzyja jego wygodzie, jako że przy próbie odczytania zasłania go uporczywie klapa futerału pogotowia.

O ile czas migawki wybiera się tradycyjnym pierścieniem na obiektywie, to ustawianie przysłony następuje już niebanalnie - małą dźwignią pod prawą stroną obiektywu, obsługiwaną kciukiem lewej ręki. Aparat wyposażony został, jak to podówczas w tej klasie było powszechne, w swego rodzaju "manualną automatykę" ekspozycji. Czas migawki ustawiało się przy jej stosowaniu na stałe, odpowiednio do czułości filmu (wg skali na dole obiektywu, od 25 do 200 GOST/ASA lub od 32 do 250 GOST/ASA, zależnie od egzemplarza), zaś naświetlenie regulowało za pomocą odpowiedniego doboru przysłony, odpowiednio do warunków oświetleniowych wskazanych przez piktogramy widoczne na dole okienka celownika, pod ramką kadru, i wskazywane przez ruchomą kropkę (słońce, słabe słońce, lekkie chmury, ciemne chmury, deszcz). Ekspozycję można więc było dobierać nie odrywając oka od okularu! Vilia posiada też, oczywiście, zwykłe skale czasów i przysłon, znajdujące się odpowiednio na górnej części pierścienia czasów i przy dźwigni przysłony. Ta ostatnia skala jest jednak mocno skupiona i nienajłatwiejsza do pewnego odczytania -acz łatwo przecież posługiwać się z pamięci wskazaniami w celowniku.
Odpowiednie piktogramy (portret pojedynczy, zbiorowy, grupa i krajobraz) umieszczone są ponadto - jak to w tego rodzaju aparatach zwykle i czyniono - na pierścieniu ostrości, ułatwiając jej prawidłowy dobór.


Vilia oferuje do tego synchronizację flesza zarówno przez gorącą stopkę, jak i gniazdko PC, acz obwody te nie są odseparowane (jak np. w przypadku Praktik serii L), więc lepiej powściągać się nieco z równoczesnym podłączaniem do aparatu różnych wysokonapięciowych wynalazków (zważać też trzeba, że po założeniu na stopkę wysokonapięciowego flesza dotknięcie do gniazdka PC skutkować może kopnięciem). Z racji na migawkę sektorową synchronizacja flesza elektronowego możliwa jest, oczywiście, ze wszystkimi jej czasami, co znakomicie ułatwia doświetlanie błyskiem w dzień.
Praktyczną przewagą Vilii nad Smieną jest też gwint filtra na obiektywie - 46 mm, znacznie dziś ułatwiający, w przeciwieństwie do najpopularniejszej 35,5 mm Smieny)  zdobycie pasujących doń akcesoriów czy przejściówek; aczkolwiek filtry, podobnie jak i w Smienie, obracają się podczas ustawiania ostrości.

Aparat dostępny był poza tym w handlu w dwóch zestawach - z tradycyjnym futerałem pogotowia oraz z miękkim zapinanym na suwak futerałem. W tym drugim przypadku w gniazdo statywowe wkręcało się zaczep paska służącego do zawieszenia aparatu na ręku. Spotkać można dwie wersje wykończenia plastikowego korpusu - groszkowaną oraz prążkowaną.
Co ciekawe, Vilia stała się też podstawą do stworzenia trzech typów aparatów automatycznych, dzielących z nią korpus i optykę. Vilia Auto z tradycyjną pełną automatyką programową wykorzystywała światłomierz selenowy (podobnie jak np. Zorkij 10), natomiast w oparciu o światłomierz CdS powstały Siluet Elektro z automatyką migawki oraz Orion EE z automatyką przysłony oraz trybem ręcznym, w którym działa także światłomierz (a zatem trudno takiego aparatu nie kochać). 


Jakkolwiek przemyślaną konstrukcją by Vilia nie była, cierpi - niestety - w praktyce z powodu swej jakości. Bolączką Vilii - poza już wspomnianymi powyżej przywarami związanymi z konstrukcją obiektywu czy w ogóle aparatu - jest bowiem ogólna jakość wykonania. O ile Smiena jest aparatem budzącym w ręku zaufanie, dobrze spasowanym i sprawiającym wrażenie solidnego, Vilię czuć nieco tandetą. Jakieś to takie klekotliwe, nawet dźwignia naciągu wykonana jest z gołej blachy, bez żadnej plastikowej nakładki, praca mechanizmów nie zachwyca. Vilię cechuje też - a może przede wszystkim - spory rozrzut jakości wykonania i tu naprawdę trafić trzeba na dobry egzemplarz, dający akceptowalnie ostre zdjęcia. Z dwóch Vilii i Silueta Elektro, którymi fotografowałem, do użytku nadawała się tylko jedna Vilia; drugą cechował bardzo wyraźny spadek jakości ku brzegom kadru (plus nieszczelność tylnej ścianki, której, co ciekawe, nie udało mi się zlokalizować), zaś automatyczny Siluet (skądinąd znakomicie naświetlający zdjęcia) miał kompletnie nieostrą prawą część klatki.
Zwrócić też trzeba uwagę na dość niefortunne rozwiązanie w Vilii przycisku zwijania powrotnego. Zlokalizowany jest od spodu korpusu i lekko z niego wystaje, niedaleko do tego od gwintu statywowego. Umieszczenie aparatu na statywie z płytką na tyle dużą, aby zakryła przycisk, powoduje jego wciśnięcie na tyle głęboko, że następuje wysprzęglenie mechanizmu transportu filmu, co skutkować będzie nałożeniem się klatek. Nie tylko gdy naciągamy aparat zamocowany na statywie, ale i gdy naciągamy aparat po zdjęciu go ze statywu - mechanizm transportu zaskakuje bowiem po zwolnieniu przycisku nie od razu, ale z kilkumilimetrowym opóźnieniem w przesuwie filmu. Dlatego Vilię montować można wyłącznie na takich głowicach, które nie wcisną tego przycisku! Ewentualnie trzeba pod aparat coś podłożyć, aby oddalić go od płytki głowicy.
Nieco kłopotliwy bywa też futerał pogotowia, w pozycji otwartej nie ułatwiający odczytania umieszczonego na spodzie korpusu licznika zdjęć.

Jakim aparatem jest więc Vilia? Ciekawym? Dobrym? Użytecznym?
Wszystkim po trochu. Jest niewątpliwie dobrze przemyślanym, wygodnym, ergonomicznym aparatem, w sumie typowym dla konstrukcji swej klasy i swego czasu. Jest aparatem z charakterem, pozwalającym uzyskiwać zupełnie przyzwoite, żeby nie rzec bardzo dobre rezultaty, jeśli tylko nie oczekuje się od niego więcej niźli jest w stanie zaoferować.
 
Zalety:

+ zwarta budowa;
+ zasadniczo dobra ergonomia;
+ migawka sektorowa;
+ dość mała minimalna odległość ogniskowania;
+ wygodny i precyzyjny celownik ze znacznikami paralaksy;
+ synchronizacja flesza przez gorącą stopkę i gniazdko kabla;

Wady:

- nienajlepsza korekcja obiektywu, wyraźnie winietowanie;
- czworokątny otwór przysłony;
- brak gniazda wężyka spustowego;
- brak samowyzwalacza;

Dane techniczne:

Typ filmu: 135
Format klatki: 24x36 mm
Celownik: lunetkowy o powiększeniu 0,6x
Obiektyw: Triplet 69-3, 40 mm 1:4
Kąt widzenia obiektywu: 57 stopni
Minimalna odległość ogniskowania: 0,8 m
Migawka: sektorowa mechaniczna
Zakres czasów migawki: 1/30 s – 1/250 s, B
Zakres przysłon: 4 – 16
Zakres ekspozycji: 9 - 16 EV
Synchronizacja z fleszem: pełna
Transport filmu: ręczny
Gwint filtra: 46x0,75 mm
Gwint statywowy: 1/4"
Wymiary: 128x85x72 mm
Masa: do 400 g