poniedziałek, 7 lipca 2014

System antykodakowski - część 2, czyli też tak możecie!


- Gdybyś widział, jak chłopak cerował sobie dziurę w spodniach, a dziewczyna stała obok, dając dobre rady, chciałabym móc to sfotografować! - powiedziała żona do swego męża, gdy wieczorem wrócili do domu.
- A gdybyś widziała, jak Paul dziś podczas odznaczania obracał w dłoniach bukiet w tę i we w tę, niczym kufel piwa, to było warte zdjęcia...
Mąż spojrzał z namysłem na swoją żonę.
- Fotografowanie, hm. Droga zabawa, niestety.
- Droga może nie, - zaoponowała - ale trzeba to umieć.
Tak właśnie tracony jest nieraz bezpowrotnie nastrój chwili i blakną osobiste, żywe wspomnienia.
[Günter Büttner: SL-System; Lipsk, 1974]

Wschodnioeuropejski - czy raczej może enerdowski - standard SL masowej fotografii popularnej, którego zawiłe drogi narodzin poznać onegdaj mogliśmy w części pierwszej, promowany był z rozmachem. Książki, plakaty, prospekty - wszystko nastawione na zdjęcie z fotografii odium sztuki tajemnej, drogiej i dostępnej nielicznym tylko adeptom. Odwoływano się do emocji, jak w przytoczonym na wstępie cytacie, byleby tylko pokazać, że każdy może fotografować, zaszczepić w ludzie masowego bakcyla fotografii; czy może raczej bakcyla fotografii masowej?

Fot. Hellmut Opitz

Karl-Marx-Stadt, połowa lat siedemdziesiątych, słoneczne południe na Karl-Marx-Platz, który w swej wspaniałej i pięknej postaci stał się jednym z ulubionych miejsc spotkań mieszkańców. W tle Karl-Marx-Allee i stojący wzdłuż niej Dom Organów Partyjnych i Państwowych, sławny wznoszącym się przed nim monumentalnym pomnikiem Karola Marxa (ten, niestety, znalazł się tuż poza prawym skrajem kadru) i przezywany złośliwie, z racji na swój kształt, Partyjną Piłą.
My obróćmy jednak uwagę na drobny szczegół  widoczny na drugim planie, na niepozorny prospekt reklamowy. 


Po lewej stronie Smiena SL, po prawej Beirette SL 110 – intensywna promocja aparatów, dzięki którym każdy mógłby fotografować, prosto i przystępnie. Machina nabiera rozpędu.
Oparty na starej-nowej kasecie SL system fotografii "dla każdego" był gruntownie przemyślany, jak to w gospodarce centralnie sterowanej, gdzie nie było miejsca na przypadek. Zwłaszcza, że przełom lat 60. i 70. to moment, w którym w NRD przechodzą już na własność państwa ostatnie niedobitki prywatnych, czy półprywatnych, zakładów fototechnicznych.
System SL adresowany był do amatorów, okazjonalnych pstrykaczy, którym umożliwiać miał bezproblemowe fotografowanie, bez potrzeby wnikania w jego techniczne aspekty. Tworzyły go więc zwartej budowy aparaty kompaktowe, których obsługa musiała być prosta i intuicyjna, co osiągano bądź ograniczając zakres możliwych nastaw, bądź opatrując je sugestywnymi piktogramami skojarzonymi z konkretnymi sytuacjami czy warunkami oświetleniowymi (co znamy choćby z popularnej Smieny 8M), czy też stosowano wręcz automatyczne czy półautomatyczne ustawianie ekspozycji. Wszystko to rzutowało, oczywiście i na cenę poszczególnych modeli aparatów – ta w początku lat 70. oscylowała w granicach 20-200 marek, przez co każdy mógł dobrać aparat tak do swoich możliwości fotograficznych, jak i finansowych.
Także niewielką ilość zdjęć mieszczących się na filmie (12, 16 lub 24, zależnie od formatu klatki) postrzegano jako zaletę. Odpowiadała ona, jak szacowano, dziennym potrzebom przeciętnego fotoamatora – a przez to mógł on szybciej otrzymywać gotowe zdjęcia, a także częściej zmieniać rodzaje filmów.
Wobec takich założeń, fotografii dla każdego, niemal równocześnie z filmem standardu SL wypuszczono na rynek całą, starannie zestopniowaną rodzinę aparatów fotograficznych. Lawina ruszyła około lat 1967-68. Z początku do aparatów już istniejących, przyzwoitych manualnych kompaktów, jak Penti (formatu połówkowego) czy Beirette serii k (o bardzo typowej dla enerdowkich konstrukcji tej klasy parametrach), dołączył nowy Pentacon electra (1967) o elektronicznie realizowanej automatyce naświetlania oraz – tu zaskoczenie – radziecka Smiena SL (1968; warto też zwrócić uwagę na litery SL w oznaczeniu, które staną się już obowiązującym wyróżnikiem nowych aparatów na kasety SL). Aparaty raczej wymagające jednak od użytkownika pewnego zaangażowania fototechnicznego, a i nienajtańsze. Równocześnie więc pojawiły się dwie konstrukcje popularne, najprostsze z możliwych, adresowane do początkujących - Certo SL 100 i SL 101 (ok. 1967-68) – takie boxy o stałym ustawieniu ostrości, gdzie użytkownik mógł wybrać tylko jeden z dwóch czasów otwarcia migawki.
W roku 1970 dotychczasowa Beirette k zastąpiona została przez modernistycznego designu model Beirette SL 300, oraz nieznacznie wobec niego uproszczony SL 200, a dwa lata później pojawił się kolejny tani model z dolnej półki – Pouva SL 100 (wkrótce przemanowany na Beirette SL 100), niemal tak prosty jak wspomniane Certo, ale pozwalający już przynajmniej na ustawienie ostrości. W ten sposób ukształtowany został już praktycznie cały system, uzupełniony tylko wkrótce przez niezwykle kompaktowy Certo SL 110 (cca 1974-75) oraz półautomatyczną Beirette SL 400 (1978). I jeszcze tylko w 1987 roku Beirette SL 100 doczekał się stylistycznego face liftingu i technologicznego uproszczenia w postaci SL 100N.
Wschodnioniemiecki producent lamp błyskowych, Elgawa w Plauen, wypuścił nawet serię elektronowych fleszy oznaczonych SL – reklamownych jako szczególnie nadające się do aparatów systemu SL.
Aparaty dla każdego, osprzęt, filmy, prospekty, książki... Czegóż chcieć więcej?
Mimo wszystko wschodnioeuropejski pstrykacz nie miał jednak zupełnie tak prosto, jak w zachodnioeuropejskich odpowiednikach systemu SL – czułość trzeba było albo wprowadzić do aparatu ręcznie, albo dobrać film odpowiedni do posiadanego modelu. W przeciwieństwie do kodakowskiego standardu 126, acz podobnie jak w Agfie Rapid, kasety SL można było natomiast bezproblemowo ładować we własnym zakresie zwykłym filmem 35 mm dowolnej proweniencji – bezcenna możliwość wobec braku płynności dostaw, właściwych krajom RWPG.
Co warto zauważyć, w l. 70. aparaty systemu SL zdecydowanie zdominowały enerdowską ofertę segmentu aparatów kompaktowych, stanowiąc w nim zdecydowaną większość tak oferowanych typów, jak i kategorii zaawansowania. Z kompaktów na film 135 pozostały w tym okresie tylko manualne Certo KN 35 i Beirette vsn (odpowiadające Beirette SL 200 i SL 300) oraz automatyczna Beirette electronic (odpowiednik Pentacona electry). Nie było natomiast najprostszych aparatów na film 135 (jak Beirette SL 100 czy Certo SL 100/101/110), ani aparatów w formacie połówkowym (jak Penti). Także półautomatyczny Beirette SL 400 musiał czekać aż 10 lat na swego następcę formatu 135, czyli Beirette 35 - którego narodziny wiązały się być może ze zmierzchem systemu SL, w każdym razie koniec lat 80. to już początek niepokojących zmian i reorganizacji we wschodnioniemieckim przemyśle fotooptycznym...
Jak się więc wydaje – system SL przetrwał mężnie przez lata 70. i 80. - i w końcu zgasł cicho i niezasłużenie wraz z reorganizacją i upadkiem wschodnioniemieckiego przemysłu fototechnicznego, a także przemianami ustrojowymi, które otworzyły rynki Europy Wschodniej na prawdziwe, już automatyczne popularne aparaty kompaktowe. Te same zresztą, które wykończyły i Kodaka 126, i Agfę Rapid.
Acz poczciwym aparatom systemu SL warto się chyba będzie przyjrzeć bliżej.