wtorek, 3 sierpnia 2010

Przypadek

Ciekawe, swoją drogą, ile zawdzięczamy zwykłemu przypadkowi.
Jedno z najdonioślejszych odkryć w dziedzinie fotochemii dokonane zostało właśnie przypadkiem. Sensybilizacja optyczna, uczulająca halogenki srebra na długości fali światła spoza ich naturalnego zakresu czułości - fioletu i niebieskiego, pozwalająca rejestrować na czarno-białej emulsji prawdziwszy tonalnie świat.
Gdy 25 sierpnia 1873 roku Herrmann Wilhelm Vogel przystępował do spektrograficznego testu barwoczułości dwóch typów płyt kolodionowych nie spodziewał się zapewne Odkrycia. Ale przypadek sprawił, że jedną z użytych płyt była sucha angielska płyta produkcji Stuarta Wortleya. Przypadek sprawił, że Wortley stosował w swych płytach pod warstwą kolodium podkład żółtego barwnika tłumiący odblask refleksyjny. I Przypadek sprawił, że ten żółty barwnik nadawał się akurat na sensybilizator. W rezultacie Vogel stwierdził, że płyta Wortleya nieoczekiwanie uczulona jest także w dłuższym niż powinna zakresie fal - ale ustalenie przyczyny tego faktu wymagało dopiero żmudnego dochodzenia, które przyniosło odkrycie zjawiska sensybilizacji optycznej. Koniec końców, w 1884 roku na rynku pojawiły się emulsje ortochromatyczne - a w 1906 roku panchromatyczne.
Już rok później zaistnieć mogły dzięki temu barwne rastrowe płyty autochromowe, dzięki którym oglądać możemy kolorowe zdjęcia Tadeusza Rzący, barwne obrazy Małopolski z początku wieku - okresu, który nieodparcie kojarzy się w fotografii z monochromatycznością, którego kolory zdały się bezpowrotnie stracone...
Voglowi zawdzięczamy skądinąd także serię dziewiętnastowiecznych ujęć z Podhala.

Ciekawe, jak potoczyła by się ta historia gdyby nie Przypadek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz