Co się zaś teraz dzieje, opisywać nie trzeba, bo widzą, którzy żyją, a co się dziać będzie, zobaczą, którzy doczekają, a którzy nie żyją jeszcze, dziwować się nam będą, kroniki czytając.
sobota, 14 sierpnia 2010
Ami 66
Nie pamiętam dokładnie, gdzie to było. W drodze na coroczne wakacje nad jeziorami. Gdzieś przed Augustowem pewnie - kiosk Ruchu we wsi przy szosie. Czyli pewnie jakaś większa wieś, może i miasteczko małe. Lat temu więcej niż trzydzieści.
I w takim miejscu kupić można było aparat fotograficzny - choć dziś też i w kioskach bywają jakieś tanie chińskie kompakty na film. Ale ten wtedy nie był chiński - choć i pewnie niezbyt drogi.
Dlaczego wtedy stanęliśmy akurat tam? Czyżby znowu przypadek swą sprawczą obecność zaznaczał?
Tak, czy inaczej, jest. Coś jakby relikwia z dawnych czasów, pamiątka tego, co było, co blednie w pamięci - i tego, czego nie będzie. Prosty, najprostszy użytkowy przedmiot, prawie zabawka, któremu w założeniu przeznaczony był raczej śmietnik - a który nabrał nowej rangi, chyba nigdy mu nie pisanej.
Słoneczne lata, w gruzy upadłe... Jakże to było dawno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz