poniedziałek, 11 czerwca 2018

Plastik fantastik

czyli

Narodowy w formie i socjalistyczny w treści

Oglądając konstrukcje wschodnioniemieckich aparatów z lat osiemdziesiątych pokiwać może człek w zadumie nad prezentowaną przez nie często wysoką jakością plastikowych elementów formowanych wtryskowo. 
Technologia ta, jak widać na onych przykładach, wypierała z czasem tłoczenie z blachy - i zewnętrzna elementy metalowe korpusów zastępowane były plastikowymi, przy zachowaniu jednak praktycznie niezmienionego kształtu aparatu.

Certo KN 35 z korpusem wykończonym metalem.
Certo KN 35 z korpusem wykończonym plastikiem.

Zaobserwować to można choćby na przykładzie prostych kompaktów.  Tandetny skądinąd Certo KN 35 (produkowany od 1975) spotkać można w dwóch wersjach kolorystycznych - ze srebrnymi i czarnymi górnymi i dolnymi pokrywami korpusu; te drugie, acz identycznego kształtu, są właśnie plastikowe, choć na pierwszy rzut oka wyglądają jak matowo lakierowany metal. Tak na marginesie, zmian konstrukcyjnych w tych aparatach było ciut więcej - i np. zdejmowane tylne ścianki obu wersji są wzajemnie niewymienne.
 
Beirette k100 - prosto, ale z metalu.
Beirette vsn 2 - już plastik.

Podobnie stało się i w przypadku aparatów Beirette (o których będzie pewnie za jakiś czas coś więcej) - w oparciu model Beirette vsn (wprowadzony do produkcji połowie l. 70.) z podobnie, jak i wspomniany Certo, metalowymi pokrywami korpusu (który wykorzystany też został w budżetowej odmianie Beirette k100), powstał początkowo w roku 1987 całkowicie z zewnątrz plastikowy Beirette 35 (tym razem wyposażony w światłomierz CdS), a wreszcie dwa lata później bliźniaczy vsn 2, odróżniający się od vsn tylko zastąpieniem elementów metalowych plastikowymi. I znów, jakość wizualna plastikowych wytłoczek sprawia, że dopiero dotykiem stwierdzić można, że nie jest to lakierowany metal (zwłaszcza, że trafiają się i rzadkie egzemplarze modelu vsn lakierowane na czarno). Ba, podobny manewr zastosowano i w przypadku lustrzanki (prostej, bo prostej, ale zawsze) - wykończony metalem model Exa 1 b zastępując czarnym plastikowym Exa 1 c.

W całej tej ekonomicznej i technologicznej oczywistości kryje się jednak pewna zaskakująca ciekawostka dotycząca aparatów Praktica. Zapewne bowiem większość szczęśliwych posiadaczy gwintowych lustrzanek Praktica serii L nie zdaje sobie sprawy, że ich solidne i budzące zaufanie, lśniące chromem aparaty posiadają jak najbardziej plastikowe górne pokrywy korpusów. Serio.

Praktica MTL 5B - także nie metal!

W roku 1970 kombinat VEB Pentacon Dresden rozpoczął bowiem produkcję górnych pokryw korpusów (zaliczanych eufemistycznie do "elementów dekoracyjnych") lustrzanek Praktica serii L formowanych wtryskowo z tworzywa ABS i chromowanych. Wykonanie takiego elementu wymagało przed chromowaniem jedynie 2 etapów technologicznych, w porównaniu do 16 w przypadku tradycyjnej produkcji z mosiądzu. Galwaniczne metalizowanie tworzywa sztucznego wymagało wprawdzie zastosowania nowych technologii, podjęcia produkcji związków chemicznych dotychczas w NRD nie wytwarzanych i w ogóle przestrzegania ścisłych reżimów technologicznych. Z tym ostatnim bywało różnie, w wyniku czego w początkowym okresie produkcji otrzymywano nawet 40% braków, sama ona była w ogóle kosztowna - tym niemniej i tak bardziej opłacalna niż w przypadku tradycyjnych elementów metalowych.
W roku 1976 wprowadzono jeszcze wykonywanie napisów na takim plastikowym korpusie metodą tłoczenia na gorąco, w rezultacie czego nie było potrzeby produkowania indywidualnych elementów dla każdego modelu aparatu, jako że odpowiednie oznaczenia nanieść było można w zależności od potrzeb na jednym typowym elemencie.

Żeby jednak za dobrze nie było, ogół wschodnioniemieckich plastikowych aparatów wykonany jest z plastiku zupełnie przeciętnej jakości, a nawet - szczególnie w przypadku późniejszej produkcji firmy Certo - wręcz substandardowej. Wystarczy tu wspomnieć skądinąd bardzo fajny i ciekawy model Certo SL 110 - który wykonany jest z tworzywa nadającego się na oko co najwyżej, za przeproszeniem, na tanią mydelniczkę. Zaskakuje też nieco pewne rozdwojenie jaźni, żeby nie rzec jakości - choćby te piękne czarne Beirette vsn 2 wyposażone są w najgorsze, tandetne plastikowe korbki zwijania powrotnego i plastikowe śruby mocujące futerały pogotowia do gwintu statywowego. Pokręcić czymś takim i nie złamać - to prawdziwy wyczyn! Co ciekawe, czy to dla niepoznaki, czy lepszego efektu wizualnego, plastikowe korbki wykonywane były nieraz ze srebrnego plastiku, udającego przez to metal.

Ale cóż, gospodarka planowa...

6 komentarzy:

  1. Drobne sprostowanie: Certo KN35 produkowany był od 1972 a nie 1975 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagę - przyjrzę się tej kwestii (choćby w którym momencie KN 35 pojawia się w enerdowskich podręcznikach fotograficznych), acz w sieci napotkać można na obie daty.

      Usuń
    2. Niestety, wychodzi, że akurat z lat 1972-75 chyba nie znajdę w swej biblioteczce nic odpowiedniego, tym niemniej współczesna monografia VEB Pentacon podaje dla KN 35 lata produkcji 1974-82.

      Usuń
  2. W 1973r Certo KN35 dostałem na dzień dziecka. Kupiony w Łodzi na ówczesnej ul. Obrońców stalingradu. Odcinek między Zachodnią a Gdańską. Posiadam nadal negatywy z tego aparatu, między innymi uwiecznione mecze WM1974 polskiej drużyny.

    OdpowiedzUsuń
  3. W 1972 na dzień dziecka dostałem certo KN35. Nadal posiadam to coś. Mam także negatywy gdzie między innymi są telewizyjne obrazy z meczów polskiej drużyny na WM1974. Aparat robił bardzo ostre zdjęcia, o ile założono do niego dobrej jakości negatyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat nie mam dobrych doświadczeń z obiektywem Meritar, Kosmarem jeszcze nie robiłem. Swoją drogą też zdarzało mi się onegdaj robić zdjęcia z telewizora - no ale jak inaczej można było kiedyś uwiecznić niektóre chwile...

      Usuń