czyli
Światłomierz,
który nie mierzy światła.
Produkcję
światłomierza punktowego RAPRI E201 (ros. РАПРИ
Э201) rozpoczęto w ZSRR w roku 1989 w
moskiewskiej fabryce Radiopribor (Радиоприбор)
i kontynuowano ją co najmniej w latach
dziewięćdziesiątych.
E201 posiada
spory prostokątny korpus zwieńczony celownikiem optycznym. Z lewej
strony korpusu, pod tabliczką z nazwą, ukryta jest szufladka
mieszcząca sześć pastylkowych baterii PX 625 zasilających układ
elektroniczny – w celu wyjęcia należy wypchnąć ją naciskając
palcem przez okrągły otwór od przeciwnej, prawej strony. Powyżej
umieszczono czerwoną diodę kontrolną, zapalającą się przy
wciśnięciu przycisku pomiaru, zlokalizowanego na tylnej ściance,
pod wyposażonym w sporą gumową muszlę oczną okularem celownika.
Pomiędzy okularem a obiektywem celownika znajduje się wskaźnik
ekspozycji wraz ze skalą poprawek, a przed nim dwie obrotowe skale –
tylna służy do wprowadzania czułości błony i znajduje się na
niej ponadto skala przysłon, przednia, umieszczona na bębnie
nastawczym światłomierza, naniesione posiada wartości czasów
naświetlania i częstotliwości klatek filmu kinowego. Wbrew
zewnętrznemu wrażeniu rapri ma budowę bardziej skomplikowaną,
niźli mogłoby się wydawać - nie posiada prostego celownika
lunetkowego, ale celownik lustrzany, którego tor optyczny okrąża
dookoła od dołu całą obudowę światłomierza, w kształcie
odwróconej litery Ω.
Specyficzną
cechą E201 jest to, że nie posiada on żadnego elementu
światłoczułego – zalicza się bowiem do światłomierzy
elektrooptycznych, wykorzystujących wizualną ocenę jasności.
Obraz w celowniku jest niewielki, ma monochromatyczne
czerwonopomarańczowe zabarwienie, zaś w środku widoczna jest
niewielka czarna kropka. Po wciśnięciu włącznika kropka zaczyna
się świecić, a jej jasność reguluje się obracając bęben
nastawczy światłomierza (tj. przedni). Gdy kręcąc bębnem zrówna
się jasność kropki z widocznym przez celownik obiektem, na którym
dokonywany jest pomiar, można odczytać na skali pary przysłon i
czasów dla zmierzonej ekspozycji. Innymi słowy, ekspozycję mierzy
się niejako porównując jasność obiektu ze wzorcem. Niestety –
pomiar taki, w przeciwieństwie do zwykłych światłomierzy
posiadających element światłoczuły, obarczony jest pewną dozą
subiektywizmu – jest jednak bardziej dokładny, niźli można by
się było obawiać, osobiście uważam, że pomiar mieści się
spokojnie w tolerancji 0,5 EV, a z reguły trafia w punkt. Warto też
na początku oswoić się nieco z zasadą ustalania pomiaru rapri,
mierząc nim ekspozycję i porównując odczyt z rezultatem pomiaru
innym sprawdzonym światłomierzem (lub aparatem).
Widok przez celownik podczas pomiaru ekspozycji. |
Aby uniknąć
zafałszowania pomiaru przez cokolwiek niejednorodną jasność
kropki w celowniku (jaka przynajmniej występuje w moim egzemplarzu), warto zogniskować wzrok nie na niej, a na
obiekcie w tle – albo wręcz całkiem rozostrzyć spojrzenie.
Wielkość kropki, rzędu 0,8 stopnia, pozwala na wygodny pomiar
światła na obiektach o wielkości cokolwiek od niej większych –
już całkiem wygodnie od 1,5 stopnia. Taka konstrukcja światłomierza
ma jednak tę zaletę, że nie posiada on żadnej paralaksy, pozwala
też dokonywać pomiaru z dowolnie małej odległości – nawet np.
rozkładu kontrastu na slajdzie, negatywie czy nawet matówce.
Zwrócić
też jednak trzeba uwagę, że czerwona barwa obrazu w celowniku może
doprowadzić do zafałszowania pomiaru, prowadzącego do
prześwietlenia, na przedmiotach w barwach jej dopełniających –
niebieskiej i zielonej (np. na średnim kolorze niebieskim ok. 0,5
EV). Z kolei pomiar na czerwonym obiekcie może doprowadzić do
niedoświetlenia zdjęcia. Warto więc wybierać do dokonania pomiaru
obiekty o w miarę neutralnych kolorach.
Porównywałem wskazania E201 ze światłomierzem Swierdłowsk 4 - o ile w przeciętnych warunkach dziennych czy we wnętrzach wskazania były w punkt, to w ciemności zdarzały się wyraźnie różnice, co wynikało być może z faktu, że ledwie żarząca się wtedy żaróweczka miała pewną bezwładność reakcji na przestawianie potencjometru. No i wadą E 201 jest niska górna granica pomiaru, ledwo 16 LV, na jasnym obiekcie oświetlonym słońcem (nawet zachodzącym) brakuje mu skali.
Na koniec
warto nadmienić, że ten w końcu prosty światłomierz osiąga na
internetowych aukcjach absurdalne ceny rzędu 90-170 złotych –
przy odrobinie szczęścia można go kupić w komisie 5-8 razy
taniej. Stosunkowo drogo wypadają tu jednak baterie – komplet
sześciu PX 625 to wydatek kolejnych 20-30 złotych, zależnie od
producenta.
Zalety:
+ mała
masa;
+ mały kąt
pomiaru;
+ szeroki
zakres ekspozycji;
Wady:
- cokolwiek
subiektywny i nie zawsze dokładny pomiar;
- niezbyt
szybki w użyciu;
- niezbyt
wysoka górna granica zakresu pomiarowego;
- pomiar
może być zależny od koloru obiektu;
- dość
wysoka cena baterii;
Dane techniczne:
Dane techniczne:
Wielkość
punktu pomiarowego: ok. 0,8 stopnia
Zakres
pomiaru jaskrawości: 0,5-5000 cd/m2
Zakres
pomiaru ekspozycji: -6 – 16 LV
Zakres
czułości błony: 16 – 800 ASA (3 – 30 DIN)
Zakres
czasów naświetlania: 16 s – 1/1000 s
Zakres
przysłon: 1 – 32
Zasilanie: 6
x PX 625
Wymiary: 140
x 95 x 45 mm
Masa: 200 g
Baterie pastylkowe do tego światłomierza może wypadają stosunkowo drogo, jednak mają wysoką wydajność. Ponadto, charakteryzują się niskim współczynnikiem samorozładowania, więc można je bezpiecznie przechowywać nawet przez kilka lat.
OdpowiedzUsuńZgadza się, ja takie baterie potrafię używać przez kilkanaście lat. A relatywnie wysoka w stosunku do rapri cena i tak niespecjalnie razi, gdy się pomyśli, że np. dodatkowy akumulator do kamery wideo potrafi kosztować pół kamery.
Usuń